czwartek, 18 czerwca 2015

Ściąganie

Zainspirowana dzisiejszym egzaminem, ogólnie studiami, i artykułem, który szczęśliwym zbiegiem okoliczności dzisiaj zobaczyłam, postanowiłam napisać w końcu swoje zdanie na temat ściągania i oszukiwania na egzaminach.
Wiadomo, ściągało się w gimnazjum, liceum. Wtedy nie denerwowało mnie to tak, bo w końcu były to przedmioty, które mieliśmy tylko zdać, nie liczyły się nigdzie, pewna wiedza także była niepotrzebna i nad wyraz zbędna. No bo taka historia. Na co komu znać wszystkie daty?
Ale przyszły studia, na których uczy się przedmiotów przydatnych. W moim przypadku większość wydaje mi się ważna, zwłaszcza pewna wiedza przyda się w następnych latach. Przychodzi kolokwium, egzamin, a ludzie ściągają. Potem dostają oceny lepsze od reszty, prowadzący chwali, a oni po wyjściu z sali wszem i wobec chwalą się, że nic się nie uczyli, pół h studiowali ściągi i zrobili wykładowcę w balona.
1. On to wszystko widzi, jak żałośnie spoglądacie między nogi. Aż mi się niedobrze robi jak widzę te powykrzywiane ciała na sali wykładowej. Ten tępy wzrok, kiedy dostanie się upomnienie. Ten nerwowy gest, gdy nie można znaleźć odpowiedniej rzeczy na ściądze. I ten świecący się wyświetlacz telefonu pod ławką. No żałośni jesteście.
2. Macie to 5. Ok. Chwalicie się, że nic nie umiecie. Nie ok. Jak potem chcecie cokolwiek robić w życiu, porozmawiać z ludźmi na poziomie? Nie rzucicie niczym mądrym, co wyczytaliście, nauczyliście się, bo sorry kurwa, po przeczytaniu ściągi za wiele nie zapamiętacie. Bo jedyne co potraficie to oszukiwać. I świecić oczami. I tak oto będziecie świecić w rozmowie, nie mogąc nic błyskotliwego powiedzieć.
Może nie jestem jakimś orłem, może mam jakieś poprawki, może będzie jakaś kampania wrześniowa. Ale wiem, że przynajmniej zdam to wszystko swoimi siłami, nie pomocami naukowymi. Większa radość jest wtedy, gdy osiągniesz coś sam, a nie lewym sposobem.
Matura ustna z polskiego chociażby. Ktoś ma 70% za swoją pracę, a druga osoba 100% za kupioną. Niby jest przykro tej pierwszej osobie, ale widzi w wyniku 100% swojej pracy i wysiłku, z kolei drugi przypadek - może 5% (wkucie, wygłoszenie) z całych 100%. I kto tu jest frajerem?
Może wydoroślałam, może jestem bardziej cięta na ludzi, może coraz bardziej wkurwiają mnie idioci dookoła. Może po prostu mam już dość nauki i dość słuchania o "sukcesach" innych. Może mam dość własnych małych potknięć.
I nie ma ściągania w dobrej sprawie. Podobnie jak nie ma kłamania i zabijania w dobrej sprawie. Bo ściągając zabijasz umiejętność myślenia i pamięć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna