piątek, 23 lipca 2021

Big Bang Theory

I zakończyłam kolejny sitcom. Jaki kolejny kultowy? Mam za sobą Przyjaciół i Jak poznałem Waszą matkę. Teoria Wielkiego Podrywu jest najbardziej współczesna, ma wiele nawiązań do popkultury, zwłaszcza komiksów, filmów, uniwersów i świata nauki. Początkowo musiałam długo się przekonywać do tego serialu, jednak humor jest specyficzny. Pech chciał, że tylko jeden sezon oglądałam z napisami polskimi, póki był na Netflixie. Potem go zdjęli, a ja radziłam sobie w inny sposób i oglądałam pozostałe 11 (!) sezonów w oryginale. Należą mi się brawa, bo ciągle sypali żartami o fizyce... Po jakimś czasie rozumiałam prawie wszystko! 

Serial ma 12 sezonów, po 23 odcinki (około) na sezon. Spędziłam z chłopakami kilka dobrych miesięcy. Miałam dni, że oglądałam po 7-8 odcinków, tak wchodziły maratony. Serial opowiada o grupie 4 fizyków, którzy pracują na uczelni. No cóż, mądrzy chłopcy, nerdy, zaczytani w komiksach, niezręczni społecznie (zwłaszcza jeden z nich), zauroczeni światem Star Wars, Władcy Pierścieni i chętnie przebierający się za postaci ze Star Treka. W sumie dzięki tym nawiązaniom, często gościli gwiazdy z filmów, znaczące postaci dla świata popkultury, a nawet wielu naukowców. Najbardziej podobały mi się występy Hawkinga. Swoją drogą wystąpiło tam kilku znakomitych ludzi, których już z nami nie ma, więc jest to swego rodzaju świetna pamiątka i hołd dla ich pracy i twórczości.

Tak więc, czwórka znajomych, która z sezonu na sezon ewoluuje. Pojawiają się koleżanki, przyjaciółki, poznajemy bliżej rodziny głównych bohaterów. Więcej nie ma co pisać, bo trzeba obejrzeć. Nie ukrywam, że nie jest to serial dla wszystkich, bo ma swój charakterystyczny klimat, ale wciąga bardzo i na pewno pomaga oderwać się od codziennego stresu. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna