niedziela, 27 września 2015

Włochy - Dzień 7

Z Rzymu wyjechaliśmy o 6.00 póki nie złapały nas korki i nieobliczalni kierowcy na drodze.
Dzisiejszy dzień cały spędziliśmy w aucie, aby dostać się jak najdalej. Po drodze wstąpiliśmy nad Morze Śródziemne i chodziliśmy po plaży, z której można było dostrzec Wenecję na horyzoncie. Było zimno i wiało, ale sam widok morza zawsze warty jest obejrzenia ;)
Tak oto kończę podróż do Rzymu, bo jutro tylko 10h i będziemy w domu. Zdjęcia z dzisiaj, to tylko morze. Teraz w hotelu ogarniamy się jak najszybciej i prędko idziemy spać.





sobota, 26 września 2015

Włochy - Dzień 6 - Trastevere

Dzień 6, czyli zwiedzanie dzielnicy Trastevere, tak zwanego Zatybrza. Słynie ona z tego, że jest urokliwa, ponieważ ma wąskie uliczki, niedostępne dla aut, ale usiane kramami z wyrobami ręcznymi, chustami, jedzeniem, pamiątkami. Przy okazji zahaczyliśmy o pałac św. Anioła, ponownie Watykan, gdzie zatraciliśmy się wśród straganów "wszystko za 1 euro". Brzmi okropnie, ale niektóre rzeczy mieli naprawdę piękne. Ja oczywiście też musiałam coś upolować :D
To już koniec pobytu w Rzymie. Upominki dla bliskich kupione, wino do Krakowa także. Jutro czeka nas 700km do granicy Włoch z Austrią, ale szykuje się ładna trasa wybrzeżem morza Śródziemnego obok Wenecji.


Tybr

Pałac św. Anioła

Watykan w oddali


piątek, 25 września 2015

Włochy - Dzień 5

Za nami kolejny dzień łażenia
Na samym początku odwiedziliśmy Bazylikę św. Jana na Lateranie, gdzie podziwialiśmy figury dwunastu apostołów. Następnie kościół św. Stefana di Rotondo, w którym znajdowały się freski z pierwszymi chrześcijańskimi męczennikami. Następnie skierowaliśmy się na słynne schody Hiszpańskie, a potem do Panteonu.
Wróciliśmy późnym popołudniem do mieszkania z dwoma pizzami pod pachą, a potem skoczyliśmy jeszcze raz na miasto, tym razem nocą. Jednak jest straszniej, niebezpieczniej i mało co widać, ale jakoś przetrwaliśmy ostatnie zaczepki sprzedawców z tanią chińszczyzną. Dotarliśmy do circus maximus, "ust prawdy" i potem pod pałac wenecki i koloseum, ponownie.


Panteon


Bazylika św. Pawła na Lateranie

Schody Hiszpańskie



Usta Prawdy






czwartek, 24 września 2015

Włochy - dzień 4 - Watykan

Dzisiaj kierunek Watykan. Nie sądziłam, że tak bardzo nachalni przewodnicy zniszczą mi humor i będę aż tak wredna.
Powiem tak - muzeum watykańskie zrobiło na mnie chyba większe wrażenie niż koloseum. Wstyd? No nie wiem. Szkoda, że zdjęcia nie oddają chociaż w małym procencie tego, jak piękne to wszystko było. Watykan jest absolutnie cudowny, do tego dopisała nam wyśmienita pogoda. Dawno tak bardzo nie wchodziły mi nogi do tyłka, zwłaszcza, ze wszędzie była kostka brukowa, a ja miałam elegancko baleriny.
Dzisiaj więc mam odhaczone muzeum watykańskie z kaplicą sekstyńską, Plac i Bazylikę Św. Piotra z grobem Jana Pawła II i fontannę di trevi, ale to już w Rzymie.
Po powrocie do domu, umęczeni wypiliśmy sobie trochę wina i poszliśmy na wspaniałą kolację do pobliskiej, polecanej restauracji. Głowa pęka każdemu z nas, brzuchy są napchane, ale ten dzień był całkiem udany ;)

Bazylika św. Piotra w środku

Plac św. Piotra
Widok z kopuły na miasto
 
Ogrody Watykańskie

Plac przy Muzeum Watykańskim

Muzeum Watykańskie

Panorama na Placu Św. Piotra

Kolejka do muzeum



środa, 23 września 2015

Włochy - Dzień 3 - Rzym

Jak odbieram Rzym po jednym dniu?
Tłoczno, brudno, staro, wszędzie blisko. Dzisiaj zapoznaliśmy się z miastem, rodzice nawet z samego rana poznawali naszą dzielnicę. Nie było tak ciepło i upalnie jak to sobie wymarzyłam, ale nadal nie musiałam zakładać niczego z długim rękawem. Dziwne, wszyscy chodzili ubrani, jakby było chłodno.
Dla większego komfortu i oszczędności kupiliśmy sobie Roma Pass, dzięki któremu swobodnie przemieszczamy się po Rzymie, mamy wstęp do Koloseum, Forum Romanum, Palatynu i Panteonu poza kolejką, a także zniżki do restauracji. Jednak euro, to euro.
Więc, dzisiaj zaliczyliśmy właśnie Koloseum, Forum i  Palatyn. Wszystkie trzy obiekty znajdują się obok siebie. Fotki porobione, obowiązkowo. Prosiłam się bardzo o zdjęcia, bo zazwyczaj mam same selfie - tylko ja fotografuję, a nikt mnie.
Po południu wróciliśmy do mieszkania, zjedliśmy obiad, popiliśmy białym winem i rodzinka padła, jak to podczas siesty się robi. Spali, a ja oczywiście krążyłam po portalach społecznościowych. 
Ostatecznie skończyło się na tym, że zostaliśmy w mieszkaniu, ponieważ rozpadało się, zrobiło zimno i nie było szans na dalsze zwiedzanie włoskiej stolicy.

Forum Romanum

Koloseum



Kolejny selfiaczek z bratem


Przed wyjściem - obowiązkowo :D

Pałac wenecki

Panorama koloseum od taty

wtorek, 22 września 2015

Włochy - Dzień 1 i 2

Witajcie!
Chwaliłam się pewnie nie raz, ale wybrałam się z rodzicami na wakacje do Włoch. Cel: Rzym.
Włochy odwiedziłam już nie raz, ale akurat w tej części nigdy nie zagościłam na dłużej, niż przejazdem. Podobnie jak Łódź, prawda? Więc tym razem dotarłam do Stolicy i mogę zwiedzać i zwiedzać.

Dzień 1
Pobudka przed 6.00 nie była nawet taka zła z perspektywą podróży za granicę. Pierwszego dnia więc wjechaliśmy do Czech przez Cieszyn, potem do Austrii i po południu byliśmy już w granicach Włoch. Wiadomo, przez cały dzień oglądanie filmów, póki bateria w laptopie nie padnie, czytanie książek, czasopism, spanie i słuchanie muzyki z Glee. Hotel mieliśmy zarezerwowany w okolicach Verony, w malutkiej włoskiej mieścinie. Spałam jak zabita.

Tył taki załadowany. Oreo na masce :D


Austria

Już Włochy

Siema brat

Okienko hotelowe

Dzień 2
Rodzinka zwlekła mnie z łóżka po 7.00. Typowe śniadanie - rogaliki, soczek pomarańczowy, chrupkie pieczywo z nutellą i kawa amerykańska. Włosko :D 
Kolejny dzień z serii "cała doba w aucie", ale urozmaicona spontanicznym pomysłem rodziców - jedźmy do Asyżu. Co prawda nie byłam jakoś mega super ubrana i nawet makijażu dla ludzi nie miałam, ale trudno, Asyż widzi się tylko kilka razy, czasami nawet nie jeden. Zawaliłam, bo z koszulką na ramiączka nie chcieli mnie wpuścić do bazyliki Franciszka. Zdjęcia porobione, podstawa wycieczki. Tylko ja z całej rodziny robię!
Po Asyżu jechaliśmy już prosto do Rzymu. Przy wjeździe czekał nas wielki korek, a na uliczkach miasta tłok, nieprzepisowi kierowcy i brak miejsca do zaparkowania. Kolacja - pizza ofc. Jesteśmy padnięci, zmęczeni i trochę podminowani, bo Internet w mieszkaniu płatał nam figle i coś nie chciał działać. Ale wszystko gra. Boję się tylko, że mnie będą wyganiać z każdego miejsca sakralnego za nieprzyzwoicie krótkie odzienie. Oby nie, duchowni, uszanujcie Polkę.