Ostatnio mało piszę. Widać to zwłaszcza po ilości postów w
grudniu. I zwłaszcza tych twórczych.
Zabrzmi to okropnie, ale święta mnie męczą. Moja rodzina ma
to do siebie, że jak za długo ze sobą przebywa, to sobie dogryza i wypomina
subtelnie jakieś fakty z życia. I jest oczywista rywalizacja między mną, bratem
i najstarszym (15l) kuzynem, a młodszymi kuzynami, czyli 8 i 10 latkiem.
Ponieważ cała trójka jest wychowywana tylko przez mamę, zachowują się bardzo
dziecinnie i sprawiają wrażenie młodszych niż w rzeczywistości są. A ja nie mam
cierpliwości do dzieciaków.
Na szczęście odreaguję jutro, bo przyjeżdża do nas na obiad
K. Oficjalnie przedstawię go rodzicom, bo brata zdążył już poznać. Czas
najwyższy, bo w końcu od ponad roku jest obecny w moim życiu, nie zawsze jako
chłopak, ale przez większość czasu jako najlepszy przyjaciel.
Już w środę wracam do Krakowa. I wiecie co? Cieszy mnie to,
bo naprawdę dobrze mi się tam mieszka. I mam tam znajomych. Nawet moje
mieszkanko jest dla mnie łaskawsze i bardziej przytulne, niż pokój w domu
rodzinnym.
Nie, nie udało się przytyć w święta. Przemiana materii zbyt
dobra, a nie lubię się tez objadać na Wigilii. Zawsze jem umiarkowanie, jak
zwykle, nie dam sobie wepchnąć jedzenia przez babcię. Podziwiajcie moja asertywność.
Przygotowuję unikaty i podsumowanie roku na bloga. Szykuje
się sporo pisaniny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna