piątek, 31 stycznia 2014

Coś się kończy, coś się zaczyna

Ostatnie dni sielanki (ba, godziny), oglądania seriali do późna, gnicia w łóżku do 13 i jedzenia z mikrofalówki. Teraz exp, paszteciki, ostatnia mordęga z angielskim i dźwięk gitary za ścianą.
Jezeli miałabym podsumować moje jakże długie dwa tygodnie wolnego, napisałabym, że czuję się spełniona pod względem lenistwa, ale i nauki do szkoły. Udało mi się wszystko pogodzić. Za kilka godzin będę z powrotem w Bielsku. Żegnaj Krakowie, znowu na długo. Może następny będzie maj?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna