czwartek, 7 maja 2015

Juwe juwe juwenalia

Zaczęły się Juwenalia krakowskie w tym tygodniu. Oznacza to jeszcze więcej mojego szlajania się. Jakbym mało wychodziła z domu w dni powszednie...
Bałam się, że ostatecznie nie pójdę na żadną z imprez, ale szczęśliwie zmotywowałam się do wyjścia z Radkiem na koncert "Juwenaliowi niepokorni". Co prawda zespół, na którym mi zależało występował dopiero o 22.30 (do której nie wytrwałam), ale posłuchaliśmy holenderskiego zespołu Teddy Jr. Całkiem przyjemni.
W planach jest jeszcze pochód juwenaliowy i może uda mi się załapać na Brodkę i Zalewskiego. A za tydzień Noc Muzeów i komunia kuzyna w Warszawie. W sumie zorientowałam się dzisiaj, że praktycznie do końca semestru, czyli do wakacji, mam zaplanowany każdy weekend, każdy tydzień, właściwie prawie każdy dzień.
Drugi semestr zleciał mi niesamowicie szybko. Pewnie dlatego, że był ogólnie krótszy. I jest nieco luźniejszy oraz lepiej gospodaruję sobie wolnym czasem - biorę wszystko w całości. Za ponad miesiąc sesja letnia. Nie dociera to do mnie. Zaraz wakacje - a ja nadal nie mam pracy zaplanowanej.
Nie dociera do mnie, że zaraz będę mogła powiedzieć "skończyłam I rok BN". Ok, o ile skończę, bo egzaminów dużo, czasu mało, a notatek tyle, co kot napłakał.
Ale mogę sobie mówić, że najważniejsze, że mam bogate życie towarzyskie. Bo mam. Zazdro.
Więc ... koncert juwenaliowy odhaczony. Został pochód. I pozbędę się zaś całej kasy ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna