Witajcie!
Chwaliłam się pewnie nie raz, ale wybrałam się z rodzicami na wakacje do Włoch. Cel: Rzym.
Włochy odwiedziłam już nie raz, ale akurat w tej części nigdy nie zagościłam na dłużej, niż przejazdem. Podobnie jak Łódź, prawda? Więc tym razem dotarłam do Stolicy i mogę zwiedzać i zwiedzać.
Dzień 1
Pobudka przed 6.00 nie była nawet taka zła z perspektywą podróży za granicę. Pierwszego dnia więc wjechaliśmy do Czech przez Cieszyn, potem do Austrii i po południu byliśmy już w granicach Włoch. Wiadomo, przez cały dzień oglądanie filmów, póki bateria w laptopie nie padnie, czytanie książek, czasopism, spanie i słuchanie muzyki z Glee. Hotel mieliśmy zarezerwowany w okolicach Verony, w malutkiej włoskiej mieścinie. Spałam jak zabita.
Tył taki załadowany. Oreo na masce :D |
Austria |
Już Włochy |
Siema brat |
Okienko hotelowe |
Dzień 2
Rodzinka zwlekła mnie z łóżka po 7.00. Typowe śniadanie - rogaliki, soczek pomarańczowy, chrupkie pieczywo z nutellą i kawa amerykańska. Włosko :D
Kolejny dzień z serii "cała doba w aucie", ale urozmaicona spontanicznym pomysłem rodziców - jedźmy do Asyżu. Co prawda nie byłam jakoś mega super ubrana i nawet makijażu dla ludzi nie miałam, ale trudno, Asyż widzi się tylko kilka razy, czasami nawet nie jeden. Zawaliłam, bo z koszulką na ramiączka nie chcieli mnie wpuścić do bazyliki Franciszka. Zdjęcia porobione, podstawa wycieczki. Tylko ja z całej rodziny robię!
Po Asyżu jechaliśmy już prosto do Rzymu. Przy wjeździe czekał nas wielki korek, a na uliczkach miasta tłok, nieprzepisowi kierowcy i brak miejsca do zaparkowania. Kolacja - pizza ofc. Jesteśmy padnięci, zmęczeni i trochę podminowani, bo Internet w mieszkaniu płatał nam figle i coś nie chciał działać. Ale wszystko gra. Boję się tylko, że mnie będą wyganiać z każdego miejsca sakralnego za nieprzyzwoicie krótkie odzienie. Oby nie, duchowni, uszanujcie Polkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna