poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Praca, praca, padam

Zaczyna męczyć mnie praca, ludzie, godziny pracy, wstawanie, wypłaty i ich niesprawiedliwość względem płci pięknej. Miałam pracować do końca sierpnia, ale chyba dotrwam tylko do piątku i koniec z magazynem. Przyszły tydzień i tak będzie napięty, a ja mam niedosyt w związku z graniem na komputerze i spotkaniami z Pawłem (kolejność tego zdania może być przerażająca ;p).
Ostatnia moja organizacja jest mocno zaburzona. Nawet mój organizm zachowuje się dziwnie i inaczej funkcjonuje. Staję się nolifem w weekendy. Chociaż nie, ten miniony był bardzo obfity. Prawie cały piątek spędziłam z Pawłem. Z soboty na niedzielę gościłam u siebie dziewczyny, grałyśmy w "6. bierze", "Jungle Speeda", pokera na grosiki i "Czarne historie". Spałam 3h w niedzielę i nawet nie zasnęłam na kazaniu w kościele na porannej mszy. 
Moja lista "do zrobienia" rośnie, a ja na razie bardzo mało z niej wykreślam. Najwięcej mam do zrobienia małych poprawek krawieckich, typu przyszycie plakietki do munduru, zreperowanie bojówek i szelek z plecaka. I muszę w końcu kupić prezent dla przyjaciółki, bo się spóźnię i będzie wtopa ;D
Może jutro wyciągnę Pawła z domu, poprawi mi humor po pracy i potowarzyszy przy załatwianiu spraw w mieście.
Trzymajcie się, zostawiam Was z cudowną piosenką SDM. Kojarzy mi się z Adell, czyli bardzo dobrze ;)

P.S. W przyszłym tygodniu może w końcu nadrobię zaległości w waszych blogach, szczególnie u osób, które (o dziwo) jeszcze tutaj zaglądają i mają siłę komentować moje posty ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna