czwartek, 6 czerwca 2013

Kumulacja = depresja

I znowu tu zaglądam, znowu piszę, bo mi smutno, bo mi źle, ale chyba od tego właśnie mam bloga - żeby wyżalać się i marudzić obcym ludziom.
A więc czuję się beznadziejnie, bo z każdą kolejną godziną prawa jazdy, z każdym kolejnym dniem zbliżającym się nieubłaganie do egzaminów wewnętrznych i ostatecznych - boję się coraz bardziej. Jak to Agatka powiedziała - to jest gorsze od matury. Zaczynam w to wierzyć. Jeszcze gdyby to było za darmo, a tu nie - 140! Masakra ... Boję się tego, że będzie wstyd, że popełnię jakiś bardzo głupi i infantylny błąd. szlag by to wszystko trafił. Tak się cieszyłam na początku, jak dziecko. Nadal jestem podniecona, gdy siadam na miejscu kierowcy i przekręcam kluczyk, ale 2 godziny i skończy się bezstresowa jazda.
Kolejna sprawa, która przyprawia mnie o taki, a nie inny nastrój - ciągle padający deszcz, mżawka, temperatura poniżej 20 stopni i brak słońca. Depresja gwarantowana. Fajny czerwiec, nie ma co. Nici z basenu, z wycieczek górskich, spacerów po mieście i doopalania nóg. Cholibka.
Jedynymi osobami, które jeszcze trzymają mnie przy życiu i zawsze poprawiają mi humor to Agatka, Paweł i rodzice. Zwariowałabym bez nich i jestem bardzo wdzięczna Bogu, że są ze mną na każdym kroku i mogę znaleźć w nich oparcie. Cieszę się, że są relacje bezinteresowne, bo jak słyszę już od rana piskliwy głosik "Dagna, masz zadanie z franca?" to mam ochotę powtórzyć czyn Roskolnikowa i mogę nawet jechać na Syberię.
Jest mi wiecznie zimno, a skoro marznę - jestem zmierzłą wredą. W szkole nie grzeją, chodzimy w kurtkach i z herbatkami w rękach. I jeszcze wietrzą w klasach - zabić!
No i jeszcze trzeba pozaliczać wszystko, sprawdziany semestralne i inne badziewia. Nie lubię już księdza - dał mi 3 na koniec, bo robi idiotyczne sprawdziany. Pani z chemii każe nam - humanistom - pisać skomplikowane reakcje, których nikt nie rozumie.
Chcę wakacje, chcę pracę, potem chcę weekendy z przyjaciółmi, chcę miodową opaleniznę, chcę skończyć kurs, chcę świadectwo z normalnymi ocenami, chcę świętego spokoju od mojej klasy, która już mnie doprowadza do pasji, chcę wolnego od francuskiego i wielkiego zacieszu nauczycielki. Chcę zakładać sukienki i buty na obcasach, chcę czytać wszystko poza lekturami. Chcę odespać wszystkie te godziny - nadrabianie snu na lekcjach jest nieskuteczne i nieopłacalne, bo po przebudzeniu chodzi się cały czas przymulonym i nic się nie ogarnia.
Zrobiło się złowrogo, jeszcze moja żarówka miga i zaraz wybuchnę, więc trzeba skończyć jakimś pozytywnym akcentem - piosenka o optymistycznym tekście.
Kto dotrwał do końca tego czegoś co napisałam - podziwiam i serdecznie dziękuję.
Trzymajcie się, pa!


1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna