piątek, 25 marca 2011

Dzień wagarowicza

No, miałam inne plany na ten dzień, ale ponieważ wypad na miasto nie wypalił, a pogoda była nijaka, siedziałyśmy z dziewczynami w szkole. Myślałam, ze będzie gorzej, ale zaliczam te 7h do udanych. Właściwie, nie robiliśmy nic na lekcjach, a na fizyce graliśmy w "państwa miasta". To była jedna z nielicznych fizyk, jakie mi się podobały.
Poza tym, leciała muzyka na  długich przerwach ("Dancehall track", "Barbara streisand", "Małgośka mówią mi", "Wiosna"), a za przebranie w wiosennych kolorach dostawaliśmy punkty dodatnie z zachowania i mieliśmy zapewniony "Dzień bez stresu".
Czyli opłacało się w pewnym sensie iść do szkoły ;)
Nie wiadomo jak to będzie z dniem wagarowicza w szkole średniej. Może będzie lepiej, może gorzej. Może zrobią nam lekcje, może wolne... No się zobaczy.

Co do szkoły ponad gimnazjalnej, chyba już się zdecydowałam. Znajoma moich rodziców poleca mi pewną szkołę, a ufam jej w wyborze, ponieważ wybrała mi także podstawówkę, z której jestem okropecznie zadowolona. Gdyby nie ta podstawówka, to teraz byłabym rozwydrzoną dziewczyną ze wsi, która nie umie zachować poziomu i co trzecie wymawiane słowo to przekleństwo. (Niestety, popularny model dziewczyny jaki można zauważyć w mojej inteligentnej szkole)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna