sobota, 28 kwietnia 2012

Wiosna - zmiany

Witajcie!
W moim pokoju pachnie żonkilami i szafirkami, spałam z otwartym oknem, rano obudził mnie odgłos kosiarki, a na zewnątrz jest cieplej niż w domu. Czego chcieć więcej, w końcu nadeszła upragniona, piękna, słoneczna wiosna, na którą czekałam od grudnia.
Maturzyści zakończyli wczoraj rok szkolny. Wiąże się z tym zmiana planu lekcji dla klas 1 i 2. Bardzo nie lubię. Początkowo mieliśmy zaczynać lekcje o 7.05 cztery razy w tygodniu, udało się wynegocjować, że zaczynamy te trzy razy w tygodniu na zerówkę. Jeszcze trzy razy dam rade wstawać o 5.00, ale cztery - nie podołam. Niby kończymy wcześniej, szkoda tylko, że pierwsze lekcje są tak męczące (chemia, matematyka).
Znowu zatracam się w czytaniu czego popadnie. Musiałam na chwilę porzucić książki przedmiotowe i zeszyty. Jest prawie maj, coraz mniej chce mi się uczyć.
Postanowiłam, że zmienię nazwę bloga. Moje życie jak na razie nie ma nic wspólnego z Love. Szybciej z Dream
Pozdrawiam i miłego długiego weekendu!

 
 
 

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Czytnik e-booków Manta

Dzień dobry!
   Jestem okropna, wiem. Znowu nie odwiedziłam Was na blogach, dobrnęłam do 5 na liście. Grr nigdy się za to nie zabiorę. Mea culpa ... Ale jestem w części usprawiedliwiona, bo połowę soboty spędziłam z bratem na poszukiwaniu pewnego prezentu, a całą niedzielę siedziałam pod drzwiami KEN'a w deszczu na punkcie z czekoladą, bo miałam rajd świętego Jerzego.
   Wspominałam Wam w poprzednim poście o moim czytniku e-booków. Myślę, że opis sprzętu się przyda.

   A więc jest on z firmy Manta, model EBOOK01. 
Nie należy do lekkich czytników, ale jest zgrabny i ma przyjemną w dotyku obudowę.
   Bateria wytrzymuje 6 godzin odtwarzając książki. Ładuje się normalnie, jak komórka, ale musi być ciągle włączony. 
   Można słuchać na nim muzyki, ale dźwięk wydaje się być trochę zniekształcony. Bardziej przystosowany jest do audiobooków, niż do muzyki. 
   Ma także opcję oglądania zdjęć, są one duże, ostre i nie widzimy każdego piksela z bliska.
   Do zestawu dołączony jest kabel USB oraz rysik, schowany w obudowie, co bardzo ładnie się komponuje. Mamy także możliwość włożenia własnej karty Mikro SD.
   Rozumiem, że niektórzy wolę papierowe książki, ale musicie przyznać, że taki czytnik lepiej sprawdza się w podróży, kiedy zamiast kilku książek, bierzemy czytnik i mamy je wszystkie w jednym pliku. Co prawda, trzeba ładować, ale da się ścierpieć.
   Wspomnę trochę o samych e-bookach. Tekst można modyfikować, czyli rozjaśniać, powiększać oraz zmieniać orientację. mamy także możliwość zapisywania zakładek. W takiej sytuacji na ekranie głównym wyświetlają nam się ostatnio czytane książki.
   Dodam także, że zaraz po odebraniu produktu, wewnątrz niego czekało na mnie 1700 lektur i wierszy (znalazłam nawet teksty kolęd bożonarodzeniowych). Czytnik ma co prawda 4GB pamięci, ale tyle lektur trochę jej zajmuje, więc trzeba wszystkie zbędne powieści usunąć.
   Jestem po 2 dniach użytkowania i muszę powiedzieć, że jestem zadowolona, chociaż wcześniej czytałam na różnych stronach dość niepochlebne opinie. Nie chciałam wydawać na czytnik pół tysiąca, wolałam zaryzykować i kupić coś z mniej znanej firmy. Opłacało się :)


   Na koniec chciałabym się Wam pochwalić, że jadę z wędrowniczkami na obóz rowerowy nad morze, a na weekend majowy wybywam z Miśką do Zakopanego na 5 dni.
   Do 12 maja, czyli wielkiego dnia, mam jeszcze 19 dni, czyli mało czasu, żeby popracować nad cerą, nogami i obmyślić cały istnie szatański plan z Różą.
   Do zobaczenia, miłego tygodnia! :) ;*


czwartek, 19 kwietnia 2012

Męczenia ciąg dalszy :)

Witajcie!
Chyba zaniedbałam sporo rzeczy wokół mnie. Wliczając bloga. Oczywiście nie wspomnę o nauce, szczególnie na niektóre przedmioty. Jejku, sporo np wykorzystałam w tym tygodniu. Trudno, w końcu trzeba korzystać, bo koniec roku się zbliża. Nie mogę się doczekać maja. Szykuje mi się długo weekend z Miśką w Zakopanym, urodzinki łączone w stodole na siano i wiele wolnego czasu. Ach i premiera "Avengers", na którą zabiera mnie brat na urodziny. Dostanę zawału, jak zobaczę moich ukochanych bohaterów zebranych na jednym ekranie. Będę w stanie ciekłym jak to mówi Natali.
Znowu nawiązałam ciekawe znajomości. Siedzę dniami na czatach, GG i facebook'u. Wypowiedzi się same nie napiszą, a odpowiedzi nie powiedzą. Jeszcze około 70 dni do wakacji. Podobno mamy obóz wędrowniczy :)
Zamówiłam czytnik e-booków. Ostatnimi czasy mam świra na punkcie książek, a co dopiero e-booków, które są wygodne i nie muszę dźwigać tomisk ze sobą, ani kursować do biblioteki. Nie ma rady, czytnik musi być. Nie obędzie się. Może nie jest on z wypasionej firmy, ale najbardziej zależy mi na tym, żeby odtwarzał książki, a nie muzykę, filmy i zdjęcia.
O, zapomniałabym. We wtorek mieliśmy dzień otwarty w szkole. Moja grupka językowa organizowała lekcję francuskiego, na której pokazywałam prezentację o Paryżu, plakat o dzielnicy Montmartre i opowiadałam o podróży po Francji, a szczególnie stolicy kraju. Oczywiście porwałam brata do szkoły, jako kandydata. Nawet oprowadziłam go po budynku, pokazałam sale i przedstawiłam kilka osób. Podoba mu się, jest szansa, że we wrześniu będziemy razem chodzili rano do liceum. Wielkim plusem dni otwartych były skrócone lekcje, w moim przypadku o 3 godziny. Przepadły najgorsze przedmioty, z czego się niezmiernie cieszę. Miałam okazję oglądać pewien filmik, z udziałem pewnej osoby, przez który serce nieomal wyskoczyło mi z piersi. Mogłam zerknąć kątem oka na doświadczenia chemiczne i posłuchać o czasach PRL-u. Bardzo fajnie. Jeden z ciekawszych dni w szkole :)
Dobrze, sprawdzian z PO warczy na mnie groźnie, książka kusi zawartością, budyń przyciąga zapachem i zaraz zaczyna się "Ojciec Mateusz". Obowiązki no!
Dziękuję za uwagę, jeżeli ktoś przeczytał całość. Dawno nie pisałam, musicie mi to wybaczyć. 
Do następnego razu. W ten weekend postaram się odwiedzić Wasze blogi, obiecuję :) Miłego piątku! ;*


czwartek, 12 kwietnia 2012

Wiele, wiele ...

Cześć!
Dawno nie pisałam. Nie miałam czasu, a tym bardziej chęci, a przecież tak dużo się działo.
Myślałam, a przynajmniej miałam nadzieję, że w święta uda mi się przybrać chociaż trochę na wadze, ale pech chciał, że wdarł się do nas jakiś wirus. Rodzina się położyła, nawet sąsiedzi. Tym oto sposobem wszystko co wpakowałam do siebie w święta zwróciłam w jedną noc. Moja waga się wyrównała. Mam nadzieję, że Was nie obrzydziłam :D W ogóle ostatnio straciłam apetyt, jadę jedynie na obiedzie i kilku kanapkach, zazwyczaj pochłaniam jeszcze coś między posiłkami. Dziwi mnie, że mój brzuch nie warczy groźnie, jak to zwykł robić wcześniej.
We wtorek mój nowy kolega pomagał mi zrozumieć stężenia molowe i procentowe z chemii. Potem wysłuchałam wykładu o smokach, krokodylach i waranach. Bardzo ciekawa znajomość :)
W ogóle święta sprawiły, że ponowiłam, utrwaliłam niektóre kontakty, czego nie żałuję. Nie nudziłam się przynajmniej w tą piękną, świąteczną pogodę.
No, a dzisiaj wybrałam się na zakupy z mamą. Szukałyśmy torebki dla niej, ale skończyło się na tym, że to ja wydałam pieniądze. Kusiło mnie kupić brakującą książkę z mojej ulubionej serii, ale Natali chce mi ją kupić, więc musiałam się powstrzymać. Ogólnie w Empiku nie łatwo jest mi się skupić, pełno tam super płyt, książek ... Jestem ograniczona finansowo.
Jutro idę na oazę do Miśki do parafii. Już kiedyś byłam z tym towarzystwem na Sylwestrze, tym razem będę miała z nimi inny kontakt, chyba będę się czuła jak intruz.
Ostatnia rzecz: naszła mnie wena na kolejną powieść, szkoda tylko, że mam trzy zaczęte, a żadna w pełni nie skończona. Niby jedna, ale wpadłam na szalony pomysł, a mianowicie: zamienić narrację trzecioosobową na pierwszoosobową. Zwariowałam ...
Uciekam, bo dostałam list od Kamili i zacznę pisać odpowiedź :)
Trzymajcie się, do następnego razu ;* Poczytam Wasze blogi w sobotę, jutro nie będę miała możliwości ;/

piątek, 6 kwietnia 2012

Wielkanoc

Hej!
Zaraz Wielkanoc. Za kilkanaście godzin. Ja oczywiście nie zrobiłam nic, poza pokrojeniem sałatki i udekorowaniem mazurka. Mój pierwszy rok w życiu, gdzie obijam się cały czas i siedzę przed komputerem pochłaniając kolejne ebooki. Nawet palmy nie zrobiłam. Święcenie koszyczka raczej mnie nie ominie.
O 23.00 idę na czuwanie harcerskie do katedry. Coś czuję, że dawno nie miałam styczności z moimi super harcerzami, więc z chęcią jadę w nocy do miasta. Godzina śpiewania i nucenia modlitwy przy imitowanym ognisku poprawi mój humor. Nie żeby był zły, po prostu jest nijaki. Może to przez tą pogodę. Było tak pięknie w środę, a tutaj teraz ... nic.
Tak w ogóle, to przeczytałam całą trylogię o Igrzyskach Śmierci. Mam za sobą na wpół nieprzespane noce, rozerwane serce, poszarpane myśli i mnóstwo uśmiechów. Spisałam ulubione cytaty, które czytam teraz, w wolnej chwili, w celu poprawy samopoczucia, pomarzenia i odpłynięcia.
Życzę Wam wesołych, pogodnych i spędzonych w miłej atmosferze świąt. Żeby były inne, magiczne i pogoda się poprawiła w lany poniedziałek :)
Do zobaczenia!

niedziela, 1 kwietnia 2012

"Igrzyska śmierci"

Dobry wieczór!
Wczoraj cały dzień i połowę nocy czytałam "Igrzyska śmierci" Suzanne Collins. Nie mogę wyjść z podziwu. Słyszałam wiele pochlebnych opinii i mogę się pod nimi z czystym sumieniem podpisać.
Charakterystyczni bohaterowie, oryginalna fabuła, niebanalne opisy i wciągająca akcja. Nie mam żadnych zastrzeżeń.
Bohaterami są nastolatkowie: Katniss i Peeta. Na corocznych dożynkach zostali wylosowani jako reprezentanci 12-tego Dystryktu i wysłani do Kapitolu, gdzie rozegrają się Igrzyska na śmierć i życie, tzw Głodowe Igrzyska. Trybuci muszą poradzić sobie w lesie. Igrzyska kończą się, gdy na arenie zostaje ostatni zawodnik.
Jak wiadomo, powstał film na podstawie książki. Jest o nim ostatnimi czasy dość głośno. Miałam przyjemność wybrać się dzisiaj na niego z Miśką. Była to dodatkowo okazja do spotkania się ze sobą.
Wyszłam z wypiekami na twarzy i gigantycznym uśmiechem z sali kinowej. Oglądałam już wiele filmów, nakręconych na podstawie książki, które Amerykanie doszczętnie spaprali. W sumie Polacy także przekręcają fabuły.
Wracając do filmu. Aktorkę grającą główną rolę widziałam pierwszy raz w życiu, więc byłam bardzo ciekawa, jak zagra. Josha widziałam już w kilku filmach, więc oglądałam go z przyjemnością :) Oczywiście największe wrażenie zrobił na mnie Liam Hemsworth, brat mojego ukochanego Chrisa. Przez długi okres czasu nie dopuszczałam do siebie myśli, że Liam może dorównywać urodą Chrisowi. Jednak po "Igrzyskach" zmieniłam zdanie i nie jest gorszy od starszego brata. Uroczy :))
Zapomniałabym wspomnieć o roli Kravitza. Mój piosenkach, którego piosenki ubóstwiam. Pierwszy raz miałam okazję go zobaczyć, bo wcześniej patrzyłam tylko na okładki płyt.
Ogólnie wychodziłam z siebie, wyobrażając sobie jak przeniesione zostaną niektóre sceny z książki na ekran. Wiadomo - poobcinali conieco, ale byłoby nierealnym zostawić wszystko na swoim miejscu, bo film trwałby dodatkową godzinę. Nie zabrali za dużo i nie zmienili fabuły. To mi się bardzo podoba.
Natali upiera się, że zmiechy zmienili z wyglądu, ale kto by się czepiał, że są one bardziej bokserowate niż wilkowate.
Co do muzyki, bardziej skupiałam się na akcji i rozlewie krwi niż na niej, ale podczas napisów końcowych leciała całkiem fajna :)
Jestem bardzo ciekawa, czy nakręcą kolejne części. Oczywiście jestem po 1 tomie, przede mną jeszcze 2 kolejne. Chyba wyjdę z siebie! <3

Pozdrawiam i polecam gorąco. Czytelnicy chyba się nie zawiodą :)

Bunt, miłość, technologia komputerowa, miecz, śmierć i łuk.