czwartek, 27 sierpnia 2015

środa, 26 sierpnia 2015

Sierpniowe unikaty

Kończy się kolejny miesiąc. Tym razem pewne kategorie są puste. Postanowiłam też wprowadzić pewną zmianę: połączyć książki i filmy do jednego podpunktu, a dodać nowy: technologia. Oto, co w tym miesiącu było wyjątkowego.

1. Książka/film



Zdecydowanie w sierpniu królują Synowie Anarchii. Postanowiłam sobie pod koniec lipca, że oglądnę ten serial do końca sierpnia cały. I tak oto zostało 5 odcinków do końca zakończenia ostatniego, siódmego, sezonu. W tym miesiącu oglądnęłam 5 sezonów (!) po 13 odcinków, co równa się wielu godzinom spędzonym z pięknymi Synami. I już wiem, że będzie mi się ciężko z nimi rozstać, ponieważ przywiązałam się do zwariowanej grupy Jaxa.

2. Piosenka


Mimo, że piosenkę słucham dopiero od kilku dni, to jednak non-stop. Czekałam długo na jej pełną wersję w Internecie, a usłyszałam kiedyś jej fragment w serialu "Prawo Agaty". Jestem absolutnie nią zachwycona!

Sons of anarchy - Opening Theme (Irish version)

Sonsi obowiązkowo, ponieważ towarzyszą mi codziennie praktycznie w sierpniu. A piosenka taka a nie inna, ponieważ jest w niej akcent irlandzki z racji miejsca akcji odcinków. Bardzo lubię takie melodie, a opening theme - cudo!

3. Ubranie

 Kapelusz, koszulka, kurtka. Wszystko po kolei.
 
 
Otóż, z Gdańska przywiozłam kapelusz przeciwsłoneczny! Fenomenalny, przyda się do Rzymu :D


Zdjęcie niewyjściowe, wiem. Zapinanie też złe, wiem. I jakoś okropna, również jestem świadoma. Ale na stronie sklepu (Pull and Bear) nie znalazłam zdjęcia modelki i tej kurtki. Ponieważ moja ostatnia już się baaardzo znosiła, czas na nową, a wypłata jest, kaska jest, więc można szaleć. I tak jestem pod wrażeniem, że póki co tak mało wydałam i mam jeszcze większą część z I wypłaty ;)


Za niedługo Flash zawładnie moją garderobą i gadżetami. Już mam w sumie dwie koszulki, tapetę na telefonie, naklejkę na laptopie i figurkę z tym komiksowym superbohaterem. No ale cóż - uwielbiam go i nie mam nic przeciwko :D A koszulka to prezent od Konrada, którego tak przy okazji, witałam dzisiaj na lotnisku ^^

4. Strona www

Nie ma

5. Zdjęcie/obrazek


Nikogo, kto śledzi mojego bloga, inne konta społecznościowe, i ogólnie mnie zna, nie powinno zdziwić, że wstawiam zdjęcie z koncertu.
Ale, zeby nie było nudno, to pokazuję jeszcze obrazek, który wczoraj wieczorem zagościł na moim ekranie blokady telefonu: Arrow z Othertees! I cały czas zastanawiam się, czy ją kupić.


6. Kosmetyk

Brak

7. Biżuteria

Brak

8. Jedzenie/przepis

Śliweczki i placek kruchy w tymi owocami. Takie ładne, fioletowe rosną w ogrodzie, trza korzystać. Więcej o śliwkach i mojej twórczości tutaj.

9. Sytuacja

Kto zgadnie? No Kravitz.
Tak poza tym, to jeszcze koniec pracy! Bardzo się ciesze, bo czuję, że chwila dłużej i bym mordowała masowo klientów. Nie nadaję się do pracy z ludźmi, zwłaszcza taką ilością. I to 12h dziennie.
No i sytuacja z dzisiaj, która sprawiła mi wiele radości i jestem naprawdę szczęśliwa. Pojechałam przywitać lądującego w Polsce w Katowicach Konrada po dwóch miesiącach pracy w WB. Tęskniłam bardzo i mogłam mu towarzyszyć w drodze do domu i rodziców ;)


10. Technologia

Może to głupie, ale w końcu dałam się skusić i zainstalowałam sobie swoje skrzynki mailowe w telefonie. Zawsze się bałam, że będę miała zagracony telefon, za dużo powiadomień i nie wiadomo co jeszcze. A Przecież jest to takie wygodne. Tak oto prawdziwa businesswoman ze mnie i maile odbieram na smartfonie :D


Chora | Maraton Sons of anarchy w czasie wolnym | Wafle ryżowe i koktajl z borówek - bardzo zdrowo | Gdańsk, więc obowiązkowe selfie i na Insta | Nowy kapelusz pamiątką z podróży | Obiad na promenadzie królewskiej | Widok na morze z deptaku sopockiego | Przed Ergo Areną | Koncert Lenny'ego Kravitza | Opaska ^^ | Praca, praca - dostawa alkoholu | Nowa kurtka skórzana | Ciasto ucierane z borówkami | Fauna w drodze do pracy | Widok na wieś znad domu | Śliwki w ogrodzie | Pieczenie ciasto, again | Rano w ogrodzie | Odbieranie łosia z lotniska | Koszulka z Flashem, kolejna ulubiona :D

niedziela, 23 sierpnia 2015


100 lat Misia, stara klipo. Ja mam 20 lat, Ty masz 20 lat

Odliczanie

Jeszcze 3 razy do pracy
Jeszcze 3 dni do Katowic
Jeszcze 8 dni do Krakowa
Jeszcze 9 dni do egzaminów
Jeszcze 9 odcinków Sonsów do końca serialu
Jeszcze miesiąc wolnego
Bo mam tyle rzeczy do odliczania

Dni mijają szybko, gdy jest co skreślać w kalendarzu. Nie lubię tej rutyny, która mnie dopadła w wakacje. Praca mnie męczy bardziej niż inne jakie dotychczas miałam w wakacje. Chyba jednak stanę się z powrotem aspołeczna. Jacy ludzie są wkurzający o.O
Jestem wykończona po nockach, bo wakacje - leje się dużo piwa, są wielkie kumulacje lotka, ludzie są głodni w środku nocy i wymyślają dziwne menu.
Skype trochę podniósł mnie na duchu, stęskniłam się. No bo jeszcze 3 dni, prawda? Szybko zleciało, ale boję się rozklejenia wewnętrznego. I boję się odzwyczajenia.
Mama wyleciała na tłumaczenia na weekend, więc zostałam z tatą i bratem sama. I jako ta dobra kobieta upiekłam ciasto ze śliwek z naszego ogrodu. Bum! Taka wspaniała.





No make-up, chaos na głowie, kuchnia, podkrążone oczy po dniówce

niedziela, 16 sierpnia 2015

Plany?

Jeden z moich wrześniowych planów uległ zmianie, ale na lepsze. Wypad we dwójkę w Bieszczady brzmi relaksująco i spokojnie. Od schroniska do schroniska, z plecakiem, dobrym humorem, zajebistością i spokojem od reszty idiotów. Potrzeba mi odetchnienia, pełną piersią, przed kolejnym rokiem. Będę już wtedy po dwóch poprawkach. Zdanych lub nie. Góry uspokajają, rozluźniają. A tego mi trzeba. I nie przejmować się niczym.

sobota, 15 sierpnia 2015

Że też akurat dzisiaj jestem sama w domu na noc


czwartek, 13 sierpnia 2015

Co jest w mojej torebce?

Niby każda kobieca torebka jest taka sama - bałagan, mnóstwo zarówno niepotrzebnych, jak i użytecznych rzeczy, zadziwiające wynalazki i bezdenna otchłań po prostu.
A ja chcę się pochwalić tym, co noszę w swojej torebce, ponieważ mam jedną ulubioną, bardzo pojemną, i rzadko zmieniam ją na inną. A porządek jak to ja - jest zawsze. Bez zbędnych papierków, ulotek, chusteczek.
Niektórzy wiedzą, że to, co ja mogę pomieścić w torbie, przechodzi ich oczekiwania. Umiem się w niej spakować na nocowanie jedną a nawet dwie noce poza domem, a dodatkowo wziąć laptop i notatki na studia. A w tym oczywiście kosmetyki do makijażu, czasami nawet dysk przenośny dodam do ekwipunku. Na co dzień jednak staram się ograniczyć wyposażenie do niezbędnego minimum, tak mi się wydaje. To zaczynamy.

Telefon, opcjonalnie też czytnik ebooków
No cóż, są takie przedmioty, bez których nie wyobrażamy sobie funkcjonować w tych czasach. Na telefonie mam notatki, adresy znajomych, dane, numery, przydatne aplikacje, rozkłady jazdy, mapę, mp3, od niedawna nieograniczony dostęp do Internetu. Od sprawdzania godziny mam akurat zegarek na ręce, bo na telefonie nie lubię sprawdzać - ciągłe wyciąganie, włączanie, chowanie. Tak więce telefon - must have w torebce, gdziekolwiek.
Ogłaszam wszem i wobec, że jestem zwolenniczką czytników i zachęcam ludzi do jego kupna, nie do papierowych książek. Mają one swój urok, ale bądźmy szczerzy - elektroniczne jest bardziej praktyczne, lżejsze, pojemniejsze i mniejsze. 

Klucze z żetonem do wózka
Klucze rzecz ważna i potrzebna, chyba każdy ma. A żeton wisi mi w breloczku. I to jest dopiero fajne, bo zamiast szukać drobnych w portfelu, to wyciągam uniwersalny żetonik.

Portfel i etui na dokumenty
Tego nauczyli mnie rodzice - nie noś dokumentów i pieniędzy w jednym. Bo jak ukradną, to tylko kasę, a dokumenty będą gdzieś indziej. Kiedyś lubiłam duże portfele, takie w których mogłabym poupychać wszystko, nawet to nieużywane badziewie. Jakieś karty członkowskie, wizytówki. Teraz mam mały portfel na pieniądze i jakieś rozkłady jazdy, spinacze, gumki recepturki, wsuwki, zdjęcia rodziny i inne drobne, sentymentalne pamiątki po bliskich. A drugie to etui na dokumenty. Ja akurat mam aluminiowe, które mieści mi 7 kart. Więc mam w jednym miejscu kartę zdrowia, dowód, prawo jazdy, legitymację i kartę bankową. Nie muszę szukać po portfelu. I jest wygodne, bo jak otwieramy etui, ukazuje nam się wachlarz kart, ładnie ułożonych w przegródkach. Naprawdę świetny gadżet.

Kalendarz i długopis
Muszę mieć wszystko pozapisywane, poukładane, zorganizowane i zaplanowane. Dlatego bez małego kalendarza nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania. Przy okazji służy mi za notesik na jakieś bzdury. A długopis wiadomo - czymś pisać trzeba. Albo zapisać barmanowi telefon na chusteczce :D

Scyzoryk, otwieracz do piwa
Pierwsze urządzonko wychwalam pod niebiosa, bo nieraz uratował mnie w sytuacjach dziwnych, może nie kryzysowych. Nawet czuję się z nim bezpieczniejsza jak wracam późno do domu, zwłaszcza w Krakowie, nawet jeśli wiem, że nie zdążę go nawet wyjąć i otworzyć w razie niebezpieczeństwa. A otwieracz dostałam z UJ taki wypaśny, szpanerski. Noszę, bo są różne sytuacje, a nie zawsze jest pod ręką przyjaciel otwierający piwo dłonią ^^

Kosmetyki (puder prasowany z lusterkiem, składana szczotka, podróżna szczoteczka do zębów i mała pasta do zębów, balsam do ust, korektor do niedoskonałości, malutkie cążki do paznokci, krem do rąk)
Tutaj mała lista rzeczy, które noszę do poprawiania wyglądu. Puder bardzo dobrze się spisuje, pokazywałam go kiedyś w zamówieniu z Avonu. Ze szczotki do włosów korzystam mało, bo ogólnie ich nie czeszę. A składaną, podróżną szczoteczkę do zębów przywiozłam z któryś wakacji objazdowych po Francji, chyba jakiś łup z campingu. Cążki do paznokci nie raz uratowały zadzior lub złamany paznokieć. Używam go naprawdę często.

Malutka apteczka (plastry, kobiece gadżety do higieny w te dni, waciki, patyczki, tabletki na ból głowy)
Pierwsza pomoc. Tu także bardzo pomocne, wiele razy używane i pomocne jak najbardziej.

Okulary przeciwsłoneczne, chusteczki, gumy do żucia, słuchawki, parasol, mały różaniec - koronka
Na koniec przedmioty, których nie kwalifikuję do tamtych "kategorii". Okulary jak i parasol noszę w każdą pogodę, bo nie ufam niczemu i nikomu, a zwłaszcza polskiej pogodzie. Dlatego niektórych dziwi to, że jestem zawsze przygotowana, bo "przecież nie zapowiadało się na deszcz, rano było 30 stopni". Buhaha!
Gumy i chusteczki to kolejny torebkowy standard, podobnie jak słuchawki, mimo, że w moich jedna nie działa, prawa chyba. A różaniec noszę, bo jestem praktykującą, wierzącą katoliczką. Ot co.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Lenny Kravitz w Gdańsku

Nadszedł ten piękny dzień, na który czekałam ... pół roku!
W piątek w nocy dojechałyśmy z mamą do Katowic, żeby stamtąd pojechać Polskim Busem do Gdańska. Jechałyśmy całą noc, o 11 byłyśmy już w Trójmieście i pognałyśmy z walizką do hostelu oraz szybkie przebranie w coś luźniejszego do spacerowania po mieście. Było niewiarygodnie ciepło i parno. Chyba nie byłabym sobą, gdybym nie naciągnęła mamy na coś :D Tak oto mam kapelusz przeciwsłoneczny. Taki, jaki mi się marzył! Szerokie rondo, ciemny z jasną obwódką. Trochę denerwuje mnie panterkowy łańcuszek, ale przeżyję.
Z Gdańska do Sopotu, spacer deptakiem wzdłuż plaży i o 19 dotarłyśmy do Ergo Areny. Główna gwiazda wyszła na scenę o 21.00. Było warto czekać na ten moment, tak bardzo!
Pierwsza połowa występu bardzo mnie zawiodła. W Internecie można spotkać się z wieloma podobnymi opiniami. Koncert zaczął utworem "Frankenstein" z najnowszej płyty "Strut", który akurat lubię, ale potem były jakieś smęty, ballady. Kolejnym minusem było złe oświetlenie. Oczekiwałam, że na koncercie artysty takiego pokroju, będzie szaleństwo świetlne. Miałyśmy z mamą miejsca na trybunie, więc nie tak blisko sceny. I nie było telebimów. Tylko się domyślałam, że tam jest to, tam to, a Lenny pośrodku. O pewnych rzeczach, które się działy na scenie, dowiaduję się dopiero z opisów w Internecie, po najzwyczajniej w świecie - nie widziałam ich.
W drugiej połowie coś ruszyło. Kravitz zaśpiewał swoje największe hity. Miałam małe marzenie - Fly away. Jak tylko usłyszałam początek, poczułam, że mój nos cudownie sie odetkał a głowa przestała aż tak boleć. Spełnienie marzeń, mogę umrzeć ze szczęścia. Wiadomo - na początku koncertu bardzo się wzruszyłam i popłakałam. Z samej płyty, którą niby miał promować, były 3 utwory, co mnie cieszy, bo wolę zdecydowanie jego starsze utwory.
Największą furorę zrobił wtedy, gdy wszedł do tłumu i chodził po trybunach, płycie. Niestety na naszą nie doszedł, ale i tak jest niesamowity, że zszedł ze sceny! Uwielbiam go :D
Kravitz jest genialny! Takie występy trzeba przeżywać na żywo, odczuć na własnej skórze!
Mój wyjazd na ten koncert pokazuje to, że potrafię się poświęcić dla jednego faceta ^^


Polski Bus z Katowic do Gdańska




Sopocka plaża i tłumy, tłumy
  

Ergo Arena!

Godzina 19.00 przed koncertem
Pół godziny przed (20:30)
Ostatnia piosenka ("Chamber") i światełka ze smartfonów



czwartek, 6 sierpnia 2015

Odliczam dni do dwóch dat. Top secret.
A już jutro do Gdańska z mamą! *.*

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Chora z Sonsami

Troszkę choruję.
Wczorajszy dzień w większości przeleżałam i przespałam, ze względu na powrót z nocki, dreszcze i ból głowy. Po tych porannych powrotach z nocek i zimnych porankach, chwyciło mi gardło i w efekcie ledwo mówię. Nawet ziewanie sprawia mi ból. Faszeruję się tabletkami, jakimiś płynami. Mam jeszcze 12h, żeby polepszyć swój stan, bo jutro idę do pracy, a jak wiadomo - pracuję głosem i czasami muszę kogoś zawołać. A wołanie w obecnym stanie nie wchodzi w grę.
Ostatnio postanowiłam coś szalonego - do końca sierpnia oglądnę wszystkie sezony Sons of anarchy. Z początku było to szalone, bo jak to zaplanowałam, miałam jeszcze 5 sezonów do oglądnięcia, każdy po 13 odcinków. Ale tak bardzo się wciągnęłam, że potrafię oglądnąć pół sezonu w jeden dzień wolny, więc bez problemu się wyrobię.
Już za 4 dni jadę z mamą do Gdańska na Lenny'ego Kravitza! Nie mogę się doczekać. Nie dość, że będziemy miały całą sobotę do dyspozycji nad morzem, to jeszcze zaliczę taki koncert :)
Odliczam dni do końca pracy. Nie, że jej nie lubię, ale mogłabym do niej nie chodzić. Już mam zrobioną listę rzeczy i długów, które muszę kupić i spłacić po pierwszej wypłacie. Oby mi coś zostało z oszczędności na rok akademicki i wakacje, bo nie chcę zostać bez grosza przy duszy zwłaszcza, że szykuje się znowu sporo atrakcji i wydatków w  III semestrze.
Tyle ode mnie. Sierpień zaczął się więc jako tako, ale mam nadzieję, że po 9 sierpnia zleci szybko i już tylko czekać na wrzesień! :D