wtorek, 28 czerwca 2022

Pół roku do ślubu, tydzień do budowy i rok pracy

Dużo się u nas dzieje ostatnio. Pisałam o sobotnim koncercie, ale poza tym wiele rzeczy się na siebie nałożyło. 

W poniedziałek 27 czerwca wybiło nam dokładnie pół roku do ślubu. Czas szybko leci, na szczęście coraz więcej rzeczy ogarniam i nie odkładam na ostatni moment. Czekam z niecierpliwością na wakacje, żebym mogła zacząć zapraszać już gości na ślub i wesele.

W przyszły poniedziałek, 4 lipca, ekipa budowlana wchodzi na naszą działkę i zaczyna budować nam dom. To też do mnie trochę nie dociera, bo to już takie poważne. Nie mogę się doczekać, aż będą już stać ściany, nawet gołe, i będziemy chodzić wśród nich i wyobrażać sobie gdzie jest które pomieszczenie.

Dzisiaj, we wtorek, minął mi rok pracy w służbach i czuję się z tym świetnie. Sporo mi to wywróciło w życiu, ale na razie pozytywnie. Na pewno wzrosło moje poczucie własnej wartości i przydatności, robię coś, co ma znaczenie i widzę tego realne efekty.


Koncert Dawida Posiadło

W sobotę byłam na największym chyba koncercie w swoim życiu. Jakimś cudem pół roku temu kupiliśmy bilety na Dawida Podsiadło. Grał na Stadionie Śląskim w Chorzowie, który jest znany z genialnej akustyki. Stadion zapełniał się od 17:00, my zajęliśmy miejsca na trybunach o 19:00. O 20:30 zaśpiewał Rubens jako support, a główna gwiazda wieczoru zaczęła koncert o 21:30. To było niesamowite usłyszeć to wszystko na żywo, Dawid grał ponad 2,5 godziny, a ja cały ten czas zdzierałam gardło i skakałam na trybunie do rytmu muzyki. To, co działo się na scenie, na widowni, to była magia. Gościnnie wystąpił Ralph Kamiński z piosenką "Kosmiczne Energie", Daria Zawiałow i Vito Bambino do "I Ciebie też, bardzo" z Męskiego Grania 2021 oraz Artur Rojek do "Długość dźwięku samotność". Dawid zagrał też świeżo po premierze piosenkę "Post" i premierowo, jeszcze nie w eterze "Szarość i róż" z nowej trasy jesiennej.

To był najlepszy koncert na jakim byłam, w życiu tak dobrze się nie bawiłam. Z radości płakałam dwa razy, gardło miałam zdarte, uszy zatkane i nogi z waty, było cudownie! 














piątek, 24 czerwca 2022

Gry na telefon

Ostatnio mam tyle gier na telefon, że w wolnej chwili, nawet w aucie, nie mogę narzekać na nudę na telefonie. Co prawda mój Huawei zaczyna chyba protestować i spowalnia pracę, ale z niektórymi grami i aplikacjami ciężko mi się pożegnać. Poniżej opiszę i pokażę gry, które mam i gram w nie systematycznie, nie ma takich, o których zapomniałam na miesiące. Może akurat komuś coś się spodoba.

Choices - gra w wybory, tak dosłownie. Każda gra to książka, która ma rozdziały. Początkowo kształtuje się swoją postać, a następnie decyduje o kluczowych sprawach. Można wybierać rodzaj gier, ja przeszłam jedną z rodzaju fantastyki, jedną obyczajową biznesową, jedną podróżniczą i teraz gram w romantyczną. Często książki mają po kilka części, więc można kontynuować zabawę z postaciami, które się już wybrało i pozostawić swoje wybory. Dużym plusem lub minusem dla niektórych może być to, że gra jest całkowicie po angielsku, więc pozwala fajnie podszlifować język.


Gardenscapes - gra w łączenie elementów. Dużo takich na rynku gier, schemat zazwyczaj polega na tym samym, ale mi podoba się w tej szczególnie grafika i animacje. Przechodzi się kolejne poziomy gry, czasami trudne lub bardzo trudne, dostaje za to monety i gwiazdki, a za te ostatnie upiększa ogród.



Duskwood - gra detekstywistyczna, w której również ma się spory wpływ na przebieg śledztwa. Gra jest przygotowana bardzo profesjonalnie, studio zaangażowało do tego prawdziwe osoby, nagrywało filmiki jakby z kamery telefonu, dialogi, rozmowy na facetime. Gra w polskiej wersji językowej, bardzo wciąga, zmusza do myślenia i kombinowania.




Numberzilla - najbardziej wciągająca gra, jaką mam chyba na telefonie. Bardzo prosta w obsłudze - łączymy cyfry tak, żeby dały w sumie 10 lub dwie takie same. Łączenie następuje z sąsiadującymi cyframi w pionie, poziomie i ostatniej cyfry z rzędu z pierwszą z kolejnego wiersza. Tak oto czyścimy planszę, dodajemy kolejne wiersze cyfr i tak w kółko. Gra na spostrzegawczość.


Nanogram - kolejna gra powiedzmy logiczna, w której trzeba tak kolorować kwadraciki, żeby zachować pewne sekwencje. Można zaznaczać pola, gdzie na pewno będzie jakaś część pokryta, a także te części, które mają pozostać puste, co ułatwia rozmieszczanie kwadratów. Ostatecznie ma z tego wyjść jakiś kształt coś przypominający.


Quizwanie - kto nie zna? Było to swego czasu popularne w okresie liceum i na studiach, więc zdarzało się, że grałam na wykładach z chłopakami. Dawno nie grałam, ale frajda jest. I ten element rywalizacji, presji czasowej.


Quiz house - gra na podobnej zasadzie jak quizwanie, z tym, że wybiera się tutaj jedną konkretną kategorię i w niej stacza walkę z przeciwnikami. Kategorii jest mnóstwo, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Można grać samemu, z losowym przeciwnikiem lub zaprosić znajomego.


Travel town - kolejna gra z serii połącz kilka, z tym, że mamy tutaj planszę, na której łączymy elementy ze sobą i sprzedajemy pożądane przedmioty kupcom. Zdobywa się poziomy, kolejne budynki i rzeczy do wytwarzania. Czasami trzeba się dobrze nakombinować, żeby łączyć elementy tak, aby nie zawalić sobie całej planszy przedmiotami, bo niestety nie da się jej powiększyć.




poniedziałek, 20 czerwca 2022

Wschód słońca na Babiej Górze

J. namówił mnie ze znajomym na szalony pomysł. W sobotę o północy wyruszyliśmy do Zubrzycy, żeby o 1:30 szukać miejsca parkingowego na Przełęczy Krowiarki. Tak, szukaliśmy miejsca, bo było mnóstwo ludzi! Przed 2:00 założyliśmy czołówki na głowy i zaczęliśmy drapać się na Babią Górę. Pobiliśmy nasz rekord i po 1,5 godziny byliśmy na Szczycie i czekaliśmy na wschód słońca. Na szczycie czekały tłumy ludzi, większość z przygotowanymi statywami, część ze śpiworami i karimatami, nawet trafiło się kilka namiotów. Weszła herbatka, słodycze, a o 4:30 wzeszło piękne, ciepłe słońce zalewając złotem stoki królowej gór. Widok był piękny, zmęczenie na chwilę odeszło. Do auta wróciliśmy o 6:30, w którym zasnęłam momentalnie, a o 8:00 byliśmy w domu. Nadal próbuję odespać to wyjście, bo mnie wykończyło fizycznie, ale warto było!
















sobota, 11 czerwca 2022

Pod Łabskim Szczytem

Karkonosze pożegnaliśmy szybkim wejściem na schronisko pod Łabskim Szczytem, bo nasze pierwotne plany pokrzyżował okres godowy cietrzewi. Krótkie 10 km i wracaliśmy do Bielska. Na pewno jeszcze wrócimy w Karkonosze, bo wiele miejsc nam zostało do odwiedzenia!




piątek, 10 czerwca 2022

Karkonowskie wodospady i Harrahov

Karkonosze słyną z wielu wodospadów, zarówno te polskie jak i czeskie, więc obowiązkowo zahaczyliśmy o kilka z nich. Mieszkaliśmy praktycznie zaraz przy jednym z nich, do drugiego dojechaliśmy rowerem, a do Harrahova w Czechach pojechaliśmy autem i tam szliśmy wzdłuż Mumlavy.

Wodospad Szklarki

Mumlava

Mumlava



Wodospad Kamieńczyka

Opuszczone skocznie w Harrahovie



czwartek, 9 czerwca 2022

Dolina Izery

Jeden dzień w Karkonoszach poświęciliśmy w całości na jazdę na rowerze. Z polecenia rodziców naszym celem była słynna Chatka Górzystów, do której dojechaliśmy przez Zakręt Śmierci i Rozdroże Izerskie, a wracaliśmy Doliną Izery przez Jakuszyce. Trasa wyniosła 47 km, początek był tragiczny, bo trzeba było prowadzić rowery pod strome góry w lesie lub w ogóle je wnosić po skałach. Ostatecznie dałam radę, bo J. jest rowerowym maniakiem, a najlepszą nagrodą był widok pięknej rzeki Izery.



Kolor rzeki jest wynikiem wypłukiwania torfu z rzeki

Na Chatce Górzystów


Z Rozdroża Izerskiego na Chatkę