środa, 21 grudnia 2016

Blogmas #21

Z rana dobry uczynek - poszłam do kościoła z Elą do spowiedzi. Poszło ekspresowo, a gonił nas czas i zajęcia na uczelni.
Jak nie ja, miałam dzisiaj naprawdę wenę do robienia skrupulatnych notatek na wykładach, ale jak na złość koledzy zagadywali prowadzącego i zaczęły się tematy religijne, polityczne, moralne. I przegadana godzina o jakichś głupotach niezwiązanych z tematem zajęć... 
Kończenie o 14:00 - nie polecam. Jedzie się długo autobusem, kilka trzeba odpuścić, bo są przepełnione, a jak juz się do któregoś wepchnie, to ludzi masa i zapomnij o przestrzeni osobistej.
I tak podróż autem była przeprawą. Dzisiaj bałam się prowadzić po raz drugi od ostatniego czasu, kiedy miałam stłuczkę. Smog i mgła połączyły siły. Nie widać było nic, ledwo auto z przodu. Jechaliśmy powoli, pilnując się swoich pasów i rowów po bokach drogi. Jechało się koszmarnie, ale na szczęście kilkanaście kilometrów za Krakowem sytuacja w miarę się poprawiła.
Oczy bolą po całym dniu, dwa paznokcie złamane w różnych akcjach, rozpakowana i ogarnięta po podróży. Mam wizję pójścia spać wcześniej niż o północy, ale kusi mnie film do poduszki...
I na koniec - piękna choinka rodziców ^^



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna