środa, 1 lipca 2020

Gąbki konjac

Gąbki konjac, to taki super wynalazek, który może pomóc niejednej osobie. Moja przygoda z gąbkami zaczęła się od dwóch - jednej do twarzy, jednej do ciała - które dostałam od mojej cioci na święta Bożego Narodzenia. Dostałam od niej małą różową i dużą zielona (ostatnie dwa zdjęcia). Po pół roku używania, widać było już ślady zniszczenia, poza tym robiło się to coraz mniej higieniczne, jednak powinno się co kilka miesięcy zmieniać środki czystości. Myślę, że na rozpad gąbki miało także wpływ środowisko - trzymałam je powieszone na haczyku pod prysznicem, więc nie miały super wentylacji i cały czas wilgotne otoczenie.
Przyszedł czas na zmianę gąbek, postawiłam na trzy: 
1. mała do twarzy dwustronna, jedna strona myjąca, druga z łupinami orzecha do peelingu
2. duża z łupinami orzecha, do codziennej pielęgnacji ciała i złuszczania naskórka
3. duża z węglem, do oczyszczania skóry, stosuję do twarzy

Wcześniej przez kilka lat kupowałam myjki do ciała, takie najprostsze z drogerii. Gąbki konjac są naturalne, idealne dla skóry, nie podrażniają, nie zauważyłam, żeby powodowały u mnie więcej niedoskonałości, więc nosicielami zarazków też nie są. Ważne, żeby je dobrze wypłukać, wycisnąć i zostawić do suszenia w dobrym miejscu. Szybko twardnieją, więc codziennie trzeba je nasączać podczas kąpieli, żeby znowu były miękkie i przyjemne. Stosuję swoje gąbeczki same, tylko namoczone w wodzie, jak i z dodatkiem żelów i płynów myjących, super spieniają produkty. Obecnie nowe gąbki wieszam na drewnianym wieszaku z korzenia, który kiedyś służył mi za stojak na biżuterię. Stojak mam w pokoju, więc nie w łazience, gdzie ciągle utrzymuje się wilgoć. Zobaczę z czasem, jak znaczący wpływ ma to na żywotność gąbeczek.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna