Wczoraj był dzień pełen wrażeń i zapełniona każda chwila do maksimum.
Przed południem spotkałam się z Misią i poznałam przy okazji Michała.
Cieszę się, że ma kogoś przy sobie, jest szczęśliwa i towarzyszy jej ktoś, kto sprawia, że czuje się bezpieczna i piękna.
Potem
przyjechał po mnie Paweł i zabrał do siebie. Oglądaliśmy Dr'a Who,
jedliśmy kurczaka w sosie słodko kwaśnym i mandarynki. Jak zwykle
cudownie, super i takie właśnie spotkania z nim stanowią doskonałą
odskocznię dla mnie od życia codziennego, czyli szkoły, klasy,
obowiązków. Niestety pierwszej serii skoków nie udało nam się oglądnąć,
ale zdążyłam zobaczyć w domu skok Stocha, na który tak czekałam.
Zrealizowałam
swój plan odnośnie wcześniejszego pójścia spać, czyli o 22.00. Lecz
niespodziewanie o 23.30 w progu mojego pokoju stanęła moja drużynowa (z
Olsztyna O.o) i ogłosiła mi alarm mundurowy 3 minuty. Zaspana wskoczyłam
w mundur, z zawiązanymi oczami wsiadłam do jakiegoś auta i zostałam w
ciszy zawieziona gdzieś w las.
Efekt tego, co się działo w nocy, bo reszta to raczej tajemnica
Wymarzony, wyczekany krzyż harcerski. Doczekałam się po ponad dwóch latach ;) Plus książeczka służbowa przynależności do Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej upoważniająca do noszenia krzyża i munduru.
Pozdrawiam, trzymajcie się, paa! :D
o wow super gratuluje:)
OdpowiedzUsuńSuper! ;)
OdpowiedzUsuńodjazd!!
OdpowiedzUsuń