poniedziałek, 29 października 2018

Halloween w Transylwanii

Weekend był dla nas bardzo intensywny. Pojechaliśmy na 3 dni zwiedzać Transylwanię z innymi studentami programu Erasmus+ z całej Rumunii. Po drodze do celu mijaliśmy piękne góry, Karpaty, ale niestety widoczność i pozycja za szyba autobusu nie pozwalała na urokliwe ujęcia. Pierwszym przystankiem było miasto Bran, w którym znajduje się sławny zamek Vlada Tepesa - Draculi. Zamek jest mały, ale z okazji Halloween był klimatycznie przyozdobiony. W miasteczku tłumy ze względu na organizowaną tam największą imprezę halloweenową. Ogólnie w każdym oknie, sklepie, knajpie w mieście było mnóstwo ozdób, dynii i sztucznych pajęczyn.










Drugi dzień wycieczki spędziliśmy w połowie w Rasnov, gdzie u podnóża gór mieliśmy zapewnione zabawy na świeżym powietrzu. Było malowanie twarzy, strzelanie z procy kulkami z farbą, budowanie wieży z krat po piwie oraz fotobudka. Konrad skorzystał z malowania twarzy jako jedyny z naszej grupy. Wiało i było chłodno, więc zebraliśmy się naszą grupą wcześniej.
Kolejną część dnia spędziliśmy w Brasov, kolorowym i pięknym mieście Transylwanii. Tam zjedliśmy obiad i naleśniki z nutellą. A wieczorem - wielka impreza halloweenowa w dużym namiocie na wcześniej wspominanym polu pod górami. Większość ludzi się przebrało i pomalowało, było kolorowo, głośno i tanecznie. Samym tańczeniem od północy do 3:00 zrobiłam 10 tysięcy kroków, bo mój telefon cały czas był przy mnie i liczył kroczki.












Trzeciego i ostatniego dnia wstaliśmy i przywitała nas piękna słoneczna pogoda. Większość dnia spędziliśmy w autokarze w gigantycznych korkach spowodowanych obchodami Halloween. Dzięki temu mogłam podziwiać widoki i krajobrazy wiejskie Rumunii. Jest tak inaczej niż w Polsce, bardziej dziko, biednie, pusto. Dodatkowo dużo koni pasących się samowolnie na polach, krowy prawie wchodzące na jezdnię między auta stojące w korku. I wszędzie czuć i widać już jesień. 
Do pałacu w Peles dotarliśmy 15 minut przed zamknięciem, więc idealnie się wcisnęliśmy. Pałacyk jest mały i stosunkowo nowy - powstał w XIX wieku i praktycznie od razu został zmieniony w muzeum. Tam szybkie zwiedzanie, zahaczenie o sklep i o 22:00 byliśmy w akademii.












wtorek, 23 października 2018

Seafood festiwal i Muzeum Historii Naturalnej

Sibiu zaskakuje nas z weekendu na weekend, tym razem organizując Festiwal owoców morza. Konrad jako były kelner w restauracji sushi, i ja ogólnie jako fanka owoców morza, nie mogliśmy pominąć tego festiwalu. Jedzenie było bardzo dobre, w zadziwiająco rozsądnych cenach jak na takie wydarzenie. Wszystko przyrządzane było na bieżąco na oczach gości, na niektórych patelniach czekały na swoją kolej żywe okazy skorupiaków. My zdecydowaliśmy się na paellę i mix owoców morza, więc jedliśmy po pół.





Po posiłku na festiwalu postanowiliśmy skorzystać ze znośnej pogody i poszliśmy na rynek na spacer. Przypomniało nam się, że niedaleko murów miasta znajduje się Muzeum Historii Naturalnej, najstarsze w tym regionie z figurami dinozaurów na dziedzińcu. Dinozaury? Wchodzimy. W sumie dziwne, ale pierwszy raz byłam w takim muzeum, zazwyczaj trafiałam do muzeum sztuki lub narodowego. Więc od kości mamutów, warzyw i owoców, motyli, po glizdę ludzką i wypchane zwierzaki z lasu.





piątek, 19 października 2018

Zoo w Sibiu

Zoo w Sibiu, jak pisałam w poprzednim poście, jest najstarszym zoo w tym regionie Europy. Może nie jest największe, ponieważ ma jakieś 30 gatunków zwierząt, ale za to ma kilka niezwykłych okazów - białego tygrysa, białego bizona i białego wilka. Czyżby wszystko białe było unikatowe?

Zoo znajduje się trochę poza centrum, szliśmy na piechotę 4km w jedną stronę. Wybraliśmy na zwiedzanie niedzielę, byliśmy jednymi z pierwszych gości, ale potem były istne tłumy. Mnóstwo rodzin z dziećmi. Zoo znajduje się w takim jakby lesie, wielkim  parku, więc wstęp za 3 leje dla dorosłego, a 1 dla dziecka, to super cena, żeby pospacerować, pooglądać zwierzęta, zjeść watę cukrową. Ponadto, obok zoo jest Muzeum Astra, czyli rumuński Biskupin - wielki skansen ze starymi domkami sprzed wieków. Zostawiliśmy sobie zwiedzanie skansenu na zimę ;)

Jedną z atrakcji zoo, poza zwierzętami, był staw, po którym można było pływać rowerkiem wodnym lub łódką z wiosłami. Skorzystaliśmy, bo nadal pamiętam, jak chciało mi się rowerków wodnych w Anglii, ale na Tamizie nie mieli :D 










poniedziałek, 15 października 2018

Sibiu - o mieście

Po dwóch tygodniach w Rumunii warto napisać coś o samym Sibiu, w którym spędzimy następne 4 miesiące.
Sibiu zwane jest również Hermannstadtem, ze względu na dużo naleciałości niemieckich z okresu początku XX wieku. Leży w środkowej Rumunii w regionie zwanym Transylwanią, którego jest stolicą, nad rzeką Cibin. Niedaleko, widoczne nawet z okien naszej akademii, znajdują się góry, których wysokość równa jest mniej więcej naszym Tatrom, najwyższy szczyt ma 50m więcej niż Rysy. Góry są bardzo skaliste, ostre, wydają się być mało zalesione.
Miasto zamieszkuje około 150 000 mieszkańców, zajmuje powierzchnię 121 km2, a tablice rejestracyjne aut zaczynają się na SB, czyli tak samo jak w moim rodzinnym mieście, Bielsku-Białej :D
W 2007 roku Sibiu, wraz z Luksemburgiem, dzierżyło miano Europejskiej Stolicy Kultury, ze względu na zachowaną oryginalnie i odrestaurowaną starówkę. W przyszłym roku ma być Europejską Stolicą Gastronomii. 
Można powiedzieć, że Sibiu jest miastem pierwszych razów a tej części Europy. To w Sibiu powstał pierwszy szpital, biblioteka, szkoła, apteka, księgarnia, teatr, muzeum, żelazny most, psychiatryk, bank narodowy, browar, zoo, kino pod chmurką. Co więcej, pierwsza drukowana prasa została poświadczona w Sibiu, pierwsza encyklopedia w Rumunii została opublikowana w Sibiu, pierwsze muzeum historii naturalnej również znajduje się w tym mieście. Sibiu było pierwszym miastem z publicznym oświetleniem zasilanym energią elektryczną i w tym mieście właśnie zaczęły działać pierwsze elektryczne środki transportu. oświetlanym energią elektryczną.
Jak widać, dosyć sporo mają tych debiutów. Ponadto, Sibiu to miasto wielu religii. Maja tutaj Katedrę Ortodoksyjną, Kościoły Ewangelickie, Kościoły Rzymskokatolickie, Greckokatolickie, kościół Zreformowany i Synangogę.
W Sibiu odbywa się wiele festiwali. Na razie trafiliśmy na festiwal wina, muzyki cygańskiej, obchody 100-lecia zjednoczenia, a czeka nas jeszcze święto wojska, jarmark świąteczny, festiwal owoców morza. Z tego co czytałam, mają też festiwale teatru, folklorystyczne.
Czeka nas tu sporo przygód i mam nadzieję, że poznamy piękne zakątki tego kraju.


Tzw. dolne miasto, mieszkalne centrum bardziej

Tutaj praktycznie wszędzie sprzedają watę, popcorn i ciepłą kukurydzę

Na terenie akademii nie można robić zdjęć, dlatego mamy zdjęcie sprzed

Widok z Mostu Kłamców na część mieszkalną

Widok z Mostu Kłamców na starówkę

Rynek główny, rozkładane sceny i wieżyczki na obchody 100-lecia

Muzeum Historii


Gogosh, czyli pączek po rumuńsku

Widok z murów miasta na góry w tle



Park miejski




Pod Ratuszem

Starówka

Mały Rynek i festiwal muzyki cygańskiej