środa, 30 marca 2016

Marcowe unikaty

1. Książka/film

Jak już wiadomo - Batman vs Superman, który opisywałam w poprzednim poście. Bardzo pokrótce.

Pisane szkarłatem - Anne Bishop


Sesja się skończyła, to zaczęłam czytać książki. Zaczęłam ją już dawno temu, ale utknęłam na początku. A jakoś ostatnio znowu po nią sięgnęłam, patrzyła tak tęsknie z półki naprzeciwko łóżka. No i Ela marudziła, że nie czytam :D Ogólnie - o zmiennokształtnych. Są boscy mężczyźni. Dodatkowy plus książki - bohaterowie nie są nastolatkami! To mnie bardzo odrzuca w książkach, bo bywają infantylne.

2. Piosenka

Nie jedna, ale 246. Stworzyłam sobie playlistę z piosenek, które mam zapisane w folderze zakładek youtube. Połączone w jedną listę, odtwarzaną randomowo, słuchają się genialnie. Podrzucam Wam linka, może się spodoba kilka kawałków: link.

3. Ubranie

Bluza UJ! Mamy wydziałowe. Są miękkie, wygodne, z wielkim kapturem i kangurkiem. A kolor też jest cudny, chyba pierwsza rzecz bordowa w mojej szafie :D


4. Strona www

Wróciłam do WOWa


5. Obrazek


Taka oto tapeta na telefonie od marca :)

6. Kosmetyk 

---

7. Biżuteria

---

8. Jedzenie

Mazurek upieczony na święta, tym razem nie na cieście kruchym, ale biszkopcie. Przekładany dżemem porzeczkowym, kremem czekoladowym do tortów i na wierzch kajmak.



9. Sytuacja

Jadę na Erasmusa! Do Wiednia do Akademii Wojskowej :D
Decyzja podjęta spontanicznie. Jeśli tylko nie zatrzyma mnie w Krakowie poprawka i obowiązkowe chodzenie na ćwiczenia, to cały semestr zimowy 2016/2017 spędzę w Austrii.
No i było cięcie na początku marca, ale co to w porównaniu z wymianą studencką.

10. Technologia 

---


Nowa wlepa od Iwo na laptopa | ciasteczka ryżowe | cięcie | Kropka kłębek ^^ | krówki Heineken :D | pizza z piekarnika! | wow - expimy | w Tardis z Elą - Whomanikon | tulipany na Dzień Kobiet od chłopaków z roku | kolacja na bogato, bo w domu | kolorowy obiad w Krakowie

poniedziałek, 28 marca 2016

Batman v Superman



Dziękuję, że w końcu powstał film o superbohaterach, który nie ma głupich żartów, idiotycznych postaci, wkurzających przekolorowanych kwestii. Dziękuję za "mroczny i poważny" film, jak to krytykują niektórzy recenzenci.
Jak to fajnie oglądać coś i wiedzieć o co mniej więcej chodzi. Ave, mój kochany chłopaku ^^

środa, 23 marca 2016

Bezpieczeństwo Narodowe - III semestr

Zauważyłam, że pisałam o przedmiotach na kierunku tylko z I semestru. Niestety zapomniałam zrobić krótki opis tych z II semestru, to chociaż III opiszę. Właśnie zaczęłam IV, więc mogę się na chwilę rozluźnić i poopisywać przeszłość. No może nie aż taką, bo z jednym przedmiotem ciągle się męczę, ale to taki szczegół.

Zacznijmy od Międzynarodowych Stosunków Politycznych. Kolejne z serii misz-masz, powtórka wszystkiego, co się wcześniej przewijało przez studia. Czyli jakie są zagrożenia z terroryzmu, z migracji, co to liberalizm, problemy bogatej Północy i biednego Południa, co to realizm, idealizm, pojęcia bezpieczeństwa pod każdym kątem. Prawie. Wykład + ćwiczenia. Tylko na ćwiczenia chodziłam, chociaż były w poniedziałki o 19:30 i była to ostatnia rzecz, którą mi się chciało robić o takiej porze.

Współczesne Stosunki Międzynarodowe po 1945 roku. W I semestrze miałam Historię Stosunków Międzynarodowych do 1945 roku, to teraz była jakby kontynuacja. Ponieważ prowadzący, zarówno wykładów jak i ćwiczeń, jest wielbicielem Azji, to na niej się skupiliśmy w programie. I oczywiście mnóstwo Afryki, bo program obejmuje Rok Afryki (1960) i dekolonizację kontynentu. Wymagające, pamięciówka, ale ciekawie prowadzone zajęcia.

Instytucje Bezpieczeństwa Międzynarodowego. Kolejny misz-masz, bo omawiamy instytucje, które powtarzają się na praktycznie każdych zajęciach, czyli NATO, ONZ, KBWE, UE. Na szczęście tylko wykłady, jakoś zdane.

Formacje policyjne II i III RP. Prowadzone w formie wykładów. Wykładowca z racji wieku i pochodzenia z Krakowa, wtrącał anegdotki o prezydencie Dudzie, z którymi ma wspólnych znajomych, opowiadał o pracy BORowca rzeczy, których nie słyszy się na co dzień. Dużo o umundurowaniu, wyposażeniu, służbie, szkoleniach, rekrutacji, ale także o kobietach w Policji ;)

Historia Polski. Moja zmora, chyba największa na tych studiach. Na nieszczęście przedmiot prowadzi u nas małżeństwo - ona ćwiczenia, on wykład. Materiału jest ogrom, a wydawałoby się, że w sumie skupiamy się tylko na jakichś 300 latach. Ale te 3 wieki obejmują Kozaków, Tatarów, Szwedów, Krzyżaków i powstanie za powstaniem, rozbiory. A wieńczy wszystko I i II Wojna Światowa. Gdyby jeszcze nie wymagano od nas znajomości każdego dowódcy wojska, brygady itp, a także marszałków, premierów i ministrów.

Międzynarodowe Prawo Humanitarne i Konfliktów Zbrojnych było chyba najprzyjemniejszym przedmiotem w tamtym semestrze.

Polityka Bezpieczeństwa Energetycznego to omawianie polityki energetycznej największych państw i mających największe znaczenie w tej dziedzinie. Wiele ciekawych informacji, ale dla kogoś kto się tym w ogóle nie interesuje nie będzie nic interesującego.

Technologia Informacyjna czyli informatyka. Głupoty w Excelu, ale niektóre rzeczy w Wordzie naprawdę przydatne. Niestety trafiłam tak, że zajęcia  miałam w środy wieczorem, trwały one 2h 15 minut i kończyłam o 21. Za dużo komputera...

Język angielski czyli coś, co w sumie jest najmniej wymagającego na tych studiach. Nie oszukujmy się, prowadzący ma taki styl bycia, jakby nigdy mu się nie chciało, połowa zajęć to "porozmawiajcie na ten temat w parach". Ale sprytnie podpuszcza nas do dyskusji o polityce.

piątek, 18 marca 2016

Już chciałam napisać, że moja huśtawka nastrojów zwolniła, ale to przecież się nie huśtało. Bo humor od kilku tygodni mam ciągle taki sam - smutna i zła. Och, gdybym ja tylko wiedziała dlaczego... Pewnie, składa się na to wiele czynników, ale najgorzej jest, kiedy zostaję sama, albo do przytulania w nocy zostaje mi tylko misiek.
W końcu jest fajnie. W sensie w organizacji mojego czasu - zajętego jak i wolnego. Wreszcie mam czas czytać książki inne niż te na studia, nadrabiać seriale, odsypiać w ciągu dnia, jeść słodycze i wychodzić ze znajomymi. Co prawda post, więc lipa, bo chce się tańczyć, tak bardzo, ale można pozwolić sobie tylko na podrygiwanie między półkami w Empiku.
Jeszcze ten Erasmus tak bardzo poprawia humor! Ok, będzie hardcore, bo jak na Akademię Wojskową przystało, będzie rygor i trzymanie nas - erasmusów - krótko, ale trzeba twardym być a nie miętkim. W końcu liczy się to, z kim tam jadę, bo nie wyobrażam sobie, że któreś z nas by nie pojechało, drugie by zostało w Krakowie. Nie ma takiej opcji.
Jednak czasami warto zaryzykować.

sobota, 5 marca 2016

Cięcie

Moje końcówki były tak zniszczone, że przydało się je skrócić. Jedna z tych niewielu wizyt u fryzjera, gdy idziesz, odcinasz i nie widać aż takiej różnicy. Nie skróciła mi długości o połowę, bardzo ją za to lubię. A moje włosy się uśmiechają, bo są  równe i nierozdwojone. I bez żadnego cieniowania.


piątek, 4 marca 2016

Po III semestrze

Czy ja wiem czy mogę pisać, że III semestr za mną? Na pewno już jestem  na półmetku licencjatu. Czas szybko leci.
Niestety, nie udało mi się zdać wszystkiego i zostałam z jedną poprawką. Wywalczyliśmy trzeci termin w przyszłym tygodniu, już 2 tygodnie po sesji poprawkowej, ale będziemy pisać. W końcu każdy zasługuje na drugą szansę. Jak coś będę się ubiegać o krótki warunek w sesji letniej. Jakoś to przetrwam. Student bez poprawki, to jak żołnierz bez karabinu, zwłaszcza na Bezpieczeństwie.
III semestr był naprawdę wymagający i wyczerpujący. Za dużo historii jak na moją antyhistoryczną osobę. Nie było jakichś mega wciągających przedmiotów, które bym bardzo lubiła. Część sobie nawet odpuszczałam, wykłady  tak dokładniej, bo były po prostu nudne.
Jak już wspominałam - połowa za mną. Połowa licencjatu. Po tym półtora roku czuję, że jestem bardziej oczytana, mam większą wiedzę i nowe spojrzenie na świat. Bardziej interesuję się sytuacją na świecie, nie czuję się wyobcowana w rozmowach o historii, innych kulturach, konfliktach, polityce. Cieszę się, że to, czego nauczyłam się na tych studiach, mogę wykorzystać w codziennym życiu.
Co prawda gdybym wcześniej wiedziała, że będzie tak ciężko pod kątem historii, nie wybrałabym tego kierunku. Ale jak wiele bym straciła ...
Pocieszeniem jest to, że IV semestr zapowiada się genialnie, bo w końcu czekają nas przedmioty ściśle związane z naszym kierunkiem, bardziej praktyczne, mniej teorii, więcej pracy w grupach i współpracy w projektach. Metody i techniki operacyjne służb specjalnych. Czyż nie brzmi wspaniale? *.*
Jestem dobrej myśli. Szykuje mi się też w tym semestrze staż lub praktyki, ponieważ muszę się wyrobić przed licencjatem.
Kolejny weekend w domu i znowu uczę się Historii Polski. Już mi się od tego niedobrze robi...
Trzymajcie się i miejcie mniej nauki niż ja :D

wtorek, 1 marca 2016