środa, 30 lipca 2014

Warszawa

Podróż do Warszawy minęła mi nad wyraz szybko. W końcu miałam czas, żeby na spokojnie poczytać książkę i porozwiązywać krzyżówki. Mogłam nawet na chwilę się zdrzemnąć, ale po 16.00 było to zbyt ryzykowne - nie chciałam pojechać do Olsztyna. Jestem pod wrażeniem swojej orientacji w terenie. Znalazłam dworzec autobusowy i wysiadłam nawet na dobrym przystanku. Spędzam sympatyczny wieczór z ciocią, chińszczyzną, polskimi kabaretami i filmami. Jutrzejszy dzień to jedna, wielka niewiadoma. Planowałam spotkania ze znajomymi przebywającymi i mieszkającymi w stolicy, ale muszę cierpliwie czekać na wiadomości. Przez następne 3 dni będę na zlocie z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego. Mam nadzieję, że będzie równie dobry jak zeszłoroczny - Wicek.
Kolejny dzień do wyspania się, dajcie mi więcej.
Pozdrawiam, trzymajcie się, paa!

niedziela, 27 lipca 2014

Powtót z obozu

Przedwczesny, nieplanowany powrót do domu. W obozie zaczął panować wirus, którego padłam ofiarą i wymiotowałam w piątek rano jak kot. Okazało się, że sąsiad był akurat niedaleko w biznesach, więc zabrał mnie do domu razem z koleżanką, równie chorą. 6,5h w aucie to istna męczarnia, tym bardziej, jeśli boli brzuch, plecy i nic się nie je cały dzień, ale spanie we własnym łóżku to błogosławieństwo.
Ogólnie na obozie byłam niecały tydzień. Nie dość, że przyjechałam w połowie, to jeszcze wyjechałam wcześniej. Lokalizacja to Karkonosze, 15km od Szklarskiej Poręby. Akurat rozbiliśmy się we wsi, która jest bardzo wysoko położona i widać z niej śnieżne kotły. Pogoda była bardzo w kratkę, jednego dnia było duszno i nie dało się czym oddychać, drugiego lało jak z cebra i zalewało nam namioty. Stosunkowo krótko jestem harcerką, był to pierwszy mój obóz tego typu. Na razie  byłam tylko na wędrownym - rowerowym, i zlocie międzynarodowym. A teraz cały hufiec żeński ;) I zaliczałam się do kadry, takie wyróżnienie ^^
Skorzystam z wolnych dni i pozałatwiam kilka spraw w mieście. W środę jadę do Warszawy, żeby chociaż dołączyć do dziewczyn na zlot z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego. Nocleg u cioci dobrze mi zrobi, może nadrobimy zaległości w rozmowach, rzadko się widzimy.
Miłego wypoczynku wszystkim! Pozdrawiam ;)

czwartek, 17 lipca 2014

Podwójne studiowanie

Witam Was jako studentka zarówno na UJ, jak i na U.Pedagogicznym w Krakowie. Dwie uczelnie, dwa podobne kierunki, ale moja sytuacja jest skomplikowana, a mogę kombinować z symultanicznym (!) studiowaniem, ponieważ jest to już bezpłatna opcja na niektórych uniwersytetach. Od poniedziałku, 3 dni spędziłam w Krakowie na załatwianiu wpisów, składaniu wniosków o akademik, robieniu szybkich zdjęć, spanie w pustym mieszkaniu. Klimat studentki, wiecznie zagonionej i podróżującej tylko tramwajem, bardzo mi się udziela ;]

poniedziałek, 14 lipca 2014

Papiery studia i dwa dni w Krakowie

Dzisiaj cały dzień spędziłam jeżdżąc po Krakowie i załatwiając sprawy na studia. W autobusie z Bielska spotkałam mnóstwo znajomych, ciągle można było usłyszeć rozmowy o studiach, wynikach, maturze. Był ścisk, połowę drogi przesiedziałam na podłodze.
Wypełniając kwitek w sprawie zapłaty za legitymację i indeks, sprawdziłam, czy przypadkiem nie ma wyników na drugi kierunek, na którym bardziej mi zależało. I okazało się, że dostałam się bez problemu. Tym razem jestem 11 na 550 chętnych ;) Szybko zmieniłam dane na kwitku i zdecydowałam się jednak na drugi kierunek, czyli bezpieczeństwo wewnętrzne. Szybko zrobiłam zdjęcia do legitymacji, bo okazało się, że mam złe, zrobione w szkole. Potem ekspresowy druk dokumentów potrzebnych do wpisu. Resztę dnia spędziłam z Misią i jej znajomą - Justyną. Zjadłyśmy pożywny posiłek, posiedziałyśmy z mrożoną kawą nad Wisłą i pochodziły po dziedzińcu Wawelu. Dopiero jutro mogę składać papiery na uczelnię, więc noc spędzam w pustym już mieszkaniu Pawła. Właśnie wyprowadził się ze wszystkimi rzeczami i po zrobieniu małych zakupów na śniadanie, siedzę i czekam aż będę śpiąca. Czuję się nieswojo, ale oby wszystko się udało. Jeszcze tylko wyniki z UJ ...
Pozdrawiam, trzymajcie się! Paa ;)

środa, 9 lipca 2014

UP!

 
Dostałam się na UP na Bezpieczeństwo narodowe!
Jestem 10 w wynikach na 127 przyjętych

Praca

Utwierdziłam się w przekonaniu, że najlepiej czuję się w biurze jeżeli chodzi o pracę. Jeszcze wczoraj byłam w magazynie z chłopakami i dźwigałam pudła. Dzisiaj pospałam aż godzinę dłużej i wyruszyłam do biura. Czekało na mnie przenoszenie papierów i dokumentów z jednego pokoju do drugiego - nowej siedziby szefowej. Potem spis umów, faktur i innych tego typu w segregatorach. Cały dzień siedziałam sama w przestronnym pomieszczeniu, otoczona pudłami, regałami, artykułami biurowymi. Czułam się jak w swoim żywiole ;)
Wiecie ... jutro o 12.00 będzie bardzo ważny moment w moim życiu, który zadecyduje po części o mojej przyszłości. Ciekawe, czy będę spała tej nocy.
Trzymajcie się! Ładnej pogody życzę na wypadach wakacyjnych ;)

poniedziałek, 7 lipca 2014

Kraków z papierami

Papiery złożone. Teraz tylko oczekiwać na wyniki w czwartek i poniedziałek. W Krakowie żar się lał z nieba, bezchmurne niebo, zero wiatru. Łudziłyśmy się, że od Wisły będzie ciągnęło i temperatura będzie trochę mniejsza. Guzik z pętelką.
Obwarzanki obowiązkowo zaliczone, tak samo spacer po rynku oraz leżenie w cieniu pod zamkiem. 6h podróży, w sumie, bardzo nas wymęczyło, tym bardziej przy zupełnym braku klimatyzacji.
Zdjęcia są, co to za wypad bez zdjęć. I co to za zdjęcia z Krakowa bez Wawelu.
Trzymajcie się! I tak właściwie kciuki za mnie też by się przydało ;)




niedziela, 6 lipca 2014

Niedzielny multitask

Hej!
Przegryzając kabanosy, patrzyłam jednym okiem na film "Życie Pi", a drugim na różne metody DIY. Postanowiłam, że zebrane najciekawsze pomysły pokażę Wam w miniaturce. Zapraszam do przeglądnięcia strony: samouczek.info. Ja leżę w łóżku, bo organizm cały dzień sobie ze mnie drwi, a Kropka zajęła moje krzesło przy biurku. Już prawie jechałam do Bielska, ale jednak coś wypadło drugiej stronie. 
Żyję jutrzejszym Krakowem. Może nawet pójdę spać wcześniej.
Trzymajcie się, paa ;)




sobota, 5 lipca 2014

Sobota, czyli gadanie o wszystkim i o niczym

I znowu spędzam sobotę sama. Ostatnio za każdym razem, kiedy mam wolny dom, bo rodzice gdzieś jadą, wszyscy są zajęci i mają plany. A ja? Pozałatwiałam wszystkie sprawy, które od pewnego czasu ciągle czekały na moje zmiłowanie. Przybyło mi sporo ebooków, które spisałam w osobnym notatniku jako "do przeczytania". Nagrałam 4 albumy muzyczne na płyty i w końcu mogę je sobie puszczać na wieży. Przemalowałam przybornik na biurko, który wcześniej był zwykłą puszką po kawie i przyozdobiłam taśmą washi (tak, 5 kolorów, mój nowy nabytek tasiemek!). Zrobiłam porządki w rzeczach szkolnych. To takie piękne, jeśli wiesz, że już nigdy nie będziesz siedzieć przy swoim biurku i robić zadania domowe
No właśnie, w czwartek poznam pierwsze wyniki rekrutacji na studia. Niby patrząc na staniny z tego roku, to mam bardzo wysokie i wysokie wyniki, ale kto wie. Może akurat na mój kierunek pójdą sami olimpijczycy i laureaci?
Awansowałam, od wtorku idę do biura. Na 2 tygodnie, bo potem wyjazd z Karkonosze. A w poniedziałek - Kraków z Misią i Elą. Papiery same się nie dostarczą, a ponieważ szef się zgodził, to pędzę.
Dzisiaj ciepło, duszno, przelotne deszcze, więc paraduję po domu w bluzce bez pleców. W końcu mogę i nikt nie będzie krzywo patrzył. Baleron - brak. Bojler podobnie. Kilka dni temu miałam zacząć trening z Chodakowską na nogi. Zgadnijcie jak mi idzie. Nie idzie.
Marzy mi się sesja z Misią. Marzy mi się wypad na wakacje. Marzą mi się zakupy. Marzy mi się opalanie. Marzą mi się czereśnie, które zjadły szpaki. Marzy mi się przytulanie i leżenie. Marzy mi się przemeblowanie w pokoju chociaż dwóch rzeczy, mimo, że nie ma to sensu. Tak wiele marzeń, taki zupełny brak możliwości spełnienia ich.
Dziękuję, że ktoś (chyba?) to czyta. Zostawiam Was z Rybakiem (moja dawna, niespełniona miłość), za którym ostatnio szaleję, zwłaszcza, że to piosenka do HTTYD 2 ;) I zdjęcie przybornika po przeróbce, inteligentnie nie zrobiłam zdjęcia przed, bo po co :D
Pozdrawiam, trzymajcie się, udanych wakacji!


 

czwartek, 3 lipca 2014

Punktualność

Jak wiele osób w XXI wieku nie ma czasu, wiecznie się spóźnia, wymiguje się od spotkań i ma czas w nosie, tym bardziej innych osób. Owszem, nie zaprzeczę, migam się od niektórych spotkań, bo jestem takim typem człowieka, że muszę naprawdę bardzo chcieć, żeby spotkać się z kimś nie z własnej woli.
Ale najbardziej dostrzegam ostatnio to, że wszyscy się spóźniają. Zazwyczaj jest tak, że to ja muszę dojechać do centrum miasta, a i tak zawsze czekam na kogoś przynajmniej 10 minut, mimo, że on mieszka dużo bliżej niż ja od centrum.
Jestem też typem człowieka, który boi się spóźnień, najczęściej wolę przyjechać wcześniej, poczekać z książką w ręku, niż "na styk".
Prawie zawsze spóźnienia ciągną za sobą wiele konsekwencji, niemiłych skutków. Na przykład moje poranne jeżdżenie do pracy. Jestem po domem kolegi punktualnie. Zanim on otworzy bramę, wyjedzie, z powrotem zamknie, już mijają 2 minuty. Potem dom drugiego kolegi. Czekanie na niego, wysyłanie sms. 3 minuty. Trzeci z domów - czekanie 7 minut na spóźnialskiego. Okaże się, że przy wyjeździe z obrzeży jest mały korek, światła. Jesteśmy w pracy na 7.00. Są kamery i czujny szef, więc nici z kawy i poziewania, powyciągania śpiochów z oczu.
I co? Albo ktoś się spóźnia. Dzisiejsze spotkanie z panią od ubezpieczenia. Koleżanka nie dojechała na czas, wszystko automatycznie odwlekło się w czasie. Potem musiałam sterczeć na przystanku bardzo długo, ponieważ spóźniłam się na autobus .. 4 minuty!
Przez to wieczne spóźnianie się ludzi, zawsze cierpi ten, kto jest punktualny. I coraz bardziej wkurzam się z tego powodu.
To był dzisiaj mój psuj humoru numer 1.