wtorek, 16 grudnia 2014

Matras Caffe

Moje niezaliczenie przedmiotu jakim jest Historia Stosunków Międzynarodowych urzeczywistnia się coraz bardziej. Mam jakąś szansę niby, ale tak bardzo się poddaję.
Dzisiaj w ramach półtora godzinnego okienka, wstąpiłam do Matras Caffe na rynku. Skorzystałam z bileciku, który dostałam ostatnio od Weroniki i tak oto wypiłam latte, zjadłam szarlotkę, a nawet przeczytałam dziwną książeczkę "Pogrzeb mamuta. Sztuka w trzech aktach". Dorwałam to na półce, a ponieważ nie było poezją, to przetrawiłam.
Ładnie podana szarlotka, dziwna pianka na kawie i troszkę lekko zagubiony sprzedawca, ale przynajmniej odstresowałam się po HSM.
Czyż nie jest tam przytulnie? Polecam, nawet tanio jak na moje chodzenie do kawiarni. Nie pamiętam kiedy ostatnio mogłam zapłacić za kawę mniej niż 10zł.
+ nadal nie wiem co ja robię ze swoim życiem. Chciałabym się ogarnąć po świętach, bo zawalę sobie wszystko.





Uuu mój telefon ma całkiem niezłą jakość zdjęć.
Kolos w czwartek. I nadal mam nadzieję, że pójdziemy na Teorii Bezpieczeństwa na debatę i nie będzie normalnych zajęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna