piątek, 29 sierpnia 2014

Proste zęby bez aparatu

Po 1,5 roku leczenia w końcu pozbyłam się metalowego uśmiechu. Wczoraj zdjęto mi aparat stały. Mimo, że nadal mam na sobie aparat retencyjny na całe życie, to jest on doklejony od wewnętrznej strony zębów i nie widać go w ogóle. Cieszę się, że w końcu mogę się chwalić uśmiechem i nie muszę się wstydzić pokazywać zębów w towarzystwie i na zdjęciach.
Zaprezentuję, bo strasznie jestem szczęśliwa ;D
Jakoś jest jaka jest, zrobiona wieczorem, ale musiałam. Tak bardzo szczęśliwa ^^
Ci, co znają mnie dłużej niż te 1,5 roku, wiedzą, że wcześniej mój uśmiech był rodem z filmu o wampirach. Kły były bardzo nieposłuszne, ale metalowe cosie ujarzmiły je i jest niebiańsko.
Wszystkim tym, którzy w poniedziałek idą do szkoły życzę wytrwałości, szczególnie mojemu bratu i całemu rocznikowi 96 zdającemu za rok maturę. Ja tymczasem leniuchuję jeszcze miesiąc i zaczynam polować na akademiki i rejestracje na przedmioty ;)
Trzymajcie się, paa!


niedziela, 24 sierpnia 2014

10 kolejnych dni, czyli 20 dni wyzwania

Wracam z kolejnym kolażem zdjęć z ostatnich 10 dni.


11. Wypad z Pawłem do kina na "Strażników Galaktyki".
12. Spóźniony prezent urodzinowy od dziewczyn - kubek z Castle i Beckett.
13. Noc z soboty na niedzielę, spotkanie z dziewczynami, granie w pokera na grosiki.
14. Prezent od cioci za zdanie matury i dostanie się na studia - "Hobbit i filozofia".
15. Przyjęcie do obsługi Polconu 2014


16. Zajadanie się malinami i kremem orzechowym.
17. Porządki w szafie, układanie kolekcji szpilek na półce. Ciepła malinowa herbata w przerwach.
18. Oglądanie z mamą "Buntownik z wyboru".
19. Pobudka o 8.00 w sobotę, słońce przeciskające się na roletach, Kropka i laptop ogrzewający nogi.
20. Tworzenie książki kucharskiej na przykładzie mojej mamy - segregator A5 i wpinanie przepisów.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Zbliżanie do końca

Jeszcze 8h w pracy i koniec! Nie żebym się strasznie cieszyła z odejścia, ale się cieszę. Męczy mnie wstawanie, słuchanie piosenek Słonia i przerzucanie kartonów. 5 dni w tygodniu chodzę w bojówkach, zaraz połamię wszystkie paznokcie. Moje buty płaczą i krztuszą się od kurzu podobnie jak cała ja.
Czytam filozoficzną książkę o Hobbicie, zachęciło mnie to do przeczytania w końcu powieści Tolkiena. Przełamię się, bo będę wgłębiała się w lekturę bardziej i szukała drugiego dna, omawianego w "Hobbit i filozofia".

Wrzucam piosenkę, która utknęła mi w pamięci podczas jednej z wypraw autem z Pawłem i słuchania Anty Radia.

P. S. Czy krem orzechowy pomoże przybrać mi kilka dekagram? Chcę oddać krew. Za książkę fantasy!


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Praca, praca, padam

Zaczyna męczyć mnie praca, ludzie, godziny pracy, wstawanie, wypłaty i ich niesprawiedliwość względem płci pięknej. Miałam pracować do końca sierpnia, ale chyba dotrwam tylko do piątku i koniec z magazynem. Przyszły tydzień i tak będzie napięty, a ja mam niedosyt w związku z graniem na komputerze i spotkaniami z Pawłem (kolejność tego zdania może być przerażająca ;p).
Ostatnia moja organizacja jest mocno zaburzona. Nawet mój organizm zachowuje się dziwnie i inaczej funkcjonuje. Staję się nolifem w weekendy. Chociaż nie, ten miniony był bardzo obfity. Prawie cały piątek spędziłam z Pawłem. Z soboty na niedzielę gościłam u siebie dziewczyny, grałyśmy w "6. bierze", "Jungle Speeda", pokera na grosiki i "Czarne historie". Spałam 3h w niedzielę i nawet nie zasnęłam na kazaniu w kościele na porannej mszy. 
Moja lista "do zrobienia" rośnie, a ja na razie bardzo mało z niej wykreślam. Najwięcej mam do zrobienia małych poprawek krawieckich, typu przyszycie plakietki do munduru, zreperowanie bojówek i szelek z plecaka. I muszę w końcu kupić prezent dla przyjaciółki, bo się spóźnię i będzie wtopa ;D
Może jutro wyciągnę Pawła z domu, poprawi mi humor po pracy i potowarzyszy przy załatwianiu spraw w mieście.
Trzymajcie się, zostawiam Was z cudowną piosenką SDM. Kojarzy mi się z Adell, czyli bardzo dobrze ;)

P.S. W przyszłym tygodniu może w końcu nadrobię zaległości w waszych blogach, szczególnie u osób, które (o dziwo) jeszcze tutaj zaglądają i mają siłę komentować moje posty ;)



piątek, 15 sierpnia 2014

100 happy days i szarlotka sypana

Witajcie!
Usłyszałam kiedyś o akcji "100 happy days" i stwierdziłam, że nie będę angażowała się w to na facebooku, tylko prywatnie, dla samej siebie. Tak oto opublikuję Wam pierwsze 10 zdjęć z minionych 10 dni. Przedstawiają one to, co sprawiło mi przyjemność, radość, wywołało uśmiech na twarzy. Przy okazji do każdego dnia zamieszczę naprawdę krótki opis rzeczy/przedmiotu/osoby/sytuacji, która się na zdjęciu znajduje. 


1. Lody z harcerkami - czekoladowo-śmietankowe z posypką.
2. Kinder Bueno- po udanym dniu w pracy.
3. Zakup kurtki w Bacie i szminki w Rossmanie.
4. Piosenka TEDe towarzysząca w pracy i pieczenie babki piaskowej.
5. Gra "6. bierze" przed maratonem filmowym z harcerzami.


6. Wiadomość od Pawła, że wraca do Polski i sesja zdjęciowa z Adell.
7. Big Milk Choco, nic nie wygrałam, ale było dobre.
8. List z WSOWL, że przyjęli mnie na studia do Wrocławia, mimo, że nie brałam udziału w rekrutacji.
9. Słodkie rękawiczki dziecięce znalezione w pracy w magazynie, wraz z bratem.
10. Pieczenie ciasta - szarlotka sypana z polskich jabłek z przepisu Joli. Polecam serdecznie.

sobota, 9 sierpnia 2014

Sesja z Adell - wędrówka

W nocy maraton filmowy, a dzisiaj sesja z Adell - udana







poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Zlot w Warszawie

Jak było? Mam porównanie do zeszłorocznego Wicka i stwierdzam, że ten zlot był niewypałem i stolica się nie postarała. Gadżety jednak mam, mnóstwo ugryzień od komarów i lekko bolące gardło. I tak dobrze, że z tą naszą "doskonałą organizacją i punktualnością" zdążyłyśmy na pociąg do domu. Najpiękniejsza chwila z całego tego harcerskiego zamieszania - zawiązanie kręgu na koniec obozu i zlotu i rozejście się do domu. Zostawiam kilka zdjęć zrobionych w jakże genialnej jakości - aparatem z telefonu. Odpoczywam, leczę nogi i rozkoszuję się ostatnim dniem laby - jutro do pracy siup.

P.S.  Jeśli ktoś śledził wydarzenia w Warszawie podczas godziny "W" 1. sierpnia, to byłam wtedy na placu zamkowym i z dziewczynami byłyśmy małym elementem symbolu Polski Walczącej, w który ustawiali się ludzie i harcerze na placu. 








Moja gra w autobusie!