sobota, 29 listopada 2014

Dużo i jeszcze mniej

Ostatni tydzień był taki ciekawy, zapełniony, w sumie mało przebywałam w moim mieszkaniu. Raczej siedziałam na sąsiednim osiedlu. Piątek mnie wymęczył psychicznie i fizycznie. Poranny basen na orzeźwienie? Tak, wymarzłam jak cholera w tej wodzie, bo zamiast pływać całe 45 minut, to akurat mieliśmy dzień pływania relaksacyjnego. I jak tu się rozgrzać, jak mamy być bezwładni i szukamy środków ciężkości naszych ciał? Nie mogę narzekać, przynajmniej się coś ruszam w tym Krakowie.
Ani promyczka słońca - to chyba jeden z czynników, przez które mam podły nastrój i tęsknię bardzo za moim domem.
I stanie w kolejkach w Avonie, chodzenie z wielką paczką po Krakowie, spóźnienie na busa, brak miejsca w drugim i znowu czekanie na kolejny. A w busie - walizka w miejscu gdzie powinnam trzymać nogi, wykrzywiona poza, ciepły laptop na kolanach i jedyna przyjemność tego dnia - serial Arrow, aż 3 odcinki. Zaraziłam się tym serialem i także Flashem. Oba o bohaterach z DC, polecam fanom takich komiksowych adaptacji ;)
Dzisiaj zebrałam materiały do środowego kolokwium i chce mi się płakać. Nigdy nie lubiłam historii, a teraz przychodzi mi się jej uczyć i to jeszcze 60 stron ;/
I dobrze jest być w domu. Moje łóżko jest najlepsze na świecie, prysznic kocham ponad życie, a siedzenie w salonie z rodzicami to spełnienie marzeń.
Jutro cały dzień poza domem, bo urodziny dziadka. Nie mam pojęcia, jak dostanę się z Rybnika do Krakowa, ale będę musiała jakoś to zrobić. Jak może nie być bezpośredniego połączenia Rybnika z Krakowem?!
A poniżej podróż tramwajem z bagażem i w 10cm botkach - uwielbiam.


środa, 26 listopada 2014

Wariactwo

Na blogu tak cicho, a przecież u mnie sporo się dzieje.
Chociażby moje pierwsze wagary na studiach - z Historii Stosunków Międzynarodowych. Zwyczajnie nie wyrabiam z materiałem, nauką i robieniem notatek.
Ostatnio nie poznaję samej siebie. Tym bardziej w moim zachowaniu względem obcego mężczyzny. Może jestem zdesperowana i tak bardzo pragnę bliskości płci przeciwnej, że nie panuję nad flirtowaniem i wszystko rozwija się zadziwiająco szybko. To skrępowanie, ten wzrok, te dwuznaczne wypowiedzi.
Jak już kiedyś wspominałam - schemat się powtarza, mimo, że spotkałam przeciwieństwo - swoje i poprzednika. Nie spodziewałam się takiej śmiałości, otwartości, szczerości i poczucia humoru po sobie. Kto mi zabroni iść spać o 6.30. Kto mi zabroni śpiewać o 2.00 karaoke. Kto mi zabroni jeść bitą śmietanę palcami. Mimo wszystko czuję się jakoś podle. Nawet w stosunku do innych, dawnych bliskich mi osób, których oszukuję, których już nie darzę uczuciem. Jestem bezduszna? Tak. Może trochę bez serca? Nie, bo bije jak szalone, gdy Ktoś inny jest stosunkowo blisko mnie. Kiedy moje nagie ramię styka się z inną, szorstką skórą. Bo bije szybciej, gdy poczuję przyjemny zapach męskich perfum i szamponu do włosów. Bo bije szybko, gdy słyszę charakterystyczny dźwięk wiadomości na facebooku. To takie infantylne, takie idiotyczne.
No i moje nieszczęsne studia. Coraz częściej spotykam się ze zdaniem innych ludzi, że BN to chyba nie to, co chcą studiować, spodziewali się czegoś innego. Odnoszę wrażenie, ze cały nasz rok przejechał się na swoich zbyt wysokich oczekiwaniach i wymaganiach. Ile się wykruszy po I sesji? Połowa, 1/4 roku? Pewnie na II roku będzie nas garstka. Ciekawe, do której grupy będę należeć ...
Jak coś mam plan - zwiewam do Anglii :D Nie no, Kraków musi zostać. Ale wszystko zależy od tego, kto w nim zostanie.

niedziela, 16 listopada 2014

Chory humor.

- Panie Humorze - pyta Doktor - co Panu jest?
- Ostatnio czuję, że moja Właścicielka nie czuje się najlepiej, to bardzo na mnie oddziałuje. Jak na jakiejś pieprzonej huśtawce. Kręci mi się w głowie.
- Może okres?
- Nie, to brak kogoś do przytulania.
- Może niech kupi sobie misia?
- Narzeka, że za mało mięśni.

sobota, 15 listopada 2014

Koniec wyzwania 100 happy days i Disney on Ice

Cześć!
Ostatnio tak dużo się dzieje. Nie o wszystkim wypada pisać tutaj, pewne rzeczy nie mogą wpływać do internetu. Między innymi skończyłam wyzwanie 100 radosnych dni. Wszystkie zdjęcia będzie można znaleźć pod stroną "100 happy days" w zakładce mojego bloga.
Poza wyzwaniem mam coś jeszcze do opisania - wypad na Disney on Ice! Się działo, były emocje :)


91. Kopytka na obiad!
92. Film "Sędzia" w kinie - w ramach relaksu po zajęciach.
93. Zawartości paczek i listów po powrocie do domu - koszulka z Othertees, list od Weroniki ;)
94. Kropka - pocieszny zwierzak zajmujący całymi dniami mój fotel przy biurku.
95. Odpisywanie na list Weroniki (zdjęcie całego pliku otrzymanych wiadomości, 1 rok pisania).


96. Zegarek - pasek w końcu naprawiony.
97. Piękna pogoda na 11 listopada za oknem.
98. Przy akompaniamencie muzyki Rybaka - miłe popołudnie z Misią w mieszkaniu + spaghetti.
99. Wykład w ramach Koła Naukowego Bezpieczeństwa Narodowego, nauka do południa z Teorii Bezpieczeństwa.
100. Disney on Ice!

Tak oto zakończyłam 100 dni. Były szczęśliwe, naprawdę. Mimo, że czasami robiłam zdjęcia rzeczy naprawdę błahych i wydających się nieznaczących, to jednak staram się ogólnie, nawet poza 100 happy days, poszukiwać codziennie rzeczy radosnych i uszczęśliwiających.
Do 200 days chyba nie dobiję, 100 to taka ładna liczba ;)



No, a więc przechodząc do rzeczy najważniejszej - pokazu na lodowisku - jest co pisać i pokazywać.






Wybrałam się z Natalią i Elą. Wczoraj o 18.30 był to pokaz premierowy, ogólnie w Polsce. Jakie szczęście, że mieszkam teraz w Krakowie :)
Wiem, jakość zdjęć powalająca, ale światło było dość złe i nie ma siły mojego aparatu z telefonu. Mimo wszystko sporo nagrywałam. Obraz lodowiska to jedna, wielka, jasna plama, ale dźwięk jest dobry i można się domyśleć o co chodzi.
Były prezentowane bajki: Mała Syrenka, Zaplątani, Piękna i Bestia, Kraina Lodu. Prezentacja każdej z nich trwała pół godziny i zawierała najważniejsze scenki z piosenkami z danej produkcji. Mnóstwo tancerzy wirujących na lodzie synchronicznie, podskakujących, wywijających piruety i ślizgających się rybek/koników/bałwanów. Oczywiście, był Maximus (Zaplątani), Olaf i Swen (Kraina Lodu), Pani Imbryk i Płomyk z Trybikiem (Piękna i Bestia), a także Urszula i Florek (Mała Syrenka).
Na początku wyjechała Myszka Miki, Mini, za nimi Goofy z Kaczorem Donaldem. Już wtedy łzy napłynęły mi do oczu, bo wiedziałam, że mogę spodziewać się czegoś wspaniałego. I nie zawiodłam się. Nic nie było w stanie popsuć mi tego wieczoru!
Idę za rok na pewno, ale tym razem postaram sie zdobyć miejsca bliżej, może wtedy uda się zrobić lepsze zdjęcia. I prawdopodobnie będzie dobór innych,  równie wspaniałych, bajek ;)
Jeśli tylko macie możliwość pójścia na takie widowiska/koncerty/spektakle z motywem bajek w roli głównej, to polecam! Zawyżanie średniej wieku nic nie znaczy, nigdy nie jest się za starym na bajki, zwłaszcza Disneya.

środa, 5 listopada 2014

Pozytywy?

Zabrałam sie za historię szybko jak na mnie. Jak nie będe wystarczająco aktywna na ćwiczeniach, to nie zaliczę tego cholernego przedmiotu. Kto by pomyślał, że w końcu temat I WŚ mnie wciągnie. Czytając te książki i całe rozdziały na ten temat, myślę sobie, że szkoda, iż nie było w ich czasach naszego kierunku - bezpieczeństwo narodowe. Wszystko wyglądałoby inaczej, przecież organizacja była beznadziejna, rokowania i obliczenia jeszcze gorsze.
Ja i historyczne przemyślenia ... co ja piszę? A tak, jest po 22, robię notatki z tekstów, słucham coverów Hollensa i Pentatonix.
Jutro kino. I Misia. I kurczak w sosie słodko kwaśnym. I odwołane zajęcia z Teorii Bezpieczeństwa. Ten ostatni czynnik - tak niewiele trzeba, żeby uszczęśliwić połowę roku.
Cieszę się, że niektórzy są na tyle uparci, że integrują się ze mną dobrowolnie ;)
Kawa o 20.30 w dobrym towarzystwie zamiast nauki - bardzo dobra alternatywa dla takiego jak ja aspołecznego aliena.

wtorek, 4 listopada 2014

90 szczęśliwych dni

Zostało mi 10 dni, muszę je dobrze wykorzystać


 81. Gotowanie studenckie - kurczak w sosie słodko kwaśnym by Pudliszki/ Kawa popołudniowa z Pawłem ;)
82. Zostałam konsultantką Avon.
83. Nieudana próba oddawanie krwi z ludźmi z roku + zakup dużego kubka w Home & You
84. Nauka nauka, a jakie "fajne" tematy - Historia Stosunków Międzynarodowych.
85. Kolorowy obiad - warzywa na maśle z patelni.


86. Jak zwykle coś na mnie czekało po powrocie do domu - kawa choco cappuccino od Jacobs i bilety na Disney on Ice :)
87. Oglądanie Dr Who
88. Gotowanie sosu słodko kwaśnego do słoików do Krakowa.
89. Kawa + filozofia w Ujotowskim Bistro
90. Pobieranie, pobieranie, pobieranie *.*
Obraziła go. Chroniłam go, sobą, słowami, emocjami.
Obudziłam się. Tak bardzo chciałam go przytulić, ale wiem, że to już chyba nierealne.
Uczucie zostało, nic więcej