Obiad u dziadka był ciężki (dosłownie, po jedzeniu czuliśmy się źle z Iwo). Powrót do Krakowa także ciężki - opady śniegu, ślisko, mała widoczność, powoli i ruch. Nic przyjemnego. Plus potem dostanie się do mieszkania - godzina drogi z mieszkania brata do mnie, bo drugi koniec miasta.
Konrad nie spał w nocy i w ciągu dnia nic, bo się bawił ze znajomymi. Ale chyba padniemy podobnie szybko zmęczeni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna