czwartek, 13 sierpnia 2015

Co jest w mojej torebce?

Niby każda kobieca torebka jest taka sama - bałagan, mnóstwo zarówno niepotrzebnych, jak i użytecznych rzeczy, zadziwiające wynalazki i bezdenna otchłań po prostu.
A ja chcę się pochwalić tym, co noszę w swojej torebce, ponieważ mam jedną ulubioną, bardzo pojemną, i rzadko zmieniam ją na inną. A porządek jak to ja - jest zawsze. Bez zbędnych papierków, ulotek, chusteczek.
Niektórzy wiedzą, że to, co ja mogę pomieścić w torbie, przechodzi ich oczekiwania. Umiem się w niej spakować na nocowanie jedną a nawet dwie noce poza domem, a dodatkowo wziąć laptop i notatki na studia. A w tym oczywiście kosmetyki do makijażu, czasami nawet dysk przenośny dodam do ekwipunku. Na co dzień jednak staram się ograniczyć wyposażenie do niezbędnego minimum, tak mi się wydaje. To zaczynamy.

Telefon, opcjonalnie też czytnik ebooków
No cóż, są takie przedmioty, bez których nie wyobrażamy sobie funkcjonować w tych czasach. Na telefonie mam notatki, adresy znajomych, dane, numery, przydatne aplikacje, rozkłady jazdy, mapę, mp3, od niedawna nieograniczony dostęp do Internetu. Od sprawdzania godziny mam akurat zegarek na ręce, bo na telefonie nie lubię sprawdzać - ciągłe wyciąganie, włączanie, chowanie. Tak więce telefon - must have w torebce, gdziekolwiek.
Ogłaszam wszem i wobec, że jestem zwolenniczką czytników i zachęcam ludzi do jego kupna, nie do papierowych książek. Mają one swój urok, ale bądźmy szczerzy - elektroniczne jest bardziej praktyczne, lżejsze, pojemniejsze i mniejsze. 

Klucze z żetonem do wózka
Klucze rzecz ważna i potrzebna, chyba każdy ma. A żeton wisi mi w breloczku. I to jest dopiero fajne, bo zamiast szukać drobnych w portfelu, to wyciągam uniwersalny żetonik.

Portfel i etui na dokumenty
Tego nauczyli mnie rodzice - nie noś dokumentów i pieniędzy w jednym. Bo jak ukradną, to tylko kasę, a dokumenty będą gdzieś indziej. Kiedyś lubiłam duże portfele, takie w których mogłabym poupychać wszystko, nawet to nieużywane badziewie. Jakieś karty członkowskie, wizytówki. Teraz mam mały portfel na pieniądze i jakieś rozkłady jazdy, spinacze, gumki recepturki, wsuwki, zdjęcia rodziny i inne drobne, sentymentalne pamiątki po bliskich. A drugie to etui na dokumenty. Ja akurat mam aluminiowe, które mieści mi 7 kart. Więc mam w jednym miejscu kartę zdrowia, dowód, prawo jazdy, legitymację i kartę bankową. Nie muszę szukać po portfelu. I jest wygodne, bo jak otwieramy etui, ukazuje nam się wachlarz kart, ładnie ułożonych w przegródkach. Naprawdę świetny gadżet.

Kalendarz i długopis
Muszę mieć wszystko pozapisywane, poukładane, zorganizowane i zaplanowane. Dlatego bez małego kalendarza nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania. Przy okazji służy mi za notesik na jakieś bzdury. A długopis wiadomo - czymś pisać trzeba. Albo zapisać barmanowi telefon na chusteczce :D

Scyzoryk, otwieracz do piwa
Pierwsze urządzonko wychwalam pod niebiosa, bo nieraz uratował mnie w sytuacjach dziwnych, może nie kryzysowych. Nawet czuję się z nim bezpieczniejsza jak wracam późno do domu, zwłaszcza w Krakowie, nawet jeśli wiem, że nie zdążę go nawet wyjąć i otworzyć w razie niebezpieczeństwa. A otwieracz dostałam z UJ taki wypaśny, szpanerski. Noszę, bo są różne sytuacje, a nie zawsze jest pod ręką przyjaciel otwierający piwo dłonią ^^

Kosmetyki (puder prasowany z lusterkiem, składana szczotka, podróżna szczoteczka do zębów i mała pasta do zębów, balsam do ust, korektor do niedoskonałości, malutkie cążki do paznokci, krem do rąk)
Tutaj mała lista rzeczy, które noszę do poprawiania wyglądu. Puder bardzo dobrze się spisuje, pokazywałam go kiedyś w zamówieniu z Avonu. Ze szczotki do włosów korzystam mało, bo ogólnie ich nie czeszę. A składaną, podróżną szczoteczkę do zębów przywiozłam z któryś wakacji objazdowych po Francji, chyba jakiś łup z campingu. Cążki do paznokci nie raz uratowały zadzior lub złamany paznokieć. Używam go naprawdę często.

Malutka apteczka (plastry, kobiece gadżety do higieny w te dni, waciki, patyczki, tabletki na ból głowy)
Pierwsza pomoc. Tu także bardzo pomocne, wiele razy używane i pomocne jak najbardziej.

Okulary przeciwsłoneczne, chusteczki, gumy do żucia, słuchawki, parasol, mały różaniec - koronka
Na koniec przedmioty, których nie kwalifikuję do tamtych "kategorii". Okulary jak i parasol noszę w każdą pogodę, bo nie ufam niczemu i nikomu, a zwłaszcza polskiej pogodzie. Dlatego niektórych dziwi to, że jestem zawsze przygotowana, bo "przecież nie zapowiadało się na deszcz, rano było 30 stopni". Buhaha!
Gumy i chusteczki to kolejny torebkowy standard, podobnie jak słuchawki, mimo, że w moich jedna nie działa, prawa chyba. A różaniec noszę, bo jestem praktykującą, wierzącą katoliczką. Ot co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna