W ubiegłą niedzielę zdobywaliśmy Babią Górę ze znajomymi, którzy jeszcze tam nie byli. Zapowiadało się nieciekawie na dole, chociaż w połowie drogi świeciło słońce. Wiało strasznie, ale na szczycie to była jakaś katastrofa - jedna wielka chmura, szaro, zimno (temperatura -3), a do tego wiatr wiejący na pewno ponad 100 km/h. Podnosiło nam plecaki od podmuchów, J. musiał mnie trzymać, żeby mnie nie zwiało ze szczytu, bo ledwo trzymałam się na nogach. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam.
Jakieś 2 godziny po naszym wejściu na szczyt wszystko przewiało, także widoki na pewno były cudne i świeciło piękne, mocne słońce.
Na Babią wchodzi się dla widoków, więc wejście tam i zobaczenie mgły jest bardzo załamujące. Mamy teraz plan na kolejne wejście, ale kiedy będzie mega pewna pogoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna