wtorek, 23 kwietnia 2013

Dużo wrażeń

Hej!
W piątek pożegnałam Włochów, którzy przyjechali do nas w ramach wymiany międzynarodowej. Gościłam u siebie tę samą dziewczynę, u której mieszkałam we Florencji. Są minusy i plusy tej wymiany. Dobrze było, że podciągnęłam sobie znowu płynność języka angielskiego, jednak ciągle trzeba było nim operować. Jednak minusem było codzienne wychodzenie na miasto, do wszelakich pubów i klubów. Nie lubię takiej formy spędzania wolnego czasu. Po 20.00 zazwyczaj jestem w domu, a tu co - dopiero o 23.00 wracałam. No tak, trzeba się poświęcać, chociaż podobno miałam minę, jakbym szła na ścięcie.
Odreagowałam w sobotę, bo odbył się rajd św. Jerzego. Czas spędziłam bardzo miło, w dobrym męskim towarzystwie, ale niestety na mszę zakańczającą grę nie chciało mi się już iść. W niedzielę - bulwar ... :)
Dzisiaj miałam pierwszą jazdę. Spodziewałam się na początku manewrów na placu, ale wyjechaliśmy na drogę. Tak się bałam kilka dni wcześniej, a potem się okazało, że jest świetnie, super i bosko. Czuję się znakomicie za kółkiem i nie mogę się doczekać następnej jazdy.
Już powoli planuję wakacje i mogą imprezę 18-stkową, którą chcę zrobić z Miśką.
Jak to mama powiedziała - mam rok pełen wrażeń i nowych doświadczeń. Jest niebiańsko ;)
Trzymajcie się, paa!


wtorek, 9 kwietnia 2013

Once upon a dream

Jestem, żyję, ale ze zwykłego lenistwa nie chce mi się pisać na blogu.
Otóż w moim życiu sporo się dzieje, znalazłam brakującą połówkę jabłka i oswajanie się mamy za sobą.
Niby nauka jest, ale ostatnio zauważyłam znaczny spadek moich średnich z niektórych (ok, większości) przedmiotów. Postanowiłam zabrać się porządnie za siebie, bo tak być nie może. Przecież nie mogę zawalić sobie szkoły i przedmiotów, które zaraz mi się kończą i powinnam mieć z nich jakieś przyzwoite oceny.
Starałam się przytyć przez święta, ale chyba mi się nie udało mimo zjedzenia wielu kawałków różnorakich ciast. Za to po świętach, kiedy moja klasa pojechała do Warszawy, zostałam w domu i los ukarał mnie w postaci choroby. Dreszcze, gorączka, ból gardła i głowy. Miodzio. Przynajmniej lektura szkolna skończona, kontynuowałam naukę na prawo jazdy i trochę nadespałam stracone, cenne godziny.
Teraz co ... ten tydzień nie należy do specjalnie wymagających i męczących, z kolei w następnym przyjeżdżają do nas Włosi z wymiany, więc kolejny tydzień przebimbam. Ale będzie wycieczka do Krakowa, co mnie bardzo ciesz.
I tak oto sobie żyję z dnia na dzień, marudzę, szaleję, gadam jak najęta i ograniczam spożycie czekolady.
Aktualnie: Śpiąca Królewna.
Trzymajcie się, dobranoc!