niedziela, 23 czerwca 2013

Urodziny no 2

Wczoraj byłam na urodzinach Kingi z klasy. Naprawdę, coraz bardziej cenie sobie osiemnastki w kameralnym gronie i w domu. Ten czas spędzony na rozmowach, wymiana opinii, wygłupy, idiotyczne teksty, żarty. Sama mam zamiar zorganizować swoją małą imprezę, bez szaleństw, bez alkoholu oczywiście, bez zbędnych osób. Były kalambury przez prawie 3 godziny, mecz siatkówki, grill, owieczki, dużo zdjęć, owocki i filmy. Niektórzy stosunkowo szybko padli, ale wybaczam. Czekam z niecierpliwością na zdjęcia od Adell, bo ładnie się zapowiadały na aparacie.
Jutro mam egzamin praktyczny, jak zdam - pochwalę się, jak zawalę - przemilczę sprawę, ale w duchu czuję, że nie będzie źle. Tylko, że nie mogę się za bardzo nakręcać, bo potem będzie płacz i depresja jednodniowa.
No cóż, zostały mi bite dwa dni szkoły, potem robię sobie wolne, też na aż dwa szalone dni. Ale w tym roku powagaruję. Średnia ... chyba 4.0, więc jest tak jak sobie wymarzyłam, nie spadłam poniżej 4.
Trzymajcie się, paa!

środa, 19 czerwca 2013

Teoria z truskawkami

Teoretyczny państwowy na prawo jazdy mimo wielkiego stresu i paniki - zdany. Był ze mną Paweł, na praktyce będzie chyba Agatka. Sama chyba bym zemdlała.
Dzisiaj ogólnie dzień sportu w naszej szkole organizowany na błoniach. W programie: leżing na trawingu, mecz piłki nożnej naszych chłopaków i bieg przełajowy ze stacjami z różnymi zadaniami do wykonania.
Jakżeby inaczej - nasza klasa wygrała, reszta sromotnie z nami przegrała. Jak zwykle wygrywamy, nie staje się to nawet nudne.
W szkole udajemy, że coś robimy i samo siedzenie w niej jest tak nudne, jak o kant dupy rozbić. Ostatni raz idę w poniedziałek, bo we wtorek już konferencja zatwierdzająca.
Aktualnie przegrywam na sprzęty pliki i foldery, zajadam się truskawkami w jogurcie i chyba zabiorę się za szycie krótkich spodenek.
Trzymajcie się i nie uduście w tej duchocie!

 Ave, nocna klimatyzacjo!

niedziela, 16 czerwca 2013

Rok Charona


Potwór obchodził ostatnio roczek. Rośnie, zmiana diametralna, ale kochana bestia rośnie.

niedziela, 9 czerwca 2013

Nergal, Szybcy i wściekli, śniadanie na tarasie i angielski


Na pierwszy ogień idzie Nergal. Dostałam od brata prezent urodzinowy, co prawda spóźniony miesiąc, ale liczy się pamięć. Już od dawna polowałam na "Spowiedź heretyka. Sacrum profanum. Jestem dopiero na początku, mimo że książkę czyta się niesamowicie szybko, chce się ją wręcz pochłonąć na raz w jedną noc. Nie jestem jakąś straszną fanką Adama Darskiego, ale po przeczytaniu kilku stron wywiadu - rzeki już go polubiłam. Jest niezwykle inteligentnym, oczytanym człowiekiem, wręcz erudytą. Nie jest pustym metalowcem - satanistą, jak to może się wydawać na pierwszy rzut oka. Nie jest artystą, który śpiewa, pisze i komponuje piosenki pod wpływem narkotyków, ale robi to, bo jest to jego życiowa pasja. Już od najmłodszych lat widać było jego niezwykły potencjał, a we wszystkim de facto pomagali mu rodzice.
Polecam gorąco każdemu, niekoniecznie fanom metalu, Nergala, ale wszystkim, którzy chcą poczytać o ciekawym człowieku i dowiedzieć się więcej, niż możemy o tym przeczytać w brukowcu.

Następni na celowniku - "Szybcy i Wściekli 6". Byłam na tym filmie wczoraj późnym wieczorem. Jedyne części które wcześniej oglądałam, to fragmenty 1 i cała 5. Ogólnie pociągają mnie takie filmy, ponieważ obecni są mężczyźni z dużą tężyzną fizyczną  i sportowe, drogie samochody.
Nie wiem co napisać, żeby nie zaspoilerować, ale jeżeli ktoś w ogóle orientuje się w tej serii, to powinien wiedzieć, że kolejność filmów jest następująca: 1, 2, 4, 5, 6, 3 i 7, która wyjdzie w 2014. Jak widać, część 3. czyli Tokio Drift, była wcześniej nakręcona i opublikowana, ale jej akcja dzieje się po części 6. Można się pogubić, ale według mnie to aż tak nie gmatwa sprawy. Nie oglądałam części pomiędzy, więc mi to nie robi różnicy.
Jest to część nietypowa, ponieważ nasza grupa Szybkich i Wściekłych nie występuje teraz jako gang "tych złych", ale pomagają policjantowi, który przewija się przez wcześniejsze części i był jednym z wrogów numer 1. Sytuacja uległa zmianie, ich stosunki także, a dodatkowo rozdrapywane są stare rany Dominica Toretta.
Raz na jakiś czas przyda się odrobina akcji, krwi, strzałów pistoletów. pisków opon i nieogolonych mężczyzn.

A kolejne - śniadanie na tarasie. Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam taki posiłek na zewnątrz w cieniu klonu. Naprawdę stęskniłam się za słońcem, lekkim powiewem wiatru i ciepłem na twarzy. Cieszę się niezmiernie, że znowu powitała piękna pogoda, jest okazja do wystawienia twarzy do słońca i doopalania nóg. Do tego babka drożdżowa, kawa i pies u stóp. Apropo - Charon skończył w środę roczek. Porównując, jak wyglądał na samym początku, a jak wygląda w chwili obecnej - diametralna różnica. Zaraz dogoni mnie wagą, robi się z niego kanapa - po dziadku.

I na koniec, mój angielski. Jutro piszę test z całego roku z gramatyki z prywatnych lekcji. Przerabiam rozszerzenie, trochę mi się tego uzbierało. Skorzystam ze słońca i przejdę się z notatkami na taras. No cóż, przydałoby się wkuć to wszystko. Reszta zadań poczeka cierpliwie - to jest teraz priorytetem.







Jak w tytule, dzisiaj dużo było do opisania, czyli znalazła się cześć naukowa, relaksacyjna i kulturalna.
Trzymajcie się, już coraz bliżej do słodkiego wolnego. Byle do konferencji!
Pozdrawiam, Dagna.

czwartek, 6 czerwca 2013

Kumulacja = depresja

I znowu tu zaglądam, znowu piszę, bo mi smutno, bo mi źle, ale chyba od tego właśnie mam bloga - żeby wyżalać się i marudzić obcym ludziom.
A więc czuję się beznadziejnie, bo z każdą kolejną godziną prawa jazdy, z każdym kolejnym dniem zbliżającym się nieubłaganie do egzaminów wewnętrznych i ostatecznych - boję się coraz bardziej. Jak to Agatka powiedziała - to jest gorsze od matury. Zaczynam w to wierzyć. Jeszcze gdyby to było za darmo, a tu nie - 140! Masakra ... Boję się tego, że będzie wstyd, że popełnię jakiś bardzo głupi i infantylny błąd. szlag by to wszystko trafił. Tak się cieszyłam na początku, jak dziecko. Nadal jestem podniecona, gdy siadam na miejscu kierowcy i przekręcam kluczyk, ale 2 godziny i skończy się bezstresowa jazda.
Kolejna sprawa, która przyprawia mnie o taki, a nie inny nastrój - ciągle padający deszcz, mżawka, temperatura poniżej 20 stopni i brak słońca. Depresja gwarantowana. Fajny czerwiec, nie ma co. Nici z basenu, z wycieczek górskich, spacerów po mieście i doopalania nóg. Cholibka.
Jedynymi osobami, które jeszcze trzymają mnie przy życiu i zawsze poprawiają mi humor to Agatka, Paweł i rodzice. Zwariowałabym bez nich i jestem bardzo wdzięczna Bogu, że są ze mną na każdym kroku i mogę znaleźć w nich oparcie. Cieszę się, że są relacje bezinteresowne, bo jak słyszę już od rana piskliwy głosik "Dagna, masz zadanie z franca?" to mam ochotę powtórzyć czyn Roskolnikowa i mogę nawet jechać na Syberię.
Jest mi wiecznie zimno, a skoro marznę - jestem zmierzłą wredą. W szkole nie grzeją, chodzimy w kurtkach i z herbatkami w rękach. I jeszcze wietrzą w klasach - zabić!
No i jeszcze trzeba pozaliczać wszystko, sprawdziany semestralne i inne badziewia. Nie lubię już księdza - dał mi 3 na koniec, bo robi idiotyczne sprawdziany. Pani z chemii każe nam - humanistom - pisać skomplikowane reakcje, których nikt nie rozumie.
Chcę wakacje, chcę pracę, potem chcę weekendy z przyjaciółmi, chcę miodową opaleniznę, chcę skończyć kurs, chcę świadectwo z normalnymi ocenami, chcę świętego spokoju od mojej klasy, która już mnie doprowadza do pasji, chcę wolnego od francuskiego i wielkiego zacieszu nauczycielki. Chcę zakładać sukienki i buty na obcasach, chcę czytać wszystko poza lekturami. Chcę odespać wszystkie te godziny - nadrabianie snu na lekcjach jest nieskuteczne i nieopłacalne, bo po przebudzeniu chodzi się cały czas przymulonym i nic się nie ogarnia.
Zrobiło się złowrogo, jeszcze moja żarówka miga i zaraz wybuchnę, więc trzeba skończyć jakimś pozytywnym akcentem - piosenka o optymistycznym tekście.
Kto dotrwał do końca tego czegoś co napisałam - podziwiam i serdecznie dziękuję.
Trzymajcie się, pa!


wtorek, 4 czerwca 2013

Nowe tło bloga

Pozmieniane tło i kolory, bo:
1. Lubię złoty kolor, ale tylko jeżeli chodzi o sprawy graficzne
2. Lew - najpiękniejsze zwierzę na świecie, majestatyczne, a zarazem z gracją

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Temperature

Nie mogę tego słuchać przy robieniu notatek na sprawdziany, bo chcę wstać z tego twardego krzesła i tańczyć na środku pokoju. Cholibka. Tyle rzeczy jest ciekawszych od zeszytu z matmy - deszcz za oknem, pasjans, photoblogi ze słitaśnymi opowiadaniami, przeglądanie starych smsów i czytanie kodeksu ruchu drogowego.
A tak w ogóle, to niby mamy czerwiec, a nauki jest jeszcze więcej niż powinno być na koniec roku szkolnego! Spoko, za rok będę już wolnym absolwentem ze zdaną "dobrze" bądź zdaną "nie-tak-dobrze-jak-bym-chciała" maturą.
Nie myślę o tym teraz, a przynajmniej się staram, bo po co się dołować zawczasu. Za to zjadłam całe opakowanie Ptasiego Mleczka i już słyszę jak mój mózg na mnie wrzeszczy i przeklina, że go nie używam, kiedy potrzeba. No tak, nakupowałam kremów i myślę, że magicznym sposobem będę miała skórę na dekolcie i twarzy jak niemowlę ... Matmo i polski - powracam, bo trzeba was ładnie napisać.
Trzymajcie się i tańczcie z Seanem Paulem!