Szyndzielnia zdobyta zimą! Nie jest to jakiś wysoki szczyt, ale bardzo urokliwy. Jak zwykle na przekór i nie szliśmy szlakiem jak normalni ludzie, tylko offroadem pięliśmy się w górę. Wkopaliśmy się w głęboki śnieg i chwilami brnęliśmy w lesie po pas w śniegu. Był mróz -10, więc śnieg nie był mokry i ciężki, co nam bardzo ułatwiło brodzenie. Stuptuty spisały się na medal, żałujemy tylko, że nie doszły na czas nasze raczki na buty.
Z Szyndzielni przeszliśmy na Klimczok, a z Klimczoka już do mojego domu. Taka nam wyszła wycieczka na 15 kilometrów. Włosy mi zamarzły, tylko raz zmarzły dłonie w rękawiczkach, a tak to było uroczo i zimowo. Taki śnieg mi nie przeszkadza, bo leży wysoko w górach i ma swój urok. Kolejny raz doceniam to, że mieszkamy tak blisko gór i co weekend możemy sobie gdzieś wychodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna