niedziela, 27 lipca 2014

Powtót z obozu

Przedwczesny, nieplanowany powrót do domu. W obozie zaczął panować wirus, którego padłam ofiarą i wymiotowałam w piątek rano jak kot. Okazało się, że sąsiad był akurat niedaleko w biznesach, więc zabrał mnie do domu razem z koleżanką, równie chorą. 6,5h w aucie to istna męczarnia, tym bardziej, jeśli boli brzuch, plecy i nic się nie je cały dzień, ale spanie we własnym łóżku to błogosławieństwo.
Ogólnie na obozie byłam niecały tydzień. Nie dość, że przyjechałam w połowie, to jeszcze wyjechałam wcześniej. Lokalizacja to Karkonosze, 15km od Szklarskiej Poręby. Akurat rozbiliśmy się we wsi, która jest bardzo wysoko położona i widać z niej śnieżne kotły. Pogoda była bardzo w kratkę, jednego dnia było duszno i nie dało się czym oddychać, drugiego lało jak z cebra i zalewało nam namioty. Stosunkowo krótko jestem harcerką, był to pierwszy mój obóz tego typu. Na razie  byłam tylko na wędrownym - rowerowym, i zlocie międzynarodowym. A teraz cały hufiec żeński ;) I zaliczałam się do kadry, takie wyróżnienie ^^
Skorzystam z wolnych dni i pozałatwiam kilka spraw w mieście. W środę jadę do Warszawy, żeby chociaż dołączyć do dziewczyn na zlot z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego. Nocleg u cioci dobrze mi zrobi, może nadrobimy zaległości w rozmowach, rzadko się widzimy.
Miłego wypoczynku wszystkim! Pozdrawiam ;)

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna