piątek, 11 września 2015

To był zły dzień.
Nie tak, że zły. Bo odwiedziłam znajomą, zobaczyłam jej śliczne dziecko, posiedziałyśmy przy kawie i cieście. Było miło.
Ale jak sobie człowiek uświadamia, że nie ma kochającej drugiej połówki, nie lubi dzieci, ledwo zdał I rok studiów, to jakoś humor się psuje. Nie pomaga nawet cudowna muzyka.
I niepotrzebnie wyżywam się na przyjacielu. Denerwuję go moją infantylnością, nastoletnią zazdrością, zołzowatością. Święty człowiek, że mnie jeszcze nie walnął w twarz.

1 komentarz:

  1. No cóż, powiadają, iż czystość największą cnotą człowieka jest - ja akurat uznałbym cierpliwość, która (dziś) jest tak rzadko spotykana. Myślenie o przeszłości, "dawnych czasach", bardzo często kieruje nas na błędne tory. Zaczynamy krytykować siebie, wytykać sobie błędy, zakotwiczamy się w tym co było. I tak toczy się to błędne, chaotyczne koło, które nie pozwala nam iść do przodu. Osobiście, chciałbym nauczyć się myśleć o przeszłości jak o wspaniałej lekcji życia, a nie jak o więzieniu, z którego nie wyniosłem żadnych wartości.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna