sobota, 9 listopada 2019

Tydzień w skrócie

To był ciężki tydzień. Początek po długim weekendzie zaskoczył nas wszystkich w pracy - choroby, uszkodzenia, niedospanie. Przez pierwsze dwa dni siedziałam w biurze praktycznie sama - źle się tak pracuje. W piątek mieliśmy audyt, więc od rana się stresowałam i na szybko sprawdzaliśmy komplety dokumentów. Poszło bardzo dobrze, ale nie ukrywam - zrobiło mi się ciepło, jak spytali o szkolenie dla spawaczy...
Poniedziałek wbrew pozorom był super - po pracy pojechaliśmy z J. do Krakowa na koncert Korteza. Pomyśleć, że kiedyś niespecjalnie za nim przepadałam, a teraz mogę słuchać i słuchać. Co ci mężczyźni robią z kobietami...  Koncert był przepiękny, klimatyczny, można było odpłynąć i się zapomnieć. Mieliśmy bardzo dobre miejsca, ponieważ w 3 rzędzie, więc wszystko widzieliśmy bardzo dokładnie. Jak zwykle niesamowicie denerwowali mnie ludzie, którzy przez połowę koncertu robili zdjęcia i kręcili filmiki telefonem w poprzedzających rzędach.
Wtorek to wymiana opon na zimowe, bo przestaję ufać pogodzie i jednak listopad to zimny miesiąc. Już dwa razy musiałam skrobać szyby rano, od teraz nie straszne mi przymrozki.
Środa - kino. Wybraliśmy Boże Ciało, bo jest na razie postój w fajnych filmach, a z kartą Unlimited łatwiej iść nam na słabszy film. Nie, żeby Boże Ciało było słabe, ale jednak tematyka totalnie nie moja. Jednak z chęcią zobaczyłam co to. Mimo tego, że to polski film, oglądało się go całkiem przyjemnie, chociaż motyw przewodni nie był lekki. Zawsze jakoś odrzucały mnie filmy o tematyce kościelnej, religijnej.
W czwartek w trakcie pracy zaplanowaliśmy spontanicznie wypad na basen do Hotelu Gołębiewskiego do Wisły. Miło tak zrelaksować się w jacuzzi, zwłaszcza przed piątkowym audytem. Nie było dużo ludzi, bo jednak środek tygodnia prawie, późna godzina. Odważyłam się zjechać ze zjeżdżalni, tzw. lejka. Zawsze się bałam, generalnie nie przepadam za zjeżdżalniami, ale jednak trzeba się przełamać. Robiło się gorsze rzeczy, a przecież takie atrakcje nie są niebezpieczne, tym bardziej jak umie się pływać.
Piątek to wspomniany audyt. Ale też wypłata, jest się z czego cieszyć.
Dzisiaj obudziłam się z werwą do pracy i postanowiłam coś zmienić. Padło na pokój, więc zrobiłam przemeblowanie. Mam zdecydowanie za dużo mebli, bo swego czasu wrzucali do mojego pokoju wszystkie niepotrzebne rzeczy, upychali meble z salonu. Ale to były czasy, kiedy mieszkałam w Krakowie lub przebywałam w Anglii, Rumunii. Teraz mieszkam w domu rodzinnym na stałe, jestem tu codziennie i nadmiar zaczął mi przeszkadzać. Pozbyłam się jednego fotela, wyniosłam na poddasze, a to wszystko pod nieobecność taty - nie będzie zadowolony. Kropce spodobało się nowe położenie łóżka i jak tylko posprzątałam wszystko i poukładałam na nowo, zaległa na pościeli i nie da się jej wygonić. Oby dobrze mi się sprawował nowy układ pokoju.
Z okazji długiego weekendu zawita do nas ciocia z Warszawy z kuzynami, więc w niedzielę idziemy wszyscy na rodzinny obiad. Dziwnie, bo pierwszy raz będziemy bez Iwo, zazwyczaj jak kogoś brakowało na imprezie rodzinnej, to mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna