niedziela, 30 grudnia 2018

Gogosh, czyli rumuński donut

Długo zabierałam się za stworzenie tego posta, aż w końcu nadeszła ta chwila. Koniec roku to wykonywanie odkładanych przez wiele dni zadań, tak przynajmniej mam ja. Dzisiaj mam do przedstawienia rumuńskie odkrycie - lokalną pączkarnię, która robi przepiękne i pyszne donuty. W tym poście opiszę każdy, jaki smak i co jest w nim genialnego ;)

Forest fruit - nadzienie z marmolady z owoców leśnych, polane gorzką czekoladą i posypane chrupiącymi wiórkami czekoladowymi. Najlepsze jest połączenie smaków i przełamanie słodkiego gorzkim.

Classic pink - bez nadzienia, polane lukrem zabarwionym na różowo, na wierzchu oreo z różowym kremem i M&Ms. Chyba najlepsze są ciasteczka, oryginalne.

Kinder Bueno - bez nadzienia, polany białą czekoladą, posypane wiórkami z karmelowej czekolady, dodatkowo połowa białego batonika Kinder Bueno oraz polane fantazyjnie ciemną czekoladą. Po prostu jestem fanką Kinder Bueno.


Tiramisu - donut przepołowiony, w połowie przełożony kremem, na górze polewa ciasteczkowa, posypana kawą. Uwielbiam tiramisu pod każdą postacią.

Rafaello - nadziany kremem kokosowym, polany białą czekolada i obficie posypany wiórkami kokosowymi. Idealne dla kogoś, kto lubi czekoladki Rafaello, idealnie kokosowe.

Donut górny - snickers, nadzienie karmelowe, posypka orzechowa w karmelu oraz polewa z mlecznej czekolady. Bardzo słodki. Donut dolny - classic cookie, bez nadzienia, lukier i posypka z pokruszonego ciasteczka oreo.

Kit Kat - bez nadzienia, polewa czekoladowa, kuleczki chrupki, przełamany baton jako ozdoba i fantazyjnie polana biała czekolada. Świetny, bo nie za słodki, nie zamula, a można pochrupać batonik.

Po prostu gogosh, czyli pączek. Bardzo słodki lukier zabarwiony na miętowy kolor, ale nie ma bynajmniej takiego smaku. Na lukrze kinder czekolada i małe pianki marshmallow. To dopiero dobrze się je.

Tutaj coś innego - rumuński tradycyjny deser, czyli smażony donut z nadzieniem z marmolady owocowej. Polewa się go kwaśną śmietaną, dodatkowo sosem z owoców, najczęściej leśnych, jagód, na górze umieszcza się małego pączka z takim samym nadzieniem i posypuje cukrem pudrem. Podaniem przypomina kluski na parze, a smakuje tak nietypowo, że grzech nie spróbować.

Apple pie, czyli po prostu szarlotka. Nadzienie z jabłkami jak z szarlotki, nic więcej. Pyszne!

Twix - nadzienie karmelowe, polewa z mlecznej czekolady, polane karmelem, a na dokładkę jeszcze cały baton Twix. To dopiero jest bomba cukrowa, można się tym nieźle zasłodzić.

Caramel - karmelowe nadzienie, karmelowy sos na donucie, a to wszystko posypane słodkimi orzeszkami. Kolejna bomba karmelowa.

Creme - kremowy donut przełożony masą kremową, o smaku lekko waniliowym. Na górze cukier puder, polany lekko sosem czekoladowym. Jemy to zazwyczaj łyżeczką, bo gryźć się nie da.


Classic milk - donut bez nadzienia po prostu polany polewą z mlecznej czekolady. Nienachalny, smaczny, na lekki deser.

Little Princess - pączek z nadzieniem o smaku szampana, polany białą czekoladą z chrupkami. Za dużo, za mocno czuć alkohol, jakoś nie jest moim faworytem.

Edycja świąteczna - klasyczny donut polany białą czekoladą zabarwioną na czerwony kolor. Mikołajowy styl ;)

sobota, 29 grudnia 2018

Grudniowe unikaty

Film

Trochę oglądałam filmów w grudniu, ale spośród wszystkich wybrałam właśnie Venom, który przypadł mi do gustu ze względu na wyważone poczucie humoru i Toma Hardy'ego w roli głównej.
Venom to postać z universum Marvela, trochę taki ciemny Spiderman. W tym przypadku nikogo jaszczurka nie ugryzła, tylko główny bohater złapał pasożyta i tak sobie zmienia postać. Nigdy nie przepadałam za tą postacią w komiksach i animacjach, ale w tej produkcji jest to przedstawione na tyle humorystycznie, że może się bardzo spodobać. 

  


Ubranie

Pisałam niedawno, że kupiłam sobie nowy płaszcz, ponieważ mój zeszłoroczny różowy został zwrócony do sklepu. Pożegnałam się jakoś z poprzednim, chociaż bardzo to przeżyłam. Tak szukałam i szukałam w Mohito ponownie jakiegoś kolorowego płaszcza na zimę, że dorwałam przed świętami przeceniony wełniany płaszcz, o podobnym fasonie do poprzedniego, ale żółty! Jest cudowny i jestem w nim zakochana. Nie sądziłam, że w takim kolorze może mi być dobrze :)





WWW

Grudzień to na moim blogu blogmasy, a na YouTube - Vlogmasy, więc cały okres adwentu oglądałam filmiki codziennie moich ulubionych twórców. Najwięcej czasu spędziłam w takim razie na YouTube.

Zdjęcie



Biżuteria

W poście z prezentami świątecznymi pokazywałam kolczyki, które dostałam od Konrada. Chyba one wygrywają w tym miesiącu, są cudowne.



Kosmetyk

Już od dawna używam kremów do twarzy z Ziaji, ale od prawie dwóch lat jest to niezmiennie krem z pestek winogron. Ponieważ nie wzięłam go z Rumunii ze sobą do Polski na przerwę świąteczną, musiałam kupić coś małego na ten okres prawie 3 tygodni, bo moja skóra jednak bardzo odczuwa brak mazideł na ciele. Chciałam coś lekkiego, bo zawsze obawiam się eksperymentów z ciężkimi i tłustymi kremami i właśnie ten rumiankowy jest strzałem w 10! Świetny, moja skóra go uwielbia. Pięknie pachnie, nienachalnie, wchłania się ekspresowo i ma przyjemną konsystencję.



Jedzenie

W tym roku zaszalałam i jestem bardzo dumna z ciast, jakie zrobiłam na święta. Pierwszy na zdjęciu jest mój popisowy tort Tiramisu, a ozdoba zrobiona z serwetki, położonej na płasko na wierzchu. Wzór odbiłam startą czekoladą i taki oto efekt osiągnęłam :) Ciast drugie to makowiec, wszystkie składniki klasyczne z najzwyklejszego przepisu, a sam pomysł na zawinięcie ciasta w gwiazdę zaczerpnęłam z filmu Kuchni Lidla - o tutaj.





Sytuacja 

Co tu dużo mówić? Powrót do Polski, święta z rodziną, sylwester ze znajomymi! 

czwartek, 27 grudnia 2018

Prezenty świąteczne

Dużo osób się chwali swoimi prezentami świątecznymi. Pochwalę się i ja! Większość sobie "zamówiłam" u rodziny, od Iwo i Konrada miałam niespodzianke ;)

Kolczyki łapacze snów - od Konrada

Baileys - od Iwo

Książka z serii Kate Daniels autorstwa Ilony Andrews - od cioci

Koszulka ze Szczerbatkiem - od Konrada

Koszulka z World of Warcraft - od Iwo

Okulary przeciwsłoneczne - od babci



Salomony- od rodziców

Zestaw Neutrogena - od rodziców Konrada. Balsam do ciała, pomadka ochronna, krem do rąk

środa, 26 grudnia 2018

Blogmas #26

Tak oto dobiegł końca cały blogmas, ponieważ właśnie kończy się drugi dzień świąt. Jak zwykle - rano rozpoczęliśmy mszą, przy śniadaniu prowadziliśmy dziwne rozmowy, a już o 12:00 byłam u Konrada i jego rodziców na kawie. Zabrałam go potem do mnie na obiad rodzinny z rodzicami i bratem z narzeczoną. Po obiedzie przetestowaliśmy Gierki Małżeńskie - super grę dla par. Baliśmy się, że będzie zbyt zbereźnie i niezręcznie, ale wypadło super. Pierwszą rozgrywką rozgromiliśmy pozostałych ;) W sumie w większości była to gra w tabu, skojarzenia lub kalambury, ale i tak poszło nieźle ^^ Polecamy bardzo, bardzo! Dzień zakończony tradycyjnie remikiem z kuzynem, gościnnie.
Jutro już normalny dzień, czas ogarnąć kilka rzeczy, zacząć planować zabawę sylwestrową.

Zimowy spacer

Chyba wiele osób praktykuje spacery w pierwszy dzień świąt, żeby oderwać się na chwilę od ciast i ciasteczek z rodziną. Ile można jeść... 
Poszliśmy na spacer, wzięliśmy Charona i przeszliśmy 5,5 km. Śnieg się idealnie lepił, więc w pewnym momencie urządzili sobie bitwę na śnieżki. Taka aura za oknem utrzymała się niestety tylko jeden dzień, bo już drugiego dnia świąt wszystko zaczęło topnieć. Przynajmniej na chwilę nacieszyliśmy się zimową aurą ;)





wtorek, 25 grudnia 2018

Blogmas #25

Dzień minął niespodziewanie szybko, ale był na razie najbardziej rodzinnym ze wszystkich. Ok, na razie dwóch. Rano msza, potem ciasto i spacer 5,5km, żeby spalić chociaż trochę kalorii. Obiad, obiad, ale do deseru graliśmy w Pytaki - grę rodzinną polegającą na zadawaniu pytań i odpowiadaniu na nie po kolei przez każdego członka przy stole. Część polegała na wymienieniu czegoś, na przykład marzenia, ulubionego deseru, a inne z kolei na powiedzeniu co kojarzy nam się z osobą po lewej i prawej stronie. Najmilej było w przypadku wspominania podróży rodzinnych, wspomnień z dzieciństwa, podziwiania innych z rodziny. Już pod wieczór wróciliśmy do siebie i usiedliśmy nad kartami. W trakcie wyłączyli prąd, więc zawiesiliśmy nad stołem czołówkę i jakoś dało radę :)

poniedziałek, 24 grudnia 2018

Blogmas #24

Wszyscy pojedzeni i zadowoleni z darów od Aniołka/Dzieciątka/Gwiazdora/Dziadka Mroza/Mikołaja? U nas w tym roku cała rodzina zadowolona, dziadkowie obdarowali pięknym kalendarzem ze zdjęciami wnuków, specjałami z Rumunii. Dzieciaki zaaferowane nowym telefonem kuzynki, a mój brat zaaferował całą rodzinę Ghost Cube - kostką rubika dla wysoko zaawansowanych.
Jak to święta - dzielenie opłatkiem nie obyło się bez wzruszeń, wnoszenie potraw na stół bez marudzenia o głodzie, dziadek wpadł w gorszy humor przed całą wieczerzą, ale sytuacja opanowana po kolacji. Najedzeni, to szczęśliwi.
Po kolacji towarzyszył nam Czarek, który posiłek musiał przeczekać w innym pomieszczeniu. Psiak najadł się opłatków jak szalony. Raczej nie przemówi o północy, bo padnie ze zmęczenia ;) My sami padamy po całym dniu krzątania po kuchni. Upiekłam trzy ciasta - dwa makowce i tort tiramisu. Do tego pulpety rybne, pasztet z cukinii.
Jutro wstawię zdjęcia pięknych rzeczy i ciast. Blogmas skończę w drugi dzień świąt, bo potem do Sylwestra raczej nic nie będzie się działo pasjonującego.

niedziela, 23 grudnia 2018

Blogmas #23

Jakoś przebrnęliśmy przez tego Blade Runnera, ale było ciężko już pod koniec. Naprawdę, mógłby trwać 1,5 h krócej.
Na obiad wybraliśmy się już całym składem wigilijnym do restauracji rybnej z okazji 18-tych urodzin kuzyna. W końcu któryś kuzyn dołączył do naszego grona dużych dzieci ^^
Wieczorem próbowaliśmy w 6 osób grać w karty, ale połączenie 3 talii to nie był dobry pomysł - chaos!
Jakoś słyszy się o tych strasznych przygotowaniach przed świętami. Nasza rodzina sprząta dom dzień/dwa przed wigilią, a gotuje cały dzień wigilijny, więc w sumie nie ma takiego szaleństwa jak u innych. No nie wiem, może my jesteśmy dziwni, ale przez to, że dzielimy się gotowaniem i pieczeniem na dwa domy - my i dziadkowie, to jakoś lżej i ze wszystkim można zdążyć. Mamy 120m kwadratowych do ogarnięcia, a dajemy radę szybciej, niż ludzie z bloku :D Organizacja na tip top!

sobota, 22 grudnia 2018

Blogmas #22 1000 post

Święta coraz bliżej, dlatego dzisiaj głównie sprzątałyśmy z mamą. Gotowanie zostawiamy na jutrzejszy wieczór i poniedziałek przede wszystkim. Iwo wrócił z Krakowa, więc też coś pomógł.
Ponieważ mama wieczorem wybyła na imprezę, obejrzeliśmy z Iwo i tatą dwa filmy - Kong, wyspa czaszki i Blade Runner 2049 - ale ten drugi w połowie, bo dość długi. Może opinie potem, w innym poście.
Idę się nasmarować wszystkim co mam i spać, bo jak co niedzielę - wstawanie o 7:00 do kościoła ;)

Właśnie sprawdziłam, że oto mój 1000 post opublikowany na blogu. Taka rocznica :)

piątek, 21 grudnia 2018

Blogmas #21

Beznadziejna ze mnie blogerka, bo przed południem byłyśmy z Elą na pysznej kawie i świetnym deserze, a ja nie zrobiłam ani jednego zdjęcia. Miałam nawet zrobić sobie zdjęcie w nowym płaszczu i zapomniałam, zaaferowana spotkaniem z przyjaciółką. I tak minęło mi południe, a po powrocie ozdobiłam kilka pierników. Niestety, lukier nie chciał współpracować, więc nie będę nikogo katować zdjęciami tych .. tych ... wypieków. Może uratuję je jutro orzechami.

czwartek, 20 grudnia 2018

Blogmas #20

Rano ostatnie większe zakupy przed świętami, więc obłowione w kilogramy pomarańczy i mandarynek dotarłyśmy do domu po ponad 2 godzinach. Po obiedzie spakowałyśmy z mamą już wszystkie prezenty, więc wszystkie na razie wylądowały pod choinką. Prezentuje się to całkiem nieźle, a to tylko nasza część, są jeszcze dziadkowie i ciocia. Nie wiem jak się pomieścimy w Wigilię pod drzewkiem :)
Jutro widzę się z Elą, już tak bardzo nie mogę się doczekać!!


środa, 19 grudnia 2018

Blogmas #19

Piękne słońce powitało rano, co skłoniło mnie do zrobienia paru zdjęć w zimowym ogrodzie. Charon nie odstępował mnie na krok. Coś wyszło, światło zdecydowanie sprzyjało.
W południe załatwianie kilku spraw - poczta, apteka, piekarnia. Widząc karton orzechów włoskich w kotłowni, zmotywowałam się do łupania chociaż części. Ostateczny wynik - 1kg obranych orzechów i poranione opuszki kciuków. Przynajmniej ćwierć za mną. Potem mogłam swobodnie leżeć na kanapie z kremem na rękach :)





wtorek, 18 grudnia 2018

Blogmas #18

Spowiedź zaliczona, jestem gotowa na święta :) ogólnie dzisiaj dzień spędzony w większości z tatą, bo rano jechaliśmy rano do spowiedzi, a po obiedzie podwiózł mnie do lekarza. Taki rodzinny dzień z tatą dla odmiany

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Blogmas #17

Dzisiaj spontaniczne wielkie zakupy świąteczne z mamą. Planowałyśmy je na wtorek, ale jak mam jeszcze iść do spowiedzi i potem lekarza, to nie zdążyłybyśmy ze wszystkim. Brakowało nam rąk do taszczenia toreb i reklamówek, ale wszystko załatwiłyśmy co miałyśmy na liście. Nawet przed chwilą popakowałam wszystkie prezenty na święta, więc torba paczek czeka koło łóżka.
Miałam nadzieję, że zrobię porządek ze zmagazynowanym dobytkiem moim i Konrada, ale jak patrzę na tego tetrisa, to bardzo mnie przeraża. Trudno, jakoś z tym jeszcze pożyję.

niedziela, 16 grudnia 2018

Blogmas #16

Dzisiaj obchodziliśmy z dziadkami spóźnione urodziny Iwo. Większość czasu spędziłam w kuchni i sprzątałam po kolejnych posiłkach. Może to i lepiej? Ominęły mnie rozmowy o emeryturach i chorobach. Po imprezie - zimowy, wieczorny spacer z rodzicami i Charonem. Jest mnóstwo śniegu i mróz, ale i tak cudownie ;)


sobota, 15 grudnia 2018

Blogmas #15

Wróciłam do Polski! Zmęczona, niewyspana, głodna, wymarznięta, ale szczęśliwa. Czekało na mnie wiele paczek, listów, a dodatkowo musiałam rozpakować wszystkie dary losu, jakie przywiozłam rodzinie. Odwiedziłam dziadków i Czarka wieczorem, a na dobry sen wypiliśmy rumuńską nalewkę wiśniową. To był dobry pierwszy dzień po powrocie ;)


piątek, 14 grudnia 2018

Blogmas #14

I jedziemy do Polski. Wyruszyliśmy o 10:30 z Sibiu, o 18:00 przekroczyliśmy granicę z Węgrami. O 22:00 mamy przesiadkę w Budapeszcie na Flixbusa już prosto do Polski. Będziemy kończyć w Katowicach, a stamtąd już tylko łapanie pociągu o 6:30 do domu :)

czwartek, 13 grudnia 2018

Blogmas #13

Ostatni dzień w Sibiu w tym roku! Spakowani, zakupy na drogę zrobione, kanapki też czekają w lodówce. Jutro zaczynamy naszą dobową podróż o 10:30, więc nawet nie tak wcześnie, coś pośpimy przed jazdą.
W Rumunii spadło dużo śniegu i razem z promieniami słońca tworzy to piękny klimat. Nie mam zdjęć w słońcu, bo na terenie akademii nie można robić zdjęć, ale coś z małego rynku wieczorową porą też się nada ;)


środa, 12 grudnia 2018

Blogmas #12

Dzisiaj w końcu śnieg pozostał na ziemi i nie stopniał. Wszędzie biało, ale nie jest bardzo mroźno. Były tylko jedne wykłady z symulacji, po obiedzie standardowo drzemka, a potem poszliśmy do pączkarni. Dostaliśmy od właścicieli domowej roboty nalewki, które mamy zabrać do Polski. W sumie to nie nalewki, tylko bimber podobno. Jasna butelka - rakija, ciemna - wiśniowy trunek. To był cudowny gest ze strony właścicieli, mamy zamiar przywieźć im jakieś polskie słodycze w styczniu ;)
Potem spędziliśmy wieczór ze znajomymi z Erasmusa z drugiej sibijskiej uczelni - Luciana Blaga. Miło minął czas, pożegnaliśmy się przed świętami, bo to było nasze ostatnie wyjście przed wyjazdem.



wtorek, 11 grudnia 2018

Blogmas #11

Jeszcze 3 dni do wyjazdu! Dokonałam już ostatniego zakupu przed wyjazdem -  2 kg chałwy dla rodziców i dziadków. Mam tylko nadzieję, że jakoś przeżyje podróż 22 godziny w walizce.
Dzisiaj zajęć nie mieliśmy, więc poświęciłam czas przed obiadem na gruntowne sprzątanie pokoju przed wyjazdem. Porobiłam zdjęcia do podsumowania roku, bo znowu takie będzie, zaniosłam do prania ostatnie rzeczy. Coraz bliżej! Nie możemy się doczekać ;)

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Blogmas #10

Frustracja rośnie i gromadzi się zazwyczaj pod koniec jakiegoś etapu, jak coraz bardziej się odlicza do końca. Tak miałam w przypadku każdej pracy, którą kończyłam po jakimś czasie - dwie ostatnie zmiany są najgorsze. Tak mam i teraz - ostatnie wykłady przed wyjazdem na święta, na 3 tygodnie do Polski. Dzisiaj poszliśmy na dwa moduły, w obu przypadkach zajęcia były całkowicie po rumuńsku i prowadzący kompletnie się nami nie zainteresowali. Nic, zero, null. Jesteśmy tylko my, tylko nasza dwójka z Erasmusa, a oni jeszcze na koniec tak nas olewają. Nóż się otwiera w kieszeni, jak ma się świadomość, że 3h poszły się paść i straciliśmy je krótko mówiąc.

niedziela, 9 grudnia 2018

Blogmas #9

Oszczędzania ciąg dalszy. A skoro zaoszczędziliśmy na obiedzie, to na deser można było sobie pozwolić. Tadam, oto rumuński tradycyjny deser zwany Papanasi. Podany jak kluski na parze (pampuchy), a tak naprawdę tam na dole pod śmietaną z jagodami kryje się smażony donut nadziany dżemem. Na górze budowli - donut z dżemem przypruszony cukrem pudrem. Kto by zjadł?


sobota, 8 grudnia 2018

Blogmas #8

6 dni do wyjazdu! A skoro tak blisko, to oszczędzamy jak najwięcej na końcówkę pobytu.
Dzisiaj było bardzo wrednie, zimno i mżyło, więc staraliśmy się przebywać jak najmniej na zewnątrz. Niestety, musieliśmy pojechać na dworzec, z którego jedziemy w piątek, żeby zorientować się w terenie. Dworzec jest, owszem, chociaż bardziej to parking dla kilku aut. Na szczęście w drodze powrotnej na autobus zauważyliśmy skręcający w tamtą stronę autokar Flixbusa, który przywrócił nam nadzieję, że to właściwe miejsce. No cóż, jakie miasto taki dworzec ^^
Dzisiaj Netflix and chill, bo zimno i łapie chandra jesienno-zimowa. Oglądam Peaky Blinders, Małą Syrenkę i vlogmasy na YouTube. Herbata, czekoladki z kalendarza adwentowego - czego chcieć więcej? Chyba tylko Polski.

piątek, 7 grudnia 2018

Blogmas #7

Dzisiejszego dnia w końcu mogliśmy pospać dłużej, bo wyjątkowo nie mieliśmy żadnych zajęć. Jakoś zleciało do obiadu, zapłaciliśmy już za wszystkie posiłki do wyjazdu na święta, także portfel świeci pustkami i w ten weekend jemy tylko pizzę :)
Poszłam też na jarmark i kupiłam mojej mamie i babci bluzki haftowane, typowe dla Rumunii, które sobie zażyczyły. Ponieważ jest to tradycyjny wyrób, może kupię sobie taką w lutym, jak będziemy opuszczać Rumunię na dobre.