środa, 13 kwietnia 2016

Post misz-masz

Dawno nie pisałam na blogu nic dłuższego. A mam ochotę wylać coś z siebie. Nie wiem co. Pewnie jeśli tak się zaczyna, to będzie to post o wszystkim i o niczym.
Żyję sobie spokojnie w Krakowie, semestr IV nie jest wymagający pod względem przygotowania na zajęcia. Kolubryn nie mam, chociaż pewnie geografia położy większość osób.
Imprezuję, ale ponieważ jestem na antybiotyku, to korzystam z okazji niepicia alkoholu i robię za szofera. Bywa.
Jeżdżę dużo ostatnio, ciągle jakieś kursy. Ale czuję się pewnie za kierownicą.
Idzie mi też coraz lepiej dbanie o siebie pod względem żywieniowym, regularnie zjadam tabletki, ale nie mogę przytyć. Skoro przez niedowagę nie mogę oddać krwi, rozważałam, żeby zapisać się do dawców komórek macierzystych, ponieważ tam trzeba mieć po prostu 50 kg. Natchnęło mnie podczas oglądania vlogów Sióstr Glam, potem znalazłam ulotkę w skrzynce, a przed chwilą UJ dodał wydarzenie z okazji Dnia Dawcy Szpiku. Przeznaczenie.
Za namową i prośbami chłopaka zapisałam się z nim na kurs tańca towarzyskiego. Jesteśmy aktualnie po dwóch zajęciach i idzie nam coraz lepiej. Co prawda nie wyobrażam sobie jak można wykorzystać na imprezach, na które chodzimy, ale zawsze obywamy się w tańcu, ruchach, a nawet sami ze sobą. Zawsze to czas spędzony w swoim towarzystwie, bez osób z roku, skupieni na sobie i całkowicie zsynchronizowani. Plus fakt, że muszę się oddać zupełnie pod prowadzenie Konrada, bo na parkiecie dominuje facet. O dziwo, już nie stawiam takich oporów.
Kwiecień zapowiada mi się do końca w miarę spokojnie. Poza dwoma kolokwiami. Najgorszy będzie maj, bo jest tak zapełniony pod kątem urodzin, szkoleń, wyjazdów, imprez, że aż się boję. Muszę już zacząć zbierać siły i środki finansowe.
I co? Post misz-masz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna