poniedziałek, 23 maja 2011

Śmierć

Dzisiaj, będąc na pogrzebie dalszego wujka, zastanawiałam się nad życiem pozagrobowym. Właściwie, jak tam jest? Czy jest to Eden? Nie mam pojęcia, jak można to sobie ewentualnie wyobrazić. W sumie, takie rozmyślanie do niczego nas chyba nie doprowadzi, bo nikt z żyjących, nie wie, jak tam jest.
Mogłoby się tak pisać i rozmyślać, ale zabrakło by czasu i miejsca, a wyobraźnia ludzka w końcu straciłaby pomysły jak to pokazać.

Ksiądz pytał się nas, czy jesteśmy gotowi na śmierć.
Nie, nie jestem …
Wracając do tego najsmutniejszego sakramentu kościelnego ... Podczas wkładania trumny do ziemi, najbliższa rodzina strasznie płakała. Widząc łkającą wnuczkę pochowanego mężczyzny, zrobiło mi się tak przykro ... Po moich policzkach popłynęły łzy. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się płakać na pogrzebie. Nie wiem, jakoś nie umiem z siebie wydobyć słonych kropli. Jestem uczuciowa i wrażliwa, ale czasem się nie da ... Trzeba przyznać, ze serce się kroi, jak patrzy się na taką rodzinę. Najgorsze jest to, ze ten człowiek, jeszcze w niedzielę, tydzień temu, dawał mi znak pokoju i stał w kolejce do komunii. Zawsze taki uśmiechnięty i z małym wnuczkiem u boku.
Jak jeszcze sobie myślę, ze też tak kiedyś będę stała nad trumną  moich rodziców, dziadków, to robi mi się słabo. Życie jest okrutne ...
[*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna