Już lepiej z moim samopoczuciem. Nie byłam aż tak podłamana, bo wszystko wróciło "do normy", ale jednak gdzieś tam boli i serce nadpęknięte.
Przyjechałam do rodzinnego domu na długi weekend. O dziwo, siedzę i coś przygotowuję na egzaminy, sesję, kolokwia. Czuję, że czas ucieka mi przez palce, ale chcę to ogarnąć, zrobić jak najwięcej, w końcu się zmobilizować.
A u mnie tak typowo sesyjnie:
Widzę, że stosujesz tak jak ja metodę, by na głodnego się nie uczyć, haha :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.jessikachincza.blogspot.com