sobota, 11 września 2010

Animals

Kropka i Kubuś
Brzmi dziecinnie. Są to imiona moich zwierzaków domowych. Jedynie Kropka jest zwierzaczkiem wspólnym, ale Kubuś ... jest mój.



To jest właśnie Kropka. Dachowiec. Jak znalazł się wśród nas?
Pewnego dnia z bratem postanowiliśmy pozbierać orzechy włoskie na zbiórkę żywności dla zwierząt leśnych w szkole. Usłyszeliśmy w trawie miauczenie. Sprawdzając co to za kot, ujrzeliśmy malutką kotkę. Nasza mama nie znosiła kotów, ale postanowiliśmy zaryzykować i przynieść ją do domu. Liczyliśmy na czułe serce taty. Próba złapania maleństwa trwała pół godziny. Kotek brodząc w potoczku uciekał przed nami ile sił w krótkich łapkach, ale w końcu udało się wyciągnąć zmokłe zwierzę z wody. Brat niósł ją w rękach. Była bardzo drobna. Mieściła się na dłoni. Wchodząc do domu, mama od razu kazała nam ją wynieść z domu. Chcieliśmy poczekać na ojca, który lada chwila miał wrócić z lasu, żeby wspólnie podjąć decyzję o losach biedaczki. Tata był nią zachwycony, ponieważ kotka była śliczna. Mamie trudno było się pogodzić z obecnością kota w domu, ale kot jest u nas już drugi rok, a mama traktuje ją jak oczko w głowie.
Imię Kropka wzięło się od plamki pod jej nosem. Kocham ją bardzo. Nie żałuję, że wybrałam się wtedy na orzechy :)


Kubuś ... pamiętam pierwszy dzień, kiedy dostałam go jako niespodziankę od rodziców. Były to wakacje 2001. Dostał imię Kubuś, ponieważ nie mając weny, szukałam pośród imion moich kolegów z przedszkola. Towarzyszył mi 9 lat ... odszedł pierwszego czerwca 2010... nigdy nie zapomnę tego dnia dziecka. Od pewnego czasu klatka z Kubusiem stała w sąsiednim pokoju, ponieważ szynszyl zaczął strasznie hałasować w nocy. Tamtego pamiętnego dnia brat przyszedł do mnie do pokoju i powiedział, że czasem nadchodzi taki dzień, że ktoś odchodzi, chociaż tego nie chcemy. Domyśliłam się od razu, że chodzi o Kubusia. Na początku nie mogłam uwierzyć w to co mi powiedział. Nie chciałam w to wierzyć. Płakałam prawie dwie godziny. Najgorzej było, jak brat powiedział, że jak chcę to mogę go jeszcze ostatni raz zobaczyć, ponieważ leży na półce w garażu. Nie chciałam go zapamiętać takiego zimnego i sztywnego leżącego w tym pustym pomieszczeniu... Jedynie mniej więcej się orientuję gdzie jest pochowany. Tak bardzo go kochałam ... spędził ze mną większość mojego życia. Kocham go ciągle i wierzę, że tam w drugim życiu jest mu lepiej ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna