wtorek, 19 kwietnia 2011

Podstawówka itp


We wtorek powłóczyłam się trochę po mieście. Najpierw byłam na dniach otwartych w liceum, które daję sobie na trzeci wybór. Nie było źle, w sumie szkoła mała, ciut ciasna, ale atmosfera wydaje się być przyjazna. Pierwszy raz był trochę na szybko, drugi raz z Miśką, oprowadzał nas taki ładny chłopak i pokazał całą szkołę, ciekawie opowiadał. Było pusto, nikogo na korytarzu, wszyscy grzecznie w salach, to można było na spokojnie pooglądać całość.
Odwiedziłam także swoja podstawówkę. Woźni od razu mnie poznali. Najwyraźniej nie zmieniłam się aż tak w ciągu tych trzech lat. No, może trochę urosłam, ale ponoć budową i charakterem ciągle ta sama ;)
Moje wychowawczynie z klas 1-3 bardzo ucieszyły się na mój widok. Poopowiadałam o życiu w gimnazjum, o ewentualnych wynikach egzaminów i wyborze szkół licealnych. Akurat trafiłam na przedstawienie wielkanocne, organizowane przez klasę moich nauczycielek. To był piękny widok, tak patrzeć na te bąble, jak recytują wierszyki o pisankach i śpiewają o zmartwychwstałym Jezusie. Jest to szkoła integracyjna, dużo tam takich biednych, niewinnych, chorych dzieci. Były takie wesołe, cieszyły się z rozdawanych cukierków. Inaczej postrzegam niepełnosprawne osoby. Miałam do czynienia z takimi ludźmi przez całą podstawówkę. W klasie, na 17 osób, było 5 niepełnosprawnych umysłowo i fizycznie. Niektórzy bardziej, niektórzy mniej. Nauczyłam się tam tolerancji i współczucia, a także jak się zachowywać i opiekować takimi dziećmi. Lubiły się przytulać do przypadkowo spotkanych osób na korytarzu. Trzeba było im coś takiego wybaczyć, pozwolić na to, a nie odtrącać.
Szkoła nie zmieniła się nic. Została tylko odmalowana, ale tak, to ciągle moja niezawodna Sp6. Jak tam weszłam, poczułam ten zapach, ten specyficzny zapach. Te szatnie, klasy, wystawy prac młodszych klas… Ogarnęła mnie wtedy taka tęsknota, za tymi czasami. Tak bardzo chciałabym tam wrócić. Obojętne, czy jako uczeń, bądź nauczyciel, byleby tam być.
Poznałam także Dianę. Przyłączyła się do mnie, jak szłam na te dni otwarte. Nie wiedziała jak iść, liczyła na nas. No, pomijając fakt, że zaszłyśmy trochę za daleko, to trafiłyśmy do szkoły. Okazało się, że mamy wielu wspólnych znajomych, z którymi chodziłam do podstawówki. Jaki ten świat mały ;) Była to prawdziwa emośka, uwielbiająca Anime. 
Byłam też w centrum handlowym z Miśką, kupiłyśmy coca colę i zjadłyśmy bułeczki cynamonowe. Było miło. Następnie przyjechał po mnie tata i pojechałam do domu, gdzie w spokoju trawiłam książkę „Pamiętnik narkomanki”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna