poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Zlot w Warszawie

Jak było? Mam porównanie do zeszłorocznego Wicka i stwierdzam, że ten zlot był niewypałem i stolica się nie postarała. Gadżety jednak mam, mnóstwo ugryzień od komarów i lekko bolące gardło. I tak dobrze, że z tą naszą "doskonałą organizacją i punktualnością" zdążyłyśmy na pociąg do domu. Najpiękniejsza chwila z całego tego harcerskiego zamieszania - zawiązanie kręgu na koniec obozu i zlotu i rozejście się do domu. Zostawiam kilka zdjęć zrobionych w jakże genialnej jakości - aparatem z telefonu. Odpoczywam, leczę nogi i rozkoszuję się ostatnim dniem laby - jutro do pracy siup.

P.S.  Jeśli ktoś śledził wydarzenia w Warszawie podczas godziny "W" 1. sierpnia, to byłam wtedy na placu zamkowym i z dziewczynami byłyśmy małym elementem symbolu Polski Walczącej, w który ustawiali się ludzie i harcerze na placu. 








Moja gra w autobusie!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna