poniedziałek, 6 sierpnia 2012

3 dni, żyję

Hej Wam!
Mam za sobą 3 dni pracy i żyję. Jestem z siebie dumna. 3h dziennie to nie jest jakieś wielkie wyrzeczenie, także jestem zadowolona. Charon zachowuje się czasami gorzej niż małe dziecko - wszędzie go pełno, ciągle zaczepia, chce się bawić, a jak się zmęczy i załatwi, to idzie spać. Szkoda, że nie śpi lub nie jest chociaż spokojniejszy niż zwykle, jak ja muszę się nim zajmować przez pewien czas. I tak go kocham, ale jestem pogryziona i podrapana przez tego szaleńca. Jak nie kot, to pies.
Ostatnio mam bardzo ładne sny. Już dwa razy śnił mi się znajomy kolega, ale tej nocy zobaczyłam nieznanego mi blondyna. Wykorzystuję czasami pewne motywy ze snów do książki. A co do moich książkowych wypocin, znowu się wzięłam za pisanie, a tak właściwie za korektę, bo chciałabym jakoś lepiej wykorzystać czas w domu.
Zjadłam rano cały kubełek sorbetu malinowego z Zielonej Budki, a potem dziwię się, że przytyłam 1kg od przyjazdu z obozu. Wzięłam się za brzuszki. Wcześniej też je robiłam, ale zapominałam sobie czasami i takim oto sposobem nie robiłam ich przez tydzień. Brzuszki, przysiady i hula hop, sporadycznie pompki, to mój zestaw ćwiczeń na wieczór. Zobaczymy, ile wytrwam.
Do zobaczenia znowu!

1 komentarz:

  1. Sorbet chyba nie jest zbyt kaloryczny, za to jaki smaczny :D Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna