sobota, 15 września 2018

Co nowego

Dwa tygodnie temu mój przyjaciel ze studiów wziął ślub, a w grudniu, jak wrócę na święta z Erasmusa, będzie już miał małego synka.
Dzisiaj byłam na ceremonii ślubnej moich znajomych z harcerstwa, których początki (5 lat temu) pamiętam bardzo dobrze. Większość harcerzy w moim wieku już ma rodziny i dzieci. Po kościele goniło wiele dzieci, sporo dziewczyn w ciąży. A ja bez munduru, bez dziecka i męża pod pachą :D
Ponadto, podczas naszego pobytu w Anglii urodziły się dwie córeczki kuzynce i kuzynowi Konrada.
A ja? Za dwa tygodnie będę już pakowała się do autobusu i jechała do Rumunii na pół roku.

W życiu tyle zmian, więc w moim także - ścięłam włosy! Ciachnęłam trochę sporo, nawet fryzjerka była przerażona jak zobaczyła ile chce obciąć. Trudno, to tylko włosy i odrosną szybko, zwłaszcza mi. Wypadały, plątały się, ciągle musiałam je odgarniać i ogarniać. Spinanie, czesanie, mycie, suszenie, pilnowanie w nocy, jak mi je Konrad przygniatał. Teraz bez problemu, zmiana drastyczna, ale przecież nie zbrzydłam przez to ^^





Aktualnie tydzień jestem sama w domu, ponieważ rodzice wyjechali na wakacje i zostałam pilnować małego zoo.  O 7:00 zaczynam dzień od spaceru z psem, potem ma godzinę na śniadanie w kojcu. Jem w tym czasie śniadanie, oglądam YouTube. O 14:30 serwuję mu obiad i ma 2h przymusowej sjesty. Czasami sama stołuję się u babci, której sprawia wielką przyjemność gotowanie dla wnuczki. O 18:00 kolejny spacer z Charonem, podczas którego najczęściej znajduję jakieś grzyby w lesie nieopodal domu. O 23:00 muszę już iść spać, żeby chociaż trochę się wyspać i znowu wstać o 7:00 na spacer z młodym. Kot to osobna bajka, jego co jakiś czas trzeba wywalić na zewnątrz, bo inaczej cały dzień by spał na kanapie. I non stop chodzi do miski po jedzenie i picie, i jęczy niemiłosiernie o pieszczoty.
Na szczęście nie jestem taka sama, bo na kilka dni przyjechał do mnie Konrad. Jednak nie ma nic gorszego niż bycie samej w takim wielkim domu na wsi.




















Korzystając z pustego domu i braku ludzi, zrobiłam wielkie porządki w szafie i innych komodach w pokoju, bo miałam zdecydowanie za dużo ubrań. Zrobiłam przegląd ubrań, część wrzucę do kontenera PCK, posegregowałam pudła na wiosna/lato i jesień/zima, bo w sumie upały się kończą i czas wskakiwać w coś cieplejszego. Wszystkie szpilki i sandałki też poszły do pudeł. Nawet wywaliłam stare kosmetyki, wody toaletowe, przeterminowane kremy i balsamy, których i tak nie używałam. Ubyło sporo rzeczy, już bardziej się mieszczę w szafie i na wieszakach, ale niestety - pudła i worki z przeprowadzki nadal leżą w rogu pokoju, ponieważ póki nie wrócimy na stałe do Polski, nasze klamoty muszą leżeć u mnie w pokoju.



Codziennie chodzę na spacer i testuję przy okazji mój telefon jak robi zdjęcia. Jestem zadowolona, jak najbardziej, coś Wam tu wstawię, jak za starych dobrych czasów.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna