poniedziałek, 12 grudnia 2016

Blogmas #12

Dojechałam do Krakowa przed południem. Podróż była masakryczna, bo praktycznie ciągle padało. Czasami przychodziły takie fale, że wycieraczki nie nadążały. Oczywiście największa fala opadów przyszła wtedy, gdy musiałam przenieść wszystkie bagaże do mieszkania z samochodu. Jestem przemoczona całkowicie, walizki też spływają wodą.
Potem przyjechał Konrad, który również był cały mokry. Ponieważ zaczynaliśmy dopiero na 16:30, mieliśmy czas na ogladniecie 3 odcinków Lucyfera.
Po zajęciach poszliśmy na frytki i piwo ze znajomymi do naszego ulubionego pubu, a na sam koniec dnia do Auchan zrobić małe zakupy.
W Krakowie strasznie zimno, nie lubię tego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna