czwartek, 29 listopada 2012

"Mój Rower", Kraków, doradztwo zawodowe


    Na pierwszy ogień idzie film "Mój rower" ze Żmijewskim, Urbaniakiem i Chodorowskim w rolach głównych. Poszliśmy na niego w czasie próbnych matur ze szkołą. Ogólnie uwielbiam Żmijewskiego, więc nie protestowałam i z chęcią się wybrałam. Urbaniaka jak i Chodorowskiego widziałam pierwszy raz, więc tym bardziej byłam ciekawa jak grają. Idealnie wczuli się w wyznaczone im role. 
Jest to film o relacjach między 3 pokoleniami mężczyzn. Syn, ojciec, dziadek. Na początku filmu istnieją między nimi konflikty, kłótnie i spory, mieszkają w różnych częściach Europy, ale są zmuszeni do wspólnego kontaktu po trafieniu dziadka do szpitala. Wyjeżdżają do miejsca, w którym kiedyś to bywał owy dziadek ze swoim synem. Przytrafiają im się pewne przygody, co zbliża trzech mężczyzn do siebie i tworzy na nowo więzi.
Wzruszający, poruszający do głębi, wyciskający łzy z oczu, zaskakujący i wyjątkowy film.
Film kończy się smutnie, kilka wątków zostaje niewyjaśnionych i pozostaje nam tylko domyślać się co dalej. Polecam każdemu, warto się wybrać.


    Poniżej zdjęcie z Krakowa. Wycieczka klasowa. Wychowawczyni zgodziła się nas zabrać za ładną akademię na 11 listopada. Liczyłam na więcej zwiedzania, bo zależało mi na wejściu do podziemi rynku i muzeum Wyspiańskiego, ale przynajmniej muzeum Armii Krajowej zaliczyliśmy. Fotografia pochodzi właśnie z niego, w ostatnim punkcie zwiedzania mogliśmy sobie pomacać broń, czapki i inne rzeczy z XX międzywojennego, a nawet zrobić zdjęcia. To był chyba nasz ulubiony punkt :) Na rynku 2 obwarzanki z serem, a na koniec dnia wycieczka szlakiem stylów architektonicznych Krakowa. Przy okazji kościół Mariacki i św. Anny. W drodze powrotnej autokarem sweet focie z Natalii i Kinią, oraz planowanie osiemnastek na nadchodzący rok z Agatką. Pozytywnie, ale już mamy plan na maj podczas matur - wycieczka dwudniowa do Krakowa i całodniowe łażenie po mieście + nocne wypady. Polubiłam to miasto, chociaż Bielska - Białej nic nie przebije!


   A na koniec doradztwo zawodowe. Ostatnio miałam mini konsultacje ze znajomą z doradztwa. Rozważałam dwa zawody: prawnika i architekta wnętrz. Rozwiązałam test i opisywałam pewne rzeczy. Okazało się, że nie za bardzo mój charakter nadaje się na prawnika. Do architekta za to muszę mieć "przynajmniej"dobrze opanowaną matmę, a jak wiadomo - nie jest z tym u mnie najlepiej. Ogólnie pani podrzuciła mi pomysły na zawody po polonistyce. Mam teraz dużo do rozważania nad tym. Łudzę się, że przecież został rok, kupa czasu, jeszcze mi się wiele zmieni i coś zaplanuję.
   W wieży nowa płyta od cioci Phila Collinsa. Uczę się polskiego, staram się nie myśleć o jutrzejszych wszystkich sprawdzianach i oczywiście rozsądnie wybieram rozmowę z przyjacielem.
Pozdrawiam, do następnego razu!

środa, 28 listopada 2012

cdn


"Mój rower"
Kraków
Doradztwo zawodowe

To wszystko jutro. Dzisiaj tylko zdjęcia.
Dobranoc!

 

wtorek, 20 listopada 2012

Poszukiwania

Od dzisiaj zaczynam poszukiwania niepijącego i tańczącego partnera na studniówkę 2014.
Chętni? Proszę przysyłać CV na e-maila.
Dziękuję.

Cholibka

Coś chyba stara się zepsuć mi dobry humor i tracę po kolei rzeczy, do których się (cholera) przywiązałam. Najpierw konto w Margo, teraz mam problemy z kontem na NWD. To chyba znak, żeby przestała grać, bo mam ważniejsze rzeczy teraz na głowie.
Każdy weekend do świąt mam zajęty, w każdy mam coś do zrobienia, gdzieś jadę, spotkania. Niby fajnie, ale ciekawe kiedy ja się na te semestralne nauczę ;/
 Zdjęcie z wymiany. Przez pewien czas będę je ciągle wklejała, bo nie mam innych fajnych.

sobota, 17 listopada 2012

Wymiana Włochy - Florencja

Ciao!
Wróciłam w południe z wymiany z mojej szkoły. Spędziłam 5 dni we Florencji śpiąc u jednej z włoskich rodzin. Za dużo pisania, chyba mi się nie chce. Ale zamieszczę na razie kilka zdjęć, z czasem - więcej.

 
 
 

piątek, 9 listopada 2012

Mimo wszystko

Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie 

Zaczynam bardzo powolne pakowanie i przygotowywanie do drogi. Rośnie góra słodyczy, piętrzą się ubrania, tworzy się pokaźny zestaw potrzebnych pierdółek. O dziwo, nie stresuję się tak. Pewnie jutro po południu będę sikała ze strachu, ale teraz jest ok.
Pozytywnej energii dostarczył mi dodatkowo dzisiejszy dzień. Na początek podwózka do szkoły przez osobę, po której w życiu bym się tego nie spodziewała. Pomijając fakt, że jej nie znam de facto i zamieniłam z nią pierwsze słowo jak wsiadłam do jej auta. Wytnie się, prawda?
Potem kilka godzin prób, przygotowywania auli i 2 występy za nami. Klasa 2B jak zawsze pokazała na co ją stać i jak genialna jest. Pod każdym względem. Aktorskim, plastycznym, muzycznym. I wizualnym. Idealnie się zgraliśmy, dogadaliśmy i w ogóle wszystko. Po występach było wspólne żartowanie z wychowawczynią. Tego mi brakowało. Znowu odzyskaliśmy jej zaufanie i jest dla nas dobra i wspaniała. To sama przyjemność chodzić do tej szkoły.
W mieście widziałam kogoś, kogo nie spotkałam od ... 4 lat. Znajomy z treningów. Pluję sobie w brodę, że nie uśmiechnęłam się chociaż do niego jak się mijaliśmy, za późno podniosłam wzrok i za szybko się rozeszliśmy. Ufok. Od razu się cieplej na sercu robi jak się przypomina te godziny spędzone na trenowaniu. Sparingi z workiem, skoki tygrysie, gwiazdy, stanie na rękach i przysiady z partnerem na ramionach.
Odpłynęłam. A jeszcze ta piosenka (Hey - mimo wszystko). Tylko niech nikt nie myśli, że się zakochałam. To jest ostatnie, czego mi do szczęścia potrzeba.
Ach i jeszcze było spotkanie z Misią w czwartek na lodach w Sferze. Mamy znowu miliony pomysłów na sesje zdjęciowe. Już się nie mogę doczekać realizacji *.*
Powracam do obowiązków. Trzymajcie się wszyscy (ktokolwiek to jeszcze czyta).

wtorek, 6 listopada 2012

Pazury, kły, język i rogi.

Uczę się. Wszystkiego. W bardzo miłym towarzystwie: dwóch miłych panów i specyficzna muzyczka.
Wkuwam, wkuwam, wkuwam, ale myślami jestem "pod słońcem Toskanii". Z niecierpliwością czekam na sobotę wieczór. Modlę się o dobrą pogodę. I błagam w myślach, żebym nie była chora. Nasza polska pogoda pokazuje na co ją stać. Ach te ulewy. A pierwsza lekcja WF - nie da się jeansów ściągnąć. Przemoczona do suchej nitki. Buty, skarpetki, kurtka i spodnie. Tak, zawsze o tym marzyłam. I wieje, no cud miód.
Powoli kumam matematysię. Nawet +3 z poprawy z planimetrii dostałam. Funkcje kwadratowe opanowywałam w sobotę, kąty i Talesa w niedzielę, a teraz wielomiany się do mnie szczerzy swoim szatańskim uśmiechem.
Śnią mi się piękne sny. I tak nierealne, że szok. Jestem zła, bo budzę się i powracam na jawę - nigdy tak nie będzie i mogę sobie tylko (właśnie) śnić, marzyć.To jest cholernie niesprawiedliwe i chamskie ze strony mojej podświadomości.
Nie wyrabiam czasowo. Jak tu się nauczyć na wszystko (przynajmniej tak ogólnie), popisać z przyjacielem i spać dostatecznie długo? Niemożliwe, nierealne i abstrakcyjne.
Zaczynam doceniać moją klasę. Zauważyłam, że zmienia ona stosunek do mnie. Chociażby na dzisiejszym francuskim. Cieszy mnie to bardzo. Powoli wybaczam ich wszystkie winy i wątki, które do nich miałam jeszcze ostatnimi czasy. Ale i tak niektóre elementy nadal będą mnie irytowały i doprowadzały do szału. Staję się coraz gorszą wredą, z pewnymi osobami trzeba bez cackania. Pokazujemy ząbki i pazurki!
Kolejne paranormale za mną. 
Schodzę na psy: romansidła, rap i GG zamiast nauki.

Oddawajcie moje konto na M. przebrzydłe kreatury! -.-

Zapraszam do słuchania i subskrybowania: Donatan "Równonoc"

czwartek, 1 listopada 2012

I want my tears back


 Mniam, tak mi się zdaje wydaje, że szykuje się kilka wolnych dni od chodzenia do szkoły. Z nauką jest wręcz przeciwnie, trzeba napisać te kilka sprawdzianów. A na dodatek w sobotę ostre kucie funkcji kwadratowych. Pocieszam się, że odetchnę przez jeden tydzień. E-mail do Włoch wysłany, czekam na odpowiedź i obgryzam skórki.
Zasłuchuję się w Nightwish, powracam na stare śmieci. W momentach kryzysu leciała Madonna, ale wyrosłam.
Zaczytuję się w coraz to większej ilości paranormali, a Chłopi czekają na moją łaskę. Trudno, warto poświęcić kilka godzin na czytanie o super męskich osobowościach i ich bezgranicznej miłości.