Miałam ostatnio trochę czasu wieczorem. Przeglądałam albumy ze
zdjęciami, które ostatnio hurtowo wywoływałam, pudła ze zgromadzonymi
pamiątkami ze studiów i poprzednich związków. I tak oglądałam te kartki,
karteczki, liściki, zdjęcia. Pomyśleć, że coś, co kiedyś rozgrzewało
mnie od środka, gdzieś tam kręciło w brzuchu, teraz było po prostu
pustymi słowami na kolorowych karteczkach samoprzylepnych. I tak na
makulaturę poszło dużo wspomnień, chociaż nie potrafię zniszczyć zdjęć.
Po prostu czuję, że niszczenie i targanie zdjęć to straszna krzywda, a
mi jej nikt nie wyrządził. I tak oto mam takie pudełko sentymentów,
pamiątek. Dziwne rzeczy tam są, ale każda mi coś przypomina, a jednak
jestem typem zbieracza wszystkiego. Mam nadzieję, że kiedyś wrócę
wspomnieniami do tych rzeczy i będę opowiadać swojemu przyszłemu mężowi
i dzieciom historie związane z każdą z tych rzeczy.
niedziela, 23 lutego 2020
sobota, 22 lutego 2020
Dżentelmeni
Gangsterki ciąg dalszy. Ostatnio pisałam o tym, jak film "Jak zostałem
gangsterem" był dobry. No to właśnie wróciłam z kina z "Dżentelmenów" i
to dopiero jest dobre kino! Nie dość, że generalnie przepadam za
Charliem Hunnamem, to do tego wszystkiego był jeszcze Matthew
McConaughey, Hugh Grant i Colin Farrell.
Dżentelmeni to film akcji, z
elementami komediowymi i luźnymi dialogami. Bardzo podobało mi się
tłumaczenie polskie. Nie było nudy, ale też z kolei nie był zbyt
przeładowany akcją. Z przyjemnością patrzyło się na dobrze ubranych
mężczyzn, z niebanalnym brytyjskim akcentem, grających tak dobrze...
Totalnie zakochałam się w nowym looku Charliego, który w tak zaczesanych
włosach do tyłu, brodzie i okularach wyglądał nieziemsko.
Jak film
się skończył, aż czułam taki żal. Oglądało się super, do tego bardzo
dobra ścieżka dźwiękowa, zdjęcia, historia. Nawet nie zorientowałam się,
kiedy ten czas tak szybko minął. Film miał w sobie element kryminalny i
mimo tego, że był gangsterski, nie przyprawiał o mdłości brutalizmem.
Chociaż mojej mamie zwiędłyby uszy od przekleństw i wymyślnych epitetów.
Polecam bardzo zobaczyć, wybrać się do kina i spędzić miło czas w towarzystwie takiej fajnej, męskiej obsady.
niedziela, 16 lutego 2020
Święto zakochanych
W piątek cały świat obchodził walentynki. I ja obchodziłam, a chyba nigdy specjalnie tego nie robiłam, nie wychodziłam na miasto do restauracji. Ot zwykły dzień.
W tym roku ten dzień chciałam, żeby był szczególny. Poza małymi niespodziankami w pracy dla J., poszliśmy na kolację na sushi do jednej z restauracji w Bielsku-Białej. I tak po prostu razem, ładnie ubrani, spędziliśmy wieczór, jedząc dobre jedzenie z muzyką na żywo w tle. A wieczorem piliśmy wino i oglądaliśmy film. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego dnia.
Cieszę się, że trafiłam na osobę, której ufam, czuję się przy niej bezpiecznie, nie doprowadza mnie do łez, wiem, że mnie nie skrzywdzi i zawsze się przy niej śmieję od ucha do ucha. Trafiłam na osobę, której jestem w zupełności pewna, nie mam wątpliwości i mogłabym iść z nią gdziekolwiek, nawet na drugi koniec świata.
Zawsze mówi się "jak ja żyłam bez Ciebie, jak mogłam tyle lat Cię nie znać, to było zmarnowanie czasu z kimś innym".
Każdy związek czegoś uczy, poprzednich dwóch nie żałuję, oba mnie czegoś nauczyły - czego nie robić, co robić, jak się zachowywać, jak reagować. W moim przypadku idealnie sprawdza się reguła "do trzech razy sztuka", bo ten obecny - to jest to. To jest to, na co warto było tyle czekać, tyle przecierpieć. Z taką osobą obok można planować życie, przeżywać złe i dobre chwile.
Styczniowe unikaty
Film
Nowy rok zaczęliśmy od kilku filmów, ale mnie najbardziej ze wszystkich urzekły dwa:
Jak zostałem gansterem. Historia prawdziwa
Jumanji: następny poziom
Piosenka
Ubranie
Zdjęcie
Kosmetyk
Nowy rok zaczęliśmy od kilku filmów, ale mnie najbardziej ze wszystkich urzekły dwa:
Jak zostałem gansterem. Historia prawdziwa
Film polski, więc wiadomo - podchodzi się do niego sceptycznie. Poszliśmy do kina z ciekawości, bo nie jest to produkcji Vegi, więc jakoś tak bezpieczniej. Powiem szczerze, że jeszcze żaden film o gangsterach mi się tak nie podobał. Był zrobiony inaczej, historia opowiedziana była w inny sposób. Nie było bezsensownego rozlewu krwi, wulgaryzmów, brutalizmu, wszystko umiarkowanie. Naprawdę super. A najlepsze jest to, że do końca nie wiadomo, i kim tak właściwie jest. Bardzo spodobała mi się gra dwóch głównych bohaterów, którzy byli naprawdę świetni i prawdziwi.
Jumanji: następny poziom
Dawno nie śmiałam się tak dużo do łez na filmie, jak właśnie na drugiej części Jumanji. Nie jest to najlepszy film, jaki widziałam, dla niektórych może być filmem głupawym, idiotycznym, teksty niskich lotów, ale naprawdę - podziwiam za wyobraźnię twórców. Dobór obsady również wnosi swoją lwią część do filmu. Bawiłam się super razem z bohaterami, film ani trochę się nie dłużył, aż szkoda było się pożegnać na samym końcu.
Piosenka
Ubranie
Zima, zima, a ja szukam butów na lato. W tym roku przed nami co najmniej dwa wesela, więc tak sobie szperałam po stronie Deichmanna. Wiem, że nie są to buty z najwyższej półki, najlepszej jakości, ale mam do nich zaufanie, buty są wygodne i nie szkoda, jak się zużyją. Na wesele w maju kupiłam więc szpilki w kolorze pudrowego różu z noskami w kolorze rose gold.
Zdjęcie
Kosmetyk
Na święta od cioci dostałam kosmetyki marki Yasumi. Poza pianka do twarzy i próbkami kremów, dostałam dwie gąbki konjac - do twarzy i do ciała. Jejku, nie sądziłam, że mogą być tak przyjemne rzeczy. Od kilku lat myłam się przy użyciu myjki do ciała, co jakiś czas ją zmieniałam na nową. Jednak myjka to tworzywo sztuczne, a gąbka to sama natura. Generalnie mam teraz problemy z cerą, ale mam nadzieję, że mycie ciała i twarzy tymi gąbkami mi pomagają w kuracji. Konjac to korzeń rośliny, który pobudza krążenie i złuszcza skórę.
Jedzenie
W styczniu ponownie odwiedziliśmy restaurację w Bielsku-Białej Szpilkę na rynku. Podają tam super burgery. Niestety kiepska ze mnie blogerka i nie zrobiłam żadnych zdjęć. Musicie uwierzyć na słowo - są pyszne i godne polecenia.
Sytuacja
Narty, narty, narty, chociaż tylko dwa razy, bo śniegu u nas w górach tyle co kot napłakał. Niestety, białego szaleństwa w styczniu nie było, w lutym też nie będzie, ale już w marcu - tydzień w Austrii!
niedziela, 9 lutego 2020
Styczeń minął jak jeden dzień
W styczniu opuściłam się z blogiem bardzo bardzo. Nawet unikatów jeszcze nie ma, a tu zaraz połowa kolejnego miesiąca.
Styczeń rozpoczął się intensywnie. Jeden dzień wolny w przerwie świątecznej spędziłam na załatwianiu spraw w mieście, zakupach. Byłam dwa razy na nartach, z czego jeden był w złych warunkach i mało pośmigaliśmy. Niestety, na razie nie mamy wielu okazji jeżdżenia na nartach, bo śniegu jakoś nam skąpi pogoda. W wysokich partiach jest, owszem, ale ludzi mnóstwo, bo dzieciaki z całej Polski zjeżdżają się na ferie w nasze strony.
Za śniegiem na drogach i przed domem niespecjalnie tęsknię, bo to oznacza śliskie drogi, odśnieżanie, drapanie i zimne auto. Plus marznięcie w drodze z parkingu do pracy.
Od połowy stycznia intensywnie pracowałam nad pracami zaliczeniowymi na trzy przedmioty na studia. Tak, nadal się męczę z tym moim bezpieczeństwem narodowym, musiałam sobie przypomnieć tematykę zajęć i tego kierunku, wrócić do szperania w internecie w poszukiwaniu informacji o organizacjach terrorystycznych i zbrodniarzach wojennych z Jugosławii.
Ponadto w pracy też jakoś dużo roboty się zebrało. Wznowiono mi rekrutacje, więc były dni, że tylko siedziałam na rozmowach i dzwoniłam po kandydatach. Ostatni tydzień miałam tak ciężki, wiele spraw się waliło, potem szło jak domino, nie miałam humoru na rozwiązywanie sporów, rozmawianie z ludźmi i chodzenie w ogóle do pracy. J. namawia mnie na zmianę pracy na lepsze warunki, moja współpracowniczka mu wtóruje, a ja zmian naprawdę nie lubię, nawet jeśli wiem, że mogą wnieść coś dobrego. Aplikowałam, bo co mi szkodzi, ale perspektywa zmiany i wdrażania się na nowo we wszystko jakoś mnie przeraża i zniechęca.
Potrzebuję wolnego, ale nie po prostu weekendu, tylko gdzieś się wyrwać na jeden dzień, nie myśleć o pracy, spać do oporu i wypoczywać. Trzyma mnie myśl, że za niedługo firmowa zabawa karnawałowa i trochę się rozerwę. A potem kolejne dwa tygodnie i jedziemy do Austrii na narty, to też będzie bardzo relaksujące psychicznie.
Ten tydzień będę miała spokojniejszy niż zwykle, więc nadrobię wszystko - You Tube, bloga, zakupy mam do zrobienia, znajomych muszę obdzwonić i popytać o życie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)