środa, 27 lutego 2019

Pożyteczność

Od kiedy wróciłam z Rumunii męczy mnie choroba. Nie jest to nic poważnego, najgorzej było na początku. Miałam katar, bolało mnie gardło, potem doszedł ból dziąseł i zatkane uszy. Lekarz pierwszego kontaktu zbijał mi katar i obrzęk śluzówki. Po wizycie u laryngologa tydzień później dostałam antybiotyk na dwa tygodnie, dwa spraye do nosa i jeszcze dwa opakowania tabletek. Objawy przechodzą, ale doleczyć muszę. Tym sposobem na zewnątrz piękna pogoda, a ja nie mogę wyjść na spacer. Cały czas z auta do domu. Egzaminy sie skończyły, na razie nie jadę do Krakowa i szukam sobie zajęcia w domu. Ciężko, bo już wszystko posprzątałam, porobiłam porządki wiosenne gdzie się dało, auto wysprzątałam w środku. Roznosi mnie, bo jednak przyzwyczaiłam się od 4 lat, że mieszkam z dala od rodziny, gotuję, sprzątam, piorę, a jak się byczę, to nikt nie widzi. Tutaj inaczej, bo mama chyba nawet nie chce żebym się jej wtrącała w niektóre obowiązki. A proponowałam prasowanie, pranie lub jakieś gotowanie. Chociaż okna mamy w planach umyć - ja wezmę stronę wewnętrzną, mama zewnętrzną.
W sumie dawno nie miałam aż tyle czasu dla siebie, chyba w końcu będę miała wystarczająco czasu, żeby nadrobić niektóre seriale. Część z nich i tak pozostanie w impasie, ponieważ oglądamy trzy wspólnie z Konradem.
Zaczynam aktywnie szukać sobie stażu, żeby za kilka miesięcy nie zostać na lodzie, mieć chociaż troszeczkę doświadczenia. Celuję w urzędy pracy, starostwa powiatowe, urzędy miasta, więc mam mnóstwo formalności do wypełnienia, załatwienia, co nie jest takie proste. Cały czas siedzę na drukarce, ksero i skanerze, bo tu Erasmus do zamknięcia, tu skan jakichś dokumentów do urzędu. Próbuję wykrzesać z siebie resztki optymizmu, bo bardzo chcę, żeby chociaż jedna rzecz mi teraz wyszła i się ułożyła. Jak wali się jedna sfera życia, to nagle wszystko pada i nie wiadomo od czego zacząć.
Brakuje mi kontaktu z ludźmi z roku, z przyjaciółki, codziennego kontaktu z Konradem. Brakuje mi odrobinę Krakowa, ale jednocześnie chcę być w moich górach, blisko rodziny, blisko moich zwierzaków.
I tak siedzę i siedzę, szukam zajęcia, bo chcę być pożyteczna, komuś się przydać, nie chcę byc darmozjadem. Kiedyś czułam się potrzebna, że dzięki mnie coś się udaje, komuś sprawiam przyjemność, pomogę, sprawię, że będzie mu się przyjemniej wracać do domu. Może to jeszcze wróci?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna