piątek, 25 kwietnia 2014

Dzień 46 w zakończenie roku szkolnego

Dzień 46: Dobra piosenka z 2000 roku.


A ja jestem nie powietrzem, a absolwentką liceum ogólnokształcącego. Dzisiaj odbieraliśmy dokumenty, świadectwo i wyniki z gimnazjum, a potem akademia półtorej godzinna i świadectwa ukończenia szkoły. Czy się wzruszałam? Nie ukrywając, nigdy specjalna więź emocjonalna z moją klasą mnie nie łączyła, w końcu mam swoje dziewczyny i to mi wystarczy. Nie opłaca się rozmazywać i marnować łez na tych ludzi. Paskudna i wredna jestem, ale nie każdego na świecie trzeba lubić. Pizza po zakończeniu z dziewczynami zaliczona, pogaduchy. Dziwne, ale nadal do żadnej z nas nie dociera, że za tydzień piszemy jeden z najważniejszych egzaminów w naszym życiu, a potem jesteśmy zdani na półtora miesiąca wyczekiwania na wyniki. Będzie płacz, szloch i zgrzytanie zębów, ale chyba nie jestem jakaś przytępa, żeby nie dostać się nigdzie ... ATH czeka.
No nic, czas wziąć się w garść, a przede wszystkim za arkusze maturalne z polskiego, bo to jedyna matura, która jest u mnie jak loteria i wszystko zależy od tematu. Czas zdecydować, proza czy wiersz.
Pozdrawiam, trzymajcie się, paa!

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna