sobota, 15 czerwca 2019

Koniec studiów

Wczoraj napisałam swoje ostatnie kolokwium, ostatni raz byłam na uczelni, tak w sensie na zajęciach. Obronę mam zaplanowaną na 4 lipca, więc będę w murach UJ jeszcze co najmniej 3 razy, aby wszystko załatwić. Za mną już ostatnie seminarium, wyprowadzka od dziewczyn (chociaż dużo rzeczy nie miałam - kosmetyki pod prysznic, koc, ręcznik i śpiwór).
Kończenie studiów nie jest jakoś niezwykłe jak dla mnie. Bardziej przeżywałam chyba koniec każdej z poprzednich szkół - jednak oficjalne zakończenie roku jest bardziej emocjonalne, czuje się to bardziej. Teraz, kończąc studia, wiem, że nie będzie wakacji, leniuchowania. Muszę szukać pracy, myśleć o przyszłości, o nowym mieszkaniu. Nie sądziłam, że 5 lat studiów minie tak szybko.
Trzeba przyznać, że bardzo się męczyłam już na ostatnim roku magisterki. Może to przez to, że przedmioty były najmniej ciekawe, zorganizowane w dziwnych blokach - zamiennie co dwa tygodnie część, kilka co tydzień. Pod koniec już tak bardzo się nie chce, jedyne pragnienie to skończyc studia i nigdy więcej nie uczyć się rzeczy bezsensownych, suchej teorii filozofii, socjologii i psychologii. Czy było warto? Warto, magisterka, mimo powtórzenia całego materiału z licencjatu, nadal czegoś uczy. Na magisterce zaszły największe zmiany w naszym życiu - moim, Konrada, naszych przyjaciół i znajomych ze studiów. Nie żałuję wyjazdu na Erasmusa, nie żałuję Krakowa. Chociaż czasami myślę jakby to było, gdybym jednak zdecydowała się na szkołę oficerską we Wrocławiu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna