poniedziałek, 1 października 2018

Zaczynamy przygodę w Rumunii

Dotarliśmy do Rumunii i przetrwaliśmy już 2 dni w obcym kraju. Jakoś nadal nie dociera do mnie, że będę tak długo i tak daleko od domu.
Podróż była długa i męcząca, bo trwała 20 godzin. Nadal zastanawiamy się czy lecieć samolotem do Polski na święta, żeby chociaż trochę skrócić podróż, ale także bardzo uszczuplić portfel. Z Ostrawy do Wiednia, tam 3 godziny czekania na dworcu i z Wiednia do Sibiu następne 12 godzin. Nogi miałam napuchnięte niemiłosiernie, plecy bolały i byłam w ogóle zmięta. Na szczęście w miarę dostaliśmy się do akademii, przyjęli nas i zaprowadzili po pokoju. Szybkie rozpakowanie, prysznic i poszliśmy spać od razu na 3 godziny. Jakie to było cudowne, nic tak nie cieszy jak płaska powierzchnia do spania!
Pozytywnie zaskoczył nas standard pokoi, ponieważ mają dużą powierzchnię, prywatną łazienkę i lodówkę. To naprawdę luksus jak na akademiki dla wojskowych, w których spodziewałam się ciemnych klitek i wspólnych pryszniców z kurtynami.
Powoli poznajemy okolicę, wojskowi oprowadzili nas dzisiaj po kompleksie, pokazali najlepsze knajpy w mieście, gdzie można zjeść dobrze i za rozsądną cenę. Okazuje się, że mimo studiów cywilnych, musimy przestrzegać wielu zasad, jakie obowiązują wojskowych, pomimo tego, iż jesteśmy JEDYNYMI cywilnymi studentami w całej akademii. Przerażające, prawda? Z jednej strony szkoda, że nie poznamy innych, jedynie wojskowych, jeśli będą w ogóle chętni do nawiązania kontaktów z nami. Ale z drugiej strony, nasi opiekunowie/koordynatorzy będą się nami opiekować i będziemy mieć najpewniej sporo programów indywidualnych.
Na razie się oswajamy, zobaczymy jak przeżyjemy nadchodzący tydzień. Chcemy trochę pozwiedzać, uzyskać przepustki na weekendy poza akademią i poznawać rumuńską kulturę. Wiadomo, język przeraża, bo pochodzi z grupy romańskich, które zawsze były dla mnie zagadką. Rumuński brzmi jak biedny francuski, mniej melodyjny, trochę wschodni. To chyba dla mnie największy problem i dyskomfort, ponieważ czuję się nieswojo i obco nie rozumiejąc ludzi dookoła. Uczymy się podstaw, ponieważ są sytuacje, kiedy nie ma szans na dogadanie się z lokalną ludnością po angielsku. No cóż...
Na zdjęciu mała i skromna panorama Sibiu. na początku pogoda nie dopisywała, więc nie robiliśmy zdjęć Rynku i okolic. Poniżej studenci z naszej akademii marszem na uroczystą inaugurację roku akademickiego w centrum miasta.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna