piątek, 31 stycznia 2014

Coś się kończy, coś się zaczyna

Ostatnie dni sielanki (ba, godziny), oglądania seriali do późna, gnicia w łóżku do 13 i jedzenia z mikrofalówki. Teraz exp, paszteciki, ostatnia mordęga z angielskim i dźwięk gitary za ścianą.
Jezeli miałabym podsumować moje jakże długie dwa tygodnie wolnego, napisałabym, że czuję się spełniona pod względem lenistwa, ale i nauki do szkoły. Udało mi się wszystko pogodzić. Za kilka godzin będę z powrotem w Bielsku. Żegnaj Krakowie, znowu na długo. Może następny będzie maj?

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Krakowsko

Witaj Krakowie, witaj matematyko, witaj prezentacjo maturalna!
O tak, zabrałam się za to. Porównywanie książki z adaptacją filmową - miodzio, na razie same różnice poza imionami głównych bohaterów. Ale za tydzień oddajemy wychowawczyni bibliografię przedmiotową, więc trzeba zacząć analizować.
Fajnie, wysypiam się. W końcu. Ponadto mróz jest dobrą wymówką na nieruszanie się poza mieszkanie ^^

niedziela, 26 stycznia 2014

Śnieżny pies

Dzisiaj trochę Charona z tatą z racji dobrej pogody i sprzyjającego mroziku oraz promieni słonecznych. Psisko spisało się na medal w pozowaniu, mój champion ;]



Trochę w nim diabła




Pakowanie ^^

piątek, 24 stycznia 2014

Sesja u Adell









Mam nadzieję, że dziewczyny mnie nie zabiją z powodu zdjęć, na których są <3 br="">

czwartek, 23 stycznia 2014

Plakaty Disney'a inaczej

Między kolejnymi słówkami z angielskiego, znalezione piękne plakaty z bajkami Disney'a. Z tej oto strony







wtorek, 21 stycznia 2014

W trakcie I tygodnia

Kolorowo to to nie wygląda, każde wyjście z domu, nawet najmniejsze, burzy mi wcześniej ułożony plan nauki i powoduje małe zamieszanie w naukowym zatraceniu. Mimo, że mam tego dużo, nie jest mi z tym źle, bo mam uczucie spełnienia. Gdyby nie tyle zadań i testów, sama nigdy bym nad tym nie usiadła, całe ferie przeleniuchowałabym. Planuję zrobić większość w tym tygodniu, żeby w przyszłym zadowolić się w dużej mierze Pawłem i Krakowem.
Najbardziej cieszę się na, w końcu, dokładniejsze przeanalizowanie mojej prezentacji maturalnej, chociaż chwilami mam kryzys i pluje sobie w brodę, że nie zabrałam czegoś banalniejszego. Przecież są tematy niewymagające aż takiego zaangażowania - patriotyzm, naturalizm, motyw matki. Wpisujesz w google "bibliografia bla bla bla" i wyskakuje milion stron. Plusem jest to, że poznam głębiej i dokładniej gatunek, który nawet mnie interesuje. Być może zacznę więcej czytać kryminałów, wcześniej ograniczałam się do samego oglądania seriali i filmów.
Najgorzej idzie mi angielski, którego tak strasznie, wybitnie, bardzo, okropnie nie chce mi się ruszać. Za to niezwykle przyjemnie rozwiązuje mi się zestawy maturalne z matematyki. Jak wiadomo - jestem typową humanistką, z dumną 3 zdobytą w pocie czoła w ciągu całego, jakże długiego, semestru. Cieszy mnie niezmiernie to, jak potrafię rozwiązać samodzielnie większość zadań i wszystko tak przyjemnie się zapisuje na kolejnych stronach zeszytu. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek to napiszę ...
Jeśli czyta to jakakolwiek babcia, to wszystkiego najlepszego. I oczywiście wielki buziak z milionem uścisków dla Weroniki z okazji jej 18 urodzin. Jeśli czytasz, wiedz, że pamiętam o Tobie i trzymam za Ciebie kciuki we wszystkim!
Pozdrawiam, trzymajcie się! Odpoczywającym - dobrego snu i dużo wolnego czasu, a tym uczącym się - wytrwałości do Waszych ferii i przetrwania tego tygodnia :)

sobota, 18 stycznia 2014

3, 2, 1... ferie!

Ferie uważam za rozpoczęte! Na dobry start - spanie do 10, piżamowo do 12, a po południu spotkanie z chłopakiem. Nauczyciele obiecali nam, że ferii nie będzie, już nam wszystko zaplanowali na najbliższe dwa tygodnie, lecz ja, jak to ja - optymistka, staram się pogodzić nieprzyjemne z przyjemnym. Już nawet założyłam  osobny zeszyt z matematyki i polskiego z myślą o tej nauce do matury, czytaj rozwiązywaniu CR i zestawów maturalnych z matematyki.
Gdyby ktos mi powiedział, że jest kwiecień - uwierzyłabym. Jest pięknie, ciepło, słonecznie, błękitne niebo, trochę mgły w dolinie, a dodatkowo nie ma już choinek i ozdób świątecznych, więc jest łatwiej.

Korzystam z tego, że mam dobry aparat w komórce i zawsze jest pod ręką, dlatego wrzucam kilka zdjęć z ostatnich dni.

Kropka przeciągająca się w dziwnej pozie

Wieczór z rodzicami i sushi

Murzynek + czekolada z choinką w tle

Obecny widok z okna - piękna pogoda

Maturki z angielskiego PR


A jeśli komuś się nudzi w ferie, ma zamiar zdobyć nowe znajomości i wyżyć na potworkach, polecam wejść tutaj:

http://www.margonem.pl/intro/


Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło!

czwartek, 16 stycznia 2014

Przykazania dobrej siekiery

Twój duch jest jak siekiera. Nie pozwalaj mu zardzewieć. Ostrz go trochę każdego dnia.
1. Zatrzymaj się na dziesięć minut, aby posłuchać muzyki.
2. Gdy tylko możesz, spaceruj.
3. Uściśnij każdego dnia drogie Ci osoby i powiedz każdej z nich: "Kocham Cię".
4. Świętuj rocznice, urodziny, imieniny i wszystko, co Ci przyjdzie do głowy.
5. Bądź uprzejmy dla wszystkich, również dla domowników.
6. Uśmiechaj się.
7. Módl się.
8. Pomagaj tym, którzy Cię potrzebują.
9. Zafunduj sobie jakąś przyjemność.
10. Patrz w niebo i mierz w górę.

środa, 15 stycznia 2014

Mimo, że ostatnio pod względem samopoczucia nadeszły ciężkie dni i sporo się wypłakałam, humor w końcu poprawiła mi moja średnia, która jak na 3 klasę jest zadowalająca. Zawsze mam cel, żeby nie spaść poniżej 4.0. Udało się i teraz, chociaż do ostatniej chwili w to nie wierzyłam.
Aktualnie powtarzam słówka z angielskiego na jutrzejszy sprawdzian, wieczorem chcę coś upiec, mama proponuje murzynka.
Już w poniedziałek zaczynają mi się ferie. Planów dużo, ale przede wszystkim dominuje nauka. Mimo to, mam zamiar połączyć przyjemne z pożytecznym i wybrać się w drugim tygodniu do Krakowa. Pierwszy będę skakać, część w domu, część ze znajomymi, np. sesja u Adell i poker.
W ten weekend miałam studniówkę. I cieszę się, że już po. Z wiadomych powodów nie jestem zadowolona aż tak, ale miło było popatrzeć na tańczące pary i czasami wyjść na parkiet na wolny taniec.
110 dni

środa, 8 stycznia 2014

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Titanic

Ostatnio mam filmowe dni. Nadrobiłam nawet trochę odcinków Sherlocka (z Benedictem i Martinem). Trzy ostatnie, są zrealizowane w postaci opowiadania go przez świadka, uczestnika wydarzenia, co tworzy bardziej opowieść, niż film. Tak więc filmem nr 3 jest "Titanic".

Tak wiem, jak mogłam go nie oglądać. Bulwersuję czytelników.
W sumie nie wiem, czy jest sens opisywać go, bo jest on wszystkim doskonale znany. Być może są istoty na tym świecie, które, tak jak ja do dzisiaj, nie oglądały tego klasyka, lecz tragedia statku i fabuła jest wszystkim doskonale znana. Chyba, że żyłeś bez telewizora i gazet przez całe życie ;)
Opowieść o wielkiej miłości i poświęceniu. Bla, bla, bla. I tak nie lubię Leonarda DiCaprio. Pogwałcenie praw fizyki i różne inne rzeczy. Gdybym miała oceniać, dałabym 5/10, bo nie uroniłam ani jednej łzy, a podobno taki wyciskacz. 3 godziny oglądania, 1,5 godziny tonięcia w lodowatej wodzie. Zrobiłam sobie w tym czasie zadanie z angielskiego słuchając lektora i co chwila zerkając na przebieg wydarzeń.
Dobrze, nie jestem aż tak nieczuła na cierpienie innych (aż), więc przyznam, że wzruszające to było, a druzgocący był widok zamarzniętych kobiet tulących do piersi zimne jak lód niemowlęta. Jednak nie powalił.

niedziela, 5 stycznia 2014

Button i Jeździec

Bardzo chcę coś tu napisać, ale żeby nie zanudzać moimi nieistotnymi zwierzeniami, opiszę może dwa, ostatnio oglądnięte filmy (a dokładnie wczoraj i dziś). Pierwszy opisywany oglądany w nocy, drugi dzisiaj z rodzicami, dla relaksu i rodzinnej atmosfery.



Może na początek jakiś przygnębiający, wyciskający łzy film, czyli "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" z Bradem Pittem i Kate Blanchett w rolach głównych. Raczej większość słyszała, część oglądała. Podczas porodu umiera kobieta, dziecko przez nią urodzone jest stare, zdesperowany ojciec chce je zabić, ale w końcu zostawia je przed domem spokojnej starości, gdzie malec dorasta. Z każdym dniem staje się coraz młodszy, aż w końcu po osiągnięciu 18 lat wyrusza w świat w poszukiwaniu drogi życia. Poznaje ludzi, przeżywa najróżniejsze przygody i doznaje wielu, nieznanych wcześniej uczuć.
Film ewidentnie o przemijaniu i śmierci, ponieważ mimo iż zyskiwał pożądaną przez wszystkich młodość, tracił bliskie osoby i mijał się z nimi z powodu zachwianego zegara biologicznego. Niemożność zakochania się i zdobycia przyjaciół oraz wieczna samotność. Jak widać, lepiej żyć według naturalnej kolei istnienia. Ludzie powinni bardziej doceniać to, co mają.


Aby zmienić nastrój z melancholijnego i refleksyjnego, przeskakujemy do komediowego westernu jakim jest "Jeździec znikąd" z Johnnym Deppem i Armiem Hammerem, którego kojarzyć można z bajkowego filmu "Królewna Śnieżka", w którym grał księcia. Typowy western z Indianami, szeryfami i złymi farmerami. Motyw przewodni: góry srebra i powstanie pociągu, mającego połączyć cały świat siecią torów. A zdanie, a właściwie pytanie, najczęściej padające: " Po co ci ta maska?". Powiem tak ... jeśli przez cały film gram na telefonie i kręcę się niespokojnie, oznacza to, że nie jest zbyt wciągający. Aktora w masce niespecjalnie lubię, a Johnny Depp gra w każdej komedii bądź przygodówce tak samo - robi z siebie idiotę i ucieka jak paralityk. Czyli jak w Piratach. Być może zainteresuje on kogoś, kto jest wielkim fanem pary Depp - Carter. Ogólnie nie lubię filmów, od których głowa boli i huczy, bo nieustannie strzelają z rewolwerów, a ludzie padają jak domino. Jednak jest to coś innego, dla osób o stalowych nerwach dobry, chociażby warto oglądnąć dla humorystycznych dialogów. Mimo wszystko, dubbing mogli sobie oszczędzić. Zawsze dobrze jest posłuchać prawdziwych głosów aktorów.

Moja rekomendacja: Button, zdecydowanie.
Na koniec zostawiam Was z Ga-Ga Zielone Żabki, ciekawe i intrygujące brzmienie ;)
Pozdrawiam i życzę udanego wolnego poniedziałku ^^


środa, 1 stycznia 2014

2014

Rozpoczęłam Nowy Rok wylegiwaniem się do późnej pory z Pawłem i naszymi znajomymi. Byliśmy na harcerskim sylwestrze organizowanym w Krakowie niedaleko rynku, więc nie omieszkaliśmy się tam pójść o północy, czego pożałowaliśmy. Petardy pod nogami, oblanie szampanem i mnóstwo stłuczonych butelek na ziemi. Pierwszy i ostatni raz.
Ten rok zapowiada się naprawdę ciekawy. Za kilka dni idę na studniówkę, potem matura, następnie najdłuższe wakacje w życiu i studia. Nie, żebym marzyła o wyprowadzce z domu, ponieważ jest mi w nim dobrze. Wolności też mi nie brakuje, tylko chciałabym nabrać odpowiedzialności. Nie mogę się też doczekać samego Krakowa, mam do niego szczególną słabość ;)