poniedziałek, 31 maja 2021

Happy day #92

Szaleje za nowym albumem Twenty One Pilots

niedziela, 30 maja 2021

Happy day #91

Taka randka na koniec dnia. Pierwszy raz od wielu miesięcy byliśmy w restauracji

sobota, 29 maja 2021

Happy day #90

Paprotka już wisi, teraz tylko muszę ją przesadzić

piątek, 28 maja 2021

Happy day #89

Do kina po takiej przerwie. Bawiłam się świetnie na Cruelli!

czwartek, 27 maja 2021

Happy day #88

Próbujemy sprzedać auto...

środa, 26 maja 2021

Happy day #87

Tworzę

wtorek, 25 maja 2021

poniedziałek, 24 maja 2021

Happy day #85

Nie, to nie nowy zakup, to babcine paprocie, które są teraz moim wyzwaniem

niedziela, 23 maja 2021

Happy day #84

Chrobacza Łąka na dzisiaj

sobota, 22 maja 2021

Happy day #83

Ciemno, a my wracamy od znajomych. I ciepło, tęskniłam za takimi nocami

piątek, 21 maja 2021

Happy day #82

Przeżyłam dzisiejszy dzień i wyglądam jak po ugryzieniu przez zmutowanego komara

Po pierwszej dawce

 


Zaszczepiłam się! Wyszło dosyć spontanicznie, bo miałam zaplanowane szczepienie za tydzień dopiero Johnsonem, przesunęli mi termin na niepasujący, więc musiałam odwołać. Umówiłam się z dnia na dzień na szczepienie Astra Zeneką.

Szczepiłam się wczoraj o 8:30, pojechałam do razu do pracy i o 15:00 już zaczęły się pierwsze objawy. Ból pleców zaczął mi doskwierać w aucie, myślałam, że nie dojadę do domu. W trakcie pracy zaczęła mnie też boleć ręka, ale to było do przetrwania. W sumie po zjedzeniu obiadu o 16:00 od razu się położyłam i wstałam dopiero ... o 11:00 następnego dnia. Ścięło mnie mocno, stan podgorączkowy, dreszcze, ból głowy, ból mięśni, osłabienie. Dawno nie czułam się tak źle. 

Już wiem, jak czują się osoby chore na Covid. Ja przynajmniej wiem, czemu jest mi tak źle i liczę na to, że więcej mnie to nie dopadnie (chyba, że przy drugiej dawce). Drugie szczepienie mam zaplanowane dokładnie za miesiąc.

Dzisiaj odpoczywam w domu, rano poinformowałam pracodawcę, że nie dotrę, bo źle się czuję. Rano czułam się jakby mnie coś przejechało, w południe mi się polepszyło i już mogę w miarę normalnie funkcjonować. Oby już jutro było ok, chcę się wyrwać z domu.

Jesteśmy razem z tatą zaszczepieni Astrą, więc mówimy "Astra tylko dla twardzieli".

Roślinna aktualizacja

Pierwszą rośliną, którą kupiłam do pokoju była Szeflera arboricola. Kupiłam ją w centrum ogrodniczym. Tak więc 28 kwietnia 2020 roku rozpoczęłam gromadzenie zielonych piękności u siebie. Szeflera nie jest trudna w uprawie, ale miała kryzys w lato i traciła liście na potęgę. Na pierwszym zdjęciu widać ją kilka dni po zakupie, potem kolejne zdjęcia są z okresu, jak wyglądała gorzej. Przesadziłam ją do większej doniczki, innego podłoża i trochę odżyła - na pewno nie gubiła liści, zaczęła wypuszczać nowe. Obecnie znowu jest w nowej doniczce i podłożu, bo wypuściła tyle korzeni, że zwisały na kilkanaście centymetrów z otworów. Jest podparta grubszym patykiem, ma więcej miejsca. Na ostatnim zdjęciu - w całej okazałości na chwilę obecną.








Życie z aloesem rozpoczęłam we wrześniu 2020, dostałam go od rodziców, którzy wyhodowali go z małej szczepki od swojego olbrzymiego okazu. Pierwotnie były dwa osobne pędy z kilkoma listkami, ale jeden z nich nie dał rady i wypadł po prostu. Liście młodszych okazów są długie, ciężkie i wiotkie, więc podpierałam je patyczkami. Obecnie widać, ze rośnie w siłę i liście są coraz dłuższe.








Drugi aloes, najmniejszy, tzw. baby. Wyrosło kilka małych od aloesu giganta rodziców, więc wsadziłam go do doniczki, która się do tego idealnie nadawała. Rośnie od 05.03.2021. Z dwóch liści zrobiły się już cztery!





Monsterę deliciosę kupiłam w sierpniu 2020 w Biedronce. Kiedyś, jak będzie starsza, ma być dziurawa, na razie liście są w kształcie serca. Przesadzałam ją teraz na wiosnę, bo miałam wrażenie, że mi się przewróci. Od lata 2020 wypuściła tyle nowych liści i pędów powietrznych, że musiałam jej kilkukrotnie zmieniać miejsce, nie mieściła się tam, gdzie zwykle. Dwa ostatnie zdjęcia są jak najbardziej aktualne, na ostatnim widać korzenie powietrzne, które świadczą o tym, że jest jej dobrze!







Zielistka sternberga Vittatum zagościła u mnie w sierpniu 2020. Przywiozłam ją tego samego dnia, co Monsterę, z Biedronki. Ona już w ogóle jest łatwa w uprawie, jest mało wymagająca. Na ostatnim zdjęciu piękna i gęsta zielistka, cudowna!





Szczepkę hoji różowej podkradłam z pracy we wrześniu 2020, gdzie na parapecie stoi wielki, kilkunastoletni okaz. Początkowo chciałam ukorzeniać ją w wodzie, ale czytałam, że może to trwać miesiącami, bałam się gnicia, więc w ukorzeniaczu posadziłam w ziemi. Przyjęła się, bo nic się z nią nie stało, bardzo wolno rośnie, trzeba się mocno przyjrzeć i porównać zdjęcia, żeby zobaczyć różnicę. Ładnie pnie się po drabince i liczę na to, że kiedyś będzie piękna i bujna.







Na tym zdjęciu jest starzec Rowleya i pilea peperomioides pieniążek. No niestety, tylko ten ostatni ze mną został. Oba kupiłam w październiku 2020. 




06 marca 2021 przyszło mi zamówienie z Zielonego Parapetu, jedną z zamówionych roślin był anacompseros rufescens Sunrise. Taki maluch był na początku, potem go wyciągnęło do góry i muszę podpierać go patyczkami. Chciałabym, żeby się zagęścił i rósł w poziomie, a nie pionie. Roślinka ma mieć różowe listki, także z czasem się okaże co z tego będzie.






Druga roślina z Zielonego Parapetu to sedum lucidum Obesum. Sukulent jak jego kolega powyżej, ten z kolei powinien mieć z czasem czerwone końcówki liści. Ze zbitej sadzonki zrobiły się 3 osobne praktycznie odnogi, liczę na zagęszczenie korony, podobnie jak w przypadku wyżej.






18 marca 2021 dorwałam w Dino bluszcz, był ostatni na półce za fajną cenę. Bałam się bluszczu, bo rodzicom często padał. Mój obecnie ma dużo nowych wąsów, ładnie zwisa i mam plan w przyszłości powiesić go pod sufitem w pokoju.





Trzecia roślinka z Zielonego Parapetu, to Róża Pustyni, czyli Adenium obesum. Jest maluszkiem, po którym nie widać praktycznie żadnego progresu. Domyślam się, że będzie rosła bardzo wolno, docelowo ma być drzewkiem bonsai z różowymi kwiatami. Liczę na to, że jak teraz mam takie małe roślinki, to jak kiedyś będę miała swój dom, wprowadzę się do niego z dużymi okazami.





1 marca posadziłam pestkę pinii z szyszki, którą przywieźliśmy zza granicy. Miałam już kilka podejść do pinii, ale dopiero metoda moczenia pestki przez jeden dzień w wodzie, a dopiero potem wsadzenie, zadziałało. Wykiełkowało jedno ziarenko, codziennie było widać postępy w rozwoju, super było to codziennie obserwować.






1 marca wsadziłam do ziemi też pestkę awokado. Po obraniu ze skóry, wsadziłam ją na jeden dzień całą do wody i potem od razu do ziemi uniwersalnej. Początkowo nic się nie działo, pękła po 3 tygodniach i potem rosło jak na drożdżach. Codziennie był przyrost łodygi o 1 cm, obecnie ma 35 cm, jest długa, zakończona kilkoma listkami. Na łodydze pojawiły się drobne listki, ale nie wiem jak bardzo się zagęści.






Dracenę marginatę, kupiłam pod koniec marca 2021 w Biedronce. Ma dwa pędy, rośnie ładnie, chyba jej dobrze na parapecie.





Razem z Jukką z Biedronki przywiozłam kasztanowiec. Po nim widać, że coś się dzieje, bo wypuszcza nowe listki i ciekawie się zagęszcza. Miałam obawy co do tych pestek, żebym ich nie zalała i nie wdała się pleśń, ale póki co radzimy sobie.






Sansiewiera gwinejska - przywiozłam ją z Biedronki 14 kwietnia i tak sobie ładnie rośnie. Bez zmian, kupiłam ją już jako okazałą roślinę, więc póki co postępów we wzroście nie widać.



Dwa kaktusy dostałam od rodziców, bo najwyraźniej tylko w moim pokoju w domu chce cokolwiek rosnąć. Nigdy nie przepadałam za kłującymi roślinami, ale tolerujemy się.


Od 18 maja jestem szczęśliwą posiadaczką oliwki europejskiej! Zauważyłam na Instagramie wystrój wnętrza z drzewkiem oliwnym i zamarzyło mi się takie kiedyś w salonie. Ponieważ oliwki rosną długo, trzeba zacząć już teraz hodować swoją. Nie mam dużo miejsca już w pokoju, więc na szczęście mogę wystawić ją na balkon i mam na nią oko na parapecie. Jak bardzo bym chciała, żeby jej było dobrze i pięknie rosła ...