niedziela, 31 maja 2015

Bal wydziału

Nie dość, że nasz Instytut obchodził ostatnio 15-lecie istnienia, to w ten weekend wydział zorganizował II Bal Wydziału. Były osobistości (dyrektorzy, dziekani), ale także przedstawiciele innych instytutów i mnóstwo studentów. Bal był na 150 osób, z czego Bezpieczeństwo Narodowe I rok (czyli my!) stanowił najliczniejszą grupę i zajmowaliśmy cały jeden z czterech stołów :) O dziwo, było mniej więcej po równo mężczyzn i kobiet, więc tańczyło się idealnie belgijkę.
Najlepsze było to, że koledzy z roku są bardzo chętni do tańca, nie tylko po kieliszku. Bawiłam się z nimi wspaniale, nie trzeba było ich długo prosić na parkiet. Wręcz przeciwnie - sami wyciągali! Wielkim plusem było jedzenie, DJ, towarzystwo i ogólnie sama restauracja.
Myślę, że jesteśmy zgranym rokiem, a po tej imprezie jeszcze bardziej zacieśniły się pewne znajomości. Na pewno ja sama poprawiłam swoje wyobrażenie innych o mnie. Jednak kręcę się w swoim wąskim gronie chłopaków, nie zadaję się ze wszystkimi. Teraz mogłam pokazać, że nie jestem nudna, ale otwarta, rozrywkowa, rozśpiewana i roztańczona. A jak mi się kręci w głowie to bardzo śmiesznie się zachowuję ^^
Jednak klub to nie to samo. Tam są ludzie z przypadku. Tu są ludzie z wyboru, których znam i wiem, że nie są jakimiś półgłówkami z ulicy
Przetańczyłam całą noc i wytrwałam do samego rana, czyli do 5.00. Już przed 6.00 byłam w mieszkaniu. Zmęczona, brudna, ale szczęśliwa.







piątek, 29 maja 2015

Majowe unikaty

Maj się kończy, więc leci kolejne podsumowanie miesiąca. Unikaty, unikaty!

Książka

Czuję się żałośnie. Bo kiedy ostatni raz zamieściłam tu opis jakiejś książki? W wakacje obiecuję, coś z tym zrobię i zacznę czytać. Bo teraz nie mam nawet kiedy.

Film

Avengers 2! W końcu w kinach, w końcu obejrzane (chyba jako ostatnia ze wszystkich moich znajomych). Jednak jestem bardzo zadowolona, nie zawiodłam się mimo tak wielu niepochlebnych opinii i recenzji. Bo dla mnie liczy się fakt, że jest Marvel, są superbohaterowie, jest Iron Manm jest Thor. I mogę umierać, bo jestem szczęśliwa.


Piosenka

W tym miesiącu szaleję za Linkin Parkiem. Na konferencji, na której ostatnio byłam, podłożono jedną z piosenek zespołu pod filmik. Wróciły mi wspomnienia i to, jak bardzo ich kiedyś lubiłam. A brzmienie mają tak cudowne, że wróciłam do słuchania LP. I tak oto ściągnęłam (pirat!) całą dyskografię. I tak oto męczę uszy tym oto gatunkiem. Konkretna piosenka? The catalyst.

Ubranie

Będzie coś innego, bo buty. I to na sporym obcasie, a właściwie słupku. Mam je już odprawie dwóch lat, ale jakoś nigdy nie miałam okazji w nich za dużo pochodzić. Leżały w szafie. Raz w kościele, raz na maturę. A tu ostatnio wyszło słońce, założyłam je na obiad rodzinny do restauracji i pokochałam od nowa. Zapakowałam do Krakowa. Czekam na piękna i pewną pogodę i będę szaleć po rynku! Najbardziej lubię w nich okrągły nosek. Bardzo źle mi się chodzi w butach ze szpicem, chociaż lekkim. I według mnie nie wygląda tak ładnie jak zaokrąglone końce. Tylko słupek mnie wkurza, bo wolę szpilkę. Przyzwyczaję się, muszę się poświęcić i namordować zanim przywyknę do innego rodzaju chodu. Przy okazji podziwiajcie moje nóżki :D

 
 

Strona www

Pewnie spora część osób stronę kojarzy, ale ja Internety dopiero zaczynam odkrywać i taka oto wpadłam na stronę Prawdziwa Buka. Absolutnie fenomenalna, trafione teksty. Niesamowite! Tak bardzo niektóre pasuję ^^ Wklejam kilka świetnych, które przypadły mi do gustu. Codziennie nowe! Ja przeglądnęłam już wszystkie, które wyszły :D

 
 
 

Zdjęcie/obrazek

Nie wiem pod co zaliczyć to, co teraz tutaj zobaczycie. Oceńcie sami. Ale jest to naklejka na laptopa, na całą wierzchnią klapę. Jestem absolutnie zakochana. Laptop stał się indywidualny, oryginalny, przyciąga wzrok i z chęcią go wszędzie noszę, nawet jeśli odpada mi ramie od ciężaru torebki.



Kosmetyk

Tutaj dwie, a właściwie trzy rzeczy.
Pierwsza to woda toaletowa. Moschino I Love Love, którą zażyczyłam sobie od cioci na urodziny. Pamiętam, że pierwszy raz miałam z nią do czynienia w gimnazjum. Już wtedy zapadła mi w pamięć i bardzo spodobała. Od tamtego czasu nie miałam okazji kupić jej, ponieważ zawsze miałam jakąś wodę, którą musiałam wykorzystać, a jej zapach mi nie przeszkadzał. Ponieważ ostatnio szukam zmian, nowych rzeczy, to odświeżyłam swój zapach i tak oto pachnę cytrusami :) Polecam gorąco!


Kolejne rzeczy to lakiery i inne bajery do paznokci z Golden Rose. Ostatnio ciągnie mnie do tej marki, bo zaczęłam od kremowego lakieru. Potem dokupiłam sprawdzający się utwardzacz. Następnie usłyszałam o magicznych właściwościach diamentowej odżywki i ostatecznie dokupiłam jeszcze czarny lakier, bo poprzedni z innej firmy mi się kończy i chyba "psuje". Na zdjęciu wyżej widać kawałek moich paznokci. Według mnie to ich idealny kształt i prawie idealna długość, żeby je ciągle malować. Odżywkę stosuję od 2 tygodni, więc efektów jeszcze nie widać, ale i tak jestem zadowolona, bo przedłuża trwałość lakieru na paznokciach, z czym zawsze miałam największy problem, bo na następny dzień po malowaniu miałam już odpryski.


Biżuteria

Delfinki! Nawet zapomniałam, że mam ten naszyjnik. Wracam do niego, bo przypomina mi wakacje (pamiątka z Grecji). I ma kształt serduszka, ale nie taki pretensjonalny.


Jedzenie

Będzie bardzo pyszny deser. Nieskomplikowany, a prezentuje się świetnie. Światło na moich zdjęciach pozostawia wiele do życzenia, ale musicie mi uwierzyć, że naprawdę jest świetny. Przepis na niedzielne Trifle Siby tutaj. Deser warstwowy, idealny na późnią wiosnę i zbliżające się lato.



Sytuacja

Ciężko będzie znaleźć jedną, bo w maju dzieje się tak wiele. Przede wszystkim skończyłam 20 lat. I czuję się z tym wspaniale! Po drugie byłam na komunii kuzyna w Warszawie zaraz po nocy muzeów, którą spędziłam z powiększoną ekipą pyrkonową. Po trzecie były juwenalia, które także udało mi się zaliczyć. Maj jak zawsze obfity i zapełniony.

niedziela, 24 maja 2015

Brat

Tak wiele chciałabym napisać. Bardziej chciałam. Było wiele rzeczy, które chciałam komuś powiedzieć, ale mimo, że mam szczere przyjaciółki, to pewne rzeczy nie przechodziły mi przez usta. I dzięki Bogu przyjechałam do domu, gdzie mam brata. Brat, nie sądziłam, że kiedyś będziemy tak otwarcie rozmawiać. 22.30, zawinięta w kocyk, z zimną butelką piwa w ręce. I prawie do północy plotkowanie.

wtorek, 19 maja 2015

Komunia

Z piątku na sobotę Noc Muzeów. Zwiedzone dwa muzea (Inżynierii Miejskiej i Ogród Botaniczny), niewyspana noc na niewygodnej kanapie i drzemki w południe z kolegami. A prosto z Krakowa do Warszawy. Spanie u cioci, a na następny dzień komunia kuzyna. Było miło. Przy okazji spotkałam się z rodzicami i bratem, których nie widziałam 2 tygodnie.


piątek, 15 maja 2015

Status?

Pomyśleć, że pisałam to postanowienie tak o, może akurat się zrobi. Ok, chciałam, żeby się spełniło.
Tak, zakochałam się. Powiem więcej - z wzajemnością.
Siedziało to w nas już od dłuższego czasu. Doszło do rozmowy w nocy, której potem z emocji nie przespałam. Od razu uruchamia się u mnie porównywanie Go do mojego byłego chłopaka. Zapomniałam jakie przyjemne mogą być pocałunki, jakie cudowne mogą być splecione dłonie idąc obok siebie, jak wspaniałe mogą być ramiona owinięte wokół mnie.

wtorek, 12 maja 2015

20 urodziny

Dzisiaj moje urodziny. O 22.10 będzie dokładnie 20 rocznica urodzin.
Czuję się z tym fajnie. Wcale nie jest mi przykro, że już jest -dzieścia, nie -naście. Wręcz przeciwnie - jakaś duma mnie rozpiera.
Z tej okazji zebrałam 100 faktów o mnie. Miało być 50, ale tak mnie to wciągnęło, że napisałam trochę więcej. wyszło 70, ale nie podobała mi sie ta liczba, jest więc 100.

1. Uwielbiam duże miasta. Jestem wniebowzięta tym, że mogę mieszkać przez większość tygodnia w Krakowie. W przyszłości chciałabym zamieszkać w dużym mieście. Jeśli skończę studia na BN, to szukanie pracy będzie się wiązało z osiedleniem w mieście wojewódzkim, chociażby powiatowym, a biorę pod uwagę także moje dzieci, które będą miały bliżej do szkoły, większy wybór i możliwość studiowania w mieście rodzinnym dla nich.
2.       Lubię rozpakowywać zakupy. Swoje, jak mama robi, jakiekolwiek. To układanie w szafkach, na półkach w lodówce.
3.       Nie lubię rozmawiać przez telefon, domofon, kamerkę w laptopie. Wszystkie takie sprzęty, przez które widać mój zniekształcony obraz i słychać zdeformowany głos. Ok, po prostu mam kompleks na punkcie swojego głosu. Bo w głowie brzmi dobrze, ale jak usłyszę nagranie, to się załamuję. I po prostu wolę rozmowy na żywo, twarzą w twarz, ewentualnie pisanie na różnych komunikatorach.
4.       Nie potrafię słuchać. I chodzi tutaj bardziej o dłuższe przemówienia. Kazania, wykłady, prelekcje. Wszystko, co trwa dłużej niż 5 minut zaczyna mnie nudzić, nie potrafię się skupić i zapominam, o czym właściwie dane przemówienie jest. Dlatego w kościele lub na uczelni często przysypiam. Urozmaiceniem i skutecznym zwróceniem mojej uwagi jest puszczanie prezentacji i zapisanych slajdów, z których muszę coś przepisać, zrobić notatki.
5.       Jestem narcyzem z krwi i kości. Ale to jest wiadome i widoczne, niestety. Duma wielka, mogłabym chodzić z takim gigantycznym ogonem pawia. Tak, zdecydowanie byłabym pawiem jednak, nie kotem. A może kotem z ogonem pawia?
6.       Jestem bardzo podatna na wpływy ludzi. Na szczęście wybieram sobie, na który wpływ chcę być podatna. Nie wiem jak to się dzieje, może to nierealne. Po prostu do pewnych ludzi jestem bardziej, a do innych mniej asertywna.
7.       Nie mam sprecyzowanego hobby. Takiego stricte mojego, którym byłabym na maxa zainteresowana, wkręcona do granic możliwości. Jak ktoś się pyta o zainteresowania i pasje, odpowiadam: blog, filmy, książki. Nie zaryzykowałabym stwierdzeniem, że komiksy Marvela czy DC, albo harcerstwo, bo wiem, że są ludzie, którzy by mnie wyśmiali, że mam taką małą wiedzę i bezczelnie udaję, że się znam. Blog, filmy i książki – to jest bezpieczne.
8.       Mam brata. Młodszego o półtora roku. Kiedyś chciałam mieć starszego, chyba mi przeszło. Iwo i tak już wyrósł i wydoroślał dostatecznie, żeby być starszym niż się wydaje.
9.       Lubię sprzątać. Wynika to z mojej pedantycznej natury, którą odziedziczyłam szczególnie po tacie. Uczucie stopniowego pozbywania się bajzlu, kurzu, śmieci sprawa mi niesamowitą radość. Co roku robię „wiosenne porządki” i ogarniam półki w pokoju, wyrzucając mało sentymentalne przedmioty. Zbiera się mnóstwo makulatury i wiele pudeł idzie na strych lub na szafę.
10.   Nie umiem się malować. Ta kobieca umiejętność we mnie umarła, praktycznie w ogóle się nie narodziła. Mój codzienny makijaż ogranicza się do nałożenia podkładu, tuszu na rzęsy i poprawienia korektorem niedoskonałości. Kiedyś miałam okazję skorzystania z darmowego makijażu. Mam wrażenie, że po nałożeniu cienia, kredki lub eyelinera wyglądam staro i trochę zbyt agresywnie. Jednak stawiam na naturalność i mało tapety na twarzy. O tak, zdecydowanie.
11.    Nie cierpię być krytykowana.  Nawet jeśli się mylę i nie mam racji, moje ego strasznie cierpi w zetknięciu z krytyką.
12.   Nie lubię odgłosu kaszlu. Nie cierpię, gdy ktoś kaszle. To złe, powinnam współczuć, a ja się denerwuję i wściekam. Po prostu jest to dla mnie jeden z bardziej irytujących dźwięków, zaraz po nim jest dźwięk dzwonka telefonu lub SMS.
13.   Mam bardzo wąskie grono przyjaciół. Tłumaczę to tym, że stawiam ludziom dosyć wysokie wymagania. Podobnie jest z doborem chłopaka. Może dlatego miałam jednego póki co, i to dopiero w wieku prawie 18 lat. Mimo to, moi przyjaciele są wspaniali, idealnie się z nimi dogaduję i  naprawdę im ufam.
14.   Nie lubię przebywać w miejscach, gdzie jest za dużo ludzi, dlatego źle czuję się we wszelkiego rodzaju klubach, na masowych imprezach. Nawet w zbyt zatłoczonej galerii handlowej czuję się nieswojo. Dodatkowo towarzyszy mi uczucie, że zaraz ktoś mnie okradnie. To nie to, że nie lubię ludzi, ale wolę przebywać w gronie nie większym niż 10 osób.
15.   Lubię się śmiać. Kiedyś miałam z tym problem, ponieważ niezbyt idealne uzębienie, a potem aparat ortodontyczny mi to uniemożliwiały. Śmiałam się oczami i całą swoją postawą. Aktualnie jestem szczęśliwą posiadaczką pięknych, równych zębów i szerokiego uśmiechu. +100 do narcyzmu.
16.   Nie lubię chodzić na zakupy, po sklepach. Typowy shopping mnie wykańcza. Zawsze kupię z a dużo, mimo, że nie mam aż tak wielkich oszczędności. I potem żałuję zakupu, bo wiem, że mogłabym te pieniądze spożytkować lepiej. Za to uwielbiam robić zakupy spożywcze. A potem wszystko rozpakowywać i rozkładać w szafkach. Czuję się wtedy tak dorośle, poważnie i odpowiedzialnie. Umiem  kupować jedzenie z umiarem, raczej nie kupuję za dużo i nie jem oczami w sklepie.
17.   Nie lubię chodzić sama po osiedlach. Obojętne o jakiej porze dnia i nocy. Coś mnie niepokoi w tych blokach, wszystkie takie same, szare, pełne ludzi i dziwnych typów między nimi. Pewnie ma na to wpływ moje stałe miejsce zamieszkania – dom w górach na wsi. Idąc na studia miałam pierwszy kontakt z dłuższym pobytem w bloku. Przyzwyczajam się stopniowo, ale jednak … nie ufam blokom.
18.   Łapię się na tym, że zbyt często mówię „nigdy”, obiecuję różne rzeczy, a potem łamię dane słowo. Nawet dla samej siebie – postanawiam jedno, robię drugie. Łudzę się, że zawsze będę taka sama i nic na mnie nie wpłynie, a jednak, nigdy nie mów nigdy, bo mam już sporo nauczek z moich „postanowień”.
19.   Wolę towarzystwo chłopaków. To chyba oczywiste, że sporo kobiet woli być jedyną przedstawicielką płci pięknej w męskim gronie. Czujemy się wyjątkowe, bezpieczne, adorowane. Zaczęłam doceniać to i kręcić się wśród mężczyzn od kiedy zaczęłam studia. Po 1 ciężko ich  uniknąć, jeżeli stanowią połowę populacji na roku. Po 2 mam dziwne dziewczyny na roku i nie mogłam znaleźć sobie tej swojej koleżanki. Po 3 jestem singielką, nie mam ograniczeń co do towarzystwa, więc pozwalam sobie. Po 4 koledzy traktują mnie jak kumpla, a nie jakąś dziewczynę, która za dużo atencjonuje.
20.   Łatwo się przystosowuje do otoczenia. Tak było w przypadku harcerstwa, liceum, studiów. Na szczęście uchroniłam się przed dopasowaniem w gimnazjum, bo teraz moje życie wyglądałoby inaczej.
21.   Nie przeklinam. Ostatnio zdarzyło mi się to raz, ale sytuacja była wyjątkowa, był środek nocy, a ja marzłam na dworcu. Ogólnie przekleństwo nie przejdzie mi przez usta, nawet napisać jest ciężko. Tłumacze to tym, ze mój organizm broni się przed spodleniem i chce zachować resztki przyzwoitości.
22.   Nie jestem przesądna. Wierzę w Boga, a nie czterolistne koniczyny i podkowy.
23.   Lubię grać w Simsy, ale największą radość sprawia mi budowanie domów i doprowadzanie do zdrad. To okrutne, wiem.
24.   Mam bardzo dobrą pamięć do dat. Niestety sprawdza się to tylko w przypadku urodzin. Imieniny odpadają, chyba, że najbliższych. I niestety umiejętność ta nie ma zastosowania w historii. O zgrozo, a przydałoby się na studiach…
25.   Lubię nosić delikatną biżuterię. Zwłaszcza srebrną. Cienka bransoletka z kwiatkami, mały zegarek na wąskim pasku, wkrętki i mała zawieszka. Lubuję się w zawieszkach. Mam jeden naszyjnik, na których codziennie zawieszam co innego. Mimo, ze moja kolekcja jest duża, obracam się w 3 zawieszkach. Ale raz na jakiś czas zaszaleję z dużym wisiorem, np. ostatnio noszoną blaszką w kształcie rombu.
26.   Lubię pisać. Dlatego mam bloga, bo moje palce muszą dotykać klawiatury, trzymać długopis. Prowadzę od 6 lat dziennik, w którym codziennie zapisuję  najważniejsze wydarzenia. Po prostu streszczam dzień równoważnikami zdań. Kiedyś napisałam książkę. Pisałam też opowiadania dzielone z Miśką. W podstawówce napisałam długie opowiadanie na jakiś konkurs. Robiłam książeczki, bajki, ilustrowałam na swój sposób. Teraz dodatkowo założyłam zeszyt, w którym wylewam smutki, radości. Coś poza dziennikiem, bo bardziej jak pamiętnik.
27.   Lubię męski zarost. Ale taki zadbany, nie kopaczką sadzony. Przyjemne jest też uczucie świeżo odrastającego zarostu. Lekkie, równomierne drapanie. Ciarki.
28.   Nie lubię podróżować. Bardziej chodzi mi o drogę. Siedzenie w samochodzie, autobusie, pociągu przez kilka godzin doprowadza mnie do szewskiej pasji. Teleportacja byłaby idealna. Sam fakt bycia w innym miejscu lubię, ale nie dojazd. Chyba, że jadę z kimś. Niestety, ostatnio sporo jeżdżę sama. Z Bielska do Krakowa, a za niedługo szykuje mi się podróż z Krakowa do Warszawy. Moje biedne nogi i tyłek…
29.   Mam prawo jazdy 2 lata, a jeżdżę tyle co nic. Ostatni raz trzymałam kierowcę w ręku we wrześniu 2014. Grzech. Boję się, ze moje umiejętności zanikną. Im dłużej nie będę jeździć, tym gorzej, wiem. Chyba najbardziej odpowiadałoby mi, gdybym miałam własne auto. Jakoś ta presja, że obce auto, kogoś, odpowiedzialność – to dla mnie za dużo i po prostu boję się, że zrobię coś głupiego.
30.   Lubię grać na komputerze. Zwłaszcza w gry, gdzie trzeba wykonywać zadania, nabijać poziom i zdobywać doświadczenie. Uwielbiam to uczucie, gdy pasek wskazujący brakujące punkty do następnego poziomu wzrasta i wyskakuje powiadomienie „awansowałeś na następny poziom”. Czasami zabijanie potworków w grze lub innych graczy pozwala mi wyładować gniew, złość i zrelaksować się.
31.   Zawsze jestem przed czasem i tym samym nie cierpię, gdy ktoś się spóźnia. Uznaję to za brak szacunku.
32.   Wymuszam decyzje płaczem. Tajna broń? Tak było z akademikiem – popłakałam się, że nie chcę w nim mieszkać i tak oto wynajmuję mieszkanie.
33.   Lubię chodzić ubrana na czarno i biało, nie lubię kolorowych ubrań, nawet dodatków.
34.   Szybko się nakręcam na jakąś rzecz. Idealnym przykładem są seriale. Ktoś mi poleci, a ja się wkręcam i potrafię nadrobić wiele odcinków w kilka dni.
35.   Wolę tramwaje od autobusów.
36.   Jestem wysoka, a mimo to lubię sobie jeszcze podnosić wzrost obcasami. Wyższość nad ludźmi, wprawianie mężczyzn w kompleksy ^^
37.   Jestem zmarzluchem, dlatego nienawidzę zimy. I jesieni. Szczerze. Najlepsza temperatura to 20 stopni +
38.   Zawsze chciałam opanować do perfekcji jakąś sztukę walki. Miała epizod w życiu (1,5 roku) z kung-fu, ale skończyło się, bo moja grupa nie miała gdzie trenować.
39.   Lubię robić niekobiece rzeczy – granie na komputerze, sparingi z kolegą, oglądanie filmów o zabijaniu, akcji, superbohaterach. w moim pokoju wiszą obrazki z superbohaterami Marvela i DC, plakat z konwentu. Chodzę w bojówkach czasami, a na laptopie mam wielką naklejkę z logiem Flasha.
40.   Przez 10 lat lepiłam z gliny, chodziłam na tzw ceramikę. Do dzisiaj został mi jakiś manualny talent plastyczny. Wałkowanie gliny przydało się – znam tajniki dobrego wałkowania ciasta. I malowanie dużych powierzchni też spoko.
41.   Nie lubię pisać na klawiaturze dotykowej. Dłuższe wiadomości sms mnie męczą.
42.   Nie potrafię się patrzeć ludziom długo w oczy. Zazwyczaj przegrywam walkę na spojrzenia.
43.   Jestem wierząca, praktykująca. Mam wszystkie sakramenty, które powinnam. Chodzę do spowiedzi, co niedzielę na mszę. I nie wstydzę się tego.
44.   Lubię ciekawe osoby pod względem wyglądu. Mieszanki rasowe, znaki charakterystyczne, osoby rzucające się w oczy.
45.   Chciałabym mieć dwójkę dzieci. Jeśli chłopca - to starszego, a dziewczynkę młodszą.
46.   Boję się smażyć na oleju. Dlatego nie robię kotletów w panierce, paluszków rybnych. Olej jest za gorący, za bardzo pryska, syczy, nie ufam mu.
47.   Oceniam książkę po okładce. Podobnie czynię z ludźmi. Wiem, że to złe, ale jestem dziwna i póki co nie potrafię inaczej.
48.   W duchu narzekam na swój telefon, ale gdy dochodzi do kłótni o najlepszy model, to zaciekle bronię swojej Lumii. Chyba nie lubię się przyznawać do tego, że dokonałam złego wyboru, nie mam racji.
49.   Nie lubię zapachu apteki, lekarza, szpitala. Także papierosów, lumpexów, wikliny, klimatyzacji w aucie, dymu z ogniska.
50.   Chciałabym podróżować po Europie camperem.
51.   Lubię słuchać jak moja mama mówi po francusku lub włosku.
52.   Boję się rozmawiać z obcymi po angielsku. Nie doceniam swojej znajomości języka.
53.   Jaram się mężczyznami w koszulach, zwłaszcza czarnych. I szalikach.
54.   Lubię muzyk, występy na żywo.
55.   Wolę morze od gór, mimo że w nich mieszkam.
56.   Po każdym filmie słucham ścieżki dźwiękowej do znudzenia.
57.   Spódnica mini, ewentualnie maxi, nigdy midi.
58.   Lubię przeglądać szpilki w Internecie w wolnych chwilach.
59.   Nie lubię czapek i innych nakryć głowy.
60.   Przywiązuję dużą wagę do wyglądu moich nóg, lubię je eksponować.
61.   Nie potrafię zadbać o skórki przy paznokciach.
62.   Nie lubię malować paznokci, ale lubię je mieć pomalowane. Najbardziej denerwuje mnie to czekanie, aż wyschnie. A potem uważanie, żeby się nic nie odcisnęło. I to równe nakładanie każdej warstwy. Nie mam cierpliwości.
63.   Lubię chodzić do dentysty, kiedyś też ortodonty.
64.   Nie lubię motywu duchów, zjaw, zmór, zombie. Automatycznie mam łzy w oczach. Boję się no.
65.   Nie wierzę w Ufo.
66.   Nie lubię małych sklepików osiedlowych, wolę supermarkety, bo lubię mieć duży wybór i w miarę tanio.
67.   Jestem antyinstrumentalna. Nuty to dla mnie czarna magia, podobnie chwyty itp.
68.   Totalnie nie znam się na sztuce.
69.   Lubie mieć wszystko pozapisywane wszędzie. Dzienniki, kalendarze, notatki, karteczki, kartki, przypomnienia w telefonie i laptopie.
70.   Lubię patrzeć na typowe love story w filmach, czytać o tym w książkach.
71.   Lubię miasta nocą. Wydają się bardzie kolorowe niż w ciągu dnia. Zwłaszcza mosty na rzece są przepiękne.
72.   Jestem przywiązana do rodziców i tęsknię. Codziennie dzwonie do mamy i długo rozmawiamy.
73.   Miałam szynszylę gdy byłam mała. Dożyła 9 lat, zdechła w 2010 roku, więc była ze mną właściwie większość życia (miałam wtedy 15 lat).
74.   Lubię sobie pośpiewać, nucić coś pod nosem.
75.   Nie lubię jak ludzie obchodzą imieniny.
76.   Lubię chodzić w butach do biegania, bo samego biegania nienawidzę. Ale buty wygodne, daję okejkę.
77.   Łatwo załapuję muzykę od znajomych.
78.   Lubię sukienki w stylu lat 60., vintage, czarne z białym kołnierzykiem zwłaszcza ostatnio mi się spodobały.
79.   Lubię dbać o usta, mieć je miękkie.
80.   Kiedyś dużo fotografowałam, z roku na rok coraz mniej.
81.   Uwielbiam papierkową robotę. Nadawałabym się do pracy w biurze.
82.   Jestem wrażliwa na cierpienie zwierząt. Wystarczy artykuł o przemocy wobec zwierząt, a od razu płaczę.
83.   Nie ruszam się z domu bez zegarka na ręce.
84.   Żeby pójść na coś nieobowiązkowego potrzebuję wielkiej motywacji. Jestem leniwa.
85.   Jestem domatorem, nie lubię wychodzić na zewnątrz, na miasto. Dlatego lubię spotykać się ze znajomymi w domu, ewentualnie ich domu.
86.   Nie lubię jeździć pociągami. Obawiam się ludzi w przedziale i boję się, że zasnę, co skończy się kradzieżą mojego bagażu.
87.   Nie interesuję się polityką, mimo, że całe moje studia są z nią związane.
88.   Nie lubię koloru czerwonego, jak dla mnie zbyt odważny.
89.   Nie lubię chodzić w dresach. Wybieram legginsy lub krótkie spodenki. Wbrew wszystkim, którzy się chwalą, że chodzą w nich po domu!
90.   Jestem sumienna we wszystkich grach przeglądarkowych, które wymagają codziennych odwiedzin i wykonywania określonych czynności, np. smoki nightwood, shakes, uptasia.
91.   Oglądam dużo youtuberów, wkręciłam się w śledzenie yt na studiach, coraz więcej ich dochodzi.
92.   Piszę listy. Koresponduję stale od dwóch lat z Weroniką i jest to naprawdę cudowne uczucie, gdy odbierasz list, czytasz długi wywód, potem spokojnie siadasz i odpisujesz, odpisujesz, odpisujesz. I to wyczekiwanie na odpowiedź.
93.   Nie umiem się systematycznie uczyć. Chciałam wprowadzić tę zasadę w II semestrze, ale mamy tak mało nauki, wymagań, że nie ma czego się uczyć po prostu.
94.   Mam mały plan, żeby zrobić licencjat w Krakowie na UJ, a na magisterkę przenieść się do Wrocławia na WSOWL.
95.   W przyszłości chciałabym mieć parterowy dom, z białym wnętrzem. I małą sypialnią z dużym łóżkiem. A do tego kota – biało czarnego. Nie psa, bo jego trzeba tresować. Koty są mniej problemowe, bo i tak nie słuchają. Byle załatwiały się do kuwety.
96.   Uwielbiam pić herbatę z mlekiem. Praktycznie codziennie ją piję. W dużym kubku półlitrowym. Niektórzy patrzą się na mnie dziwnie, ale dla mnie jest to najcudowniejszy smak.
97.   Lubię czytać blogi, artykuły o podróżach.
98.   Mam uczulenie na sierść zwierząt. Co z tego, nie przeszkadza mi to w posiadaniu kota, psa i dwóch szczurów.
99.   Nie lubię placów zabaw, bo wiąże się to z dużą ilością dzieci, a póki co dzieci to zło. Małe diabełki.
100.  Mam na imię Dagna. I ani się ważcie pomylić z Dagmarą albo innym czymś.

czwartek, 7 maja 2015

Juwe juwe juwenalia

Zaczęły się Juwenalia krakowskie w tym tygodniu. Oznacza to jeszcze więcej mojego szlajania się. Jakbym mało wychodziła z domu w dni powszednie...
Bałam się, że ostatecznie nie pójdę na żadną z imprez, ale szczęśliwie zmotywowałam się do wyjścia z Radkiem na koncert "Juwenaliowi niepokorni". Co prawda zespół, na którym mi zależało występował dopiero o 22.30 (do której nie wytrwałam), ale posłuchaliśmy holenderskiego zespołu Teddy Jr. Całkiem przyjemni.
W planach jest jeszcze pochód juwenaliowy i może uda mi się załapać na Brodkę i Zalewskiego. A za tydzień Noc Muzeów i komunia kuzyna w Warszawie. W sumie zorientowałam się dzisiaj, że praktycznie do końca semestru, czyli do wakacji, mam zaplanowany każdy weekend, każdy tydzień, właściwie prawie każdy dzień.
Drugi semestr zleciał mi niesamowicie szybko. Pewnie dlatego, że był ogólnie krótszy. I jest nieco luźniejszy oraz lepiej gospodaruję sobie wolnym czasem - biorę wszystko w całości. Za ponad miesiąc sesja letnia. Nie dociera to do mnie. Zaraz wakacje - a ja nadal nie mam pracy zaplanowanej.
Nie dociera do mnie, że zaraz będę mogła powiedzieć "skończyłam I rok BN". Ok, o ile skończę, bo egzaminów dużo, czasu mało, a notatek tyle, co kot napłakał.
Ale mogę sobie mówić, że najważniejsze, że mam bogate życie towarzyskie. Bo mam. Zazdro.
Więc ... koncert juwenaliowy odhaczony. Został pochód. I pozbędę się zaś całej kasy ...

piątek, 1 maja 2015

Kwietniowe unikaty

Następny miesiąc za mną. Jak to ostatnio bywa - i on był bogaty, urozmaicony i ciekawy. I wyjątkowy. Każdy miesiąc jest wyjątkowy.

1. Książka

Brak, kulturalny brak.

2. Film


Film obejrzałam w autobusie z Bielska do Krakowa. Opowiada historię kobiety, która w młodości była wychowywana w klasztorze. Zaszła w ciążę, dzieckiem opiekowały się zakonnice, aż pewnego dnia sprzedały chłopczyka amerykańskiej parze. Filomena prowadzi normalne życie, żyje z tajemnicą 50 lat, aż w końcu wyznaje ją byłemu dziennikarzowi i wspólnie wyruszają na poszukiwanie syna kobiety.
Wzruszający film, świetna obsada, mądre dialogi i mądrości życiowe. Przyjemnie się ogląda ;)


3. Piosenka

James Blunt zdecydowanie podbił moje serce w tym miesiącu. Miałam dni, kiedy słuchałam go na okrągło. Odkrywam kolejne piękne piosenki tego artysty i zachwycam sie coraz bardziej. Podrzucam Wam playlistę, którą mam przesłuchaną kilkakrotnie i jest absolutnie wspaniała :)

4. Ubranie

W tym miesiącu rządzą ludzie pustyni. I nasze stroje z Pyrkonu. Więcej zdjęć tutaj.

5. Strona internetowa

Nie ma.

6. Zdjęcie


Kolejne pod znakiem Pyrkonu. To zdjęcie jest absolutnie piękne. Słoneczne, uśmiechnięte, pozytywne. Pokazuje idealnie jak świetnie nam było razem. I oczywiście obrazuje nasze stroje, które także nie wyszły tak źle. Mam nadzieję, że chłopaki nie zabiją mnie za pokazywanie ich twarzy :D

7. Kosmetyk



Powróciłam do mgiełek. Są pożyteczne do codziennego poprawiania. A ponieważ moja stała długo na półce nieużywana, zaczęłam z powrotem jej używać. Owoc granatu - polecam. Ta akurat jest z Avonu, kupiona kilka lat temu.

8. Biżuteria

Także nic.

9. Jedzenie

Pizza, pizza, pizza. To takie typowo studenckie. Idę na łatwiznę i gdy nic mi się nie chce gotować, to zamawiam pizzę. Cały czas w Poznaniu jedliśmy pizzę. Przed konwentem, gdy szyliśmy stroje i pracowaliśmy nad resztą, także objadaliśmy się pizzą. Ale spoko, zaczynam ćwiczyć tak porządnie i spalam tłuste kalorie.

10. Sytuacja

No i zgadnijcie co? Pyrkon, Pyrkon, Pyrkon! Ponieważ już go opisowałam w zlinkowanym poście, nie będę się powtarzać.
Żeby nie było nudno, mogę dodać, że ważne były także imprezy, domówki i grill, na których byłam. Tak, szlajam się i wracam po nocach do domu. Ale jestem taka szczęśliwa. Najważniejsze, to się nie rozdzielać i cały czas trzymać za rękę.